Gracze beniaminka są nieprzewidywalni. Potrafią zaskoczyć nawet siebie samych.
Miroslav Ihnaczak, trener bytomskiej Polonii, po przegranej w Katowicach (5:6) nie kryl irytacji. Po krótkim pobycie w szatni wybiegi, „strzelając" drzwiami. Miał prawo się zirytować, bo zwycięstwo było tuż-tuż. Po kolejnym meczu, z Sanokiem (3:7), też pewnie kipiał ze złości, bo do połowy spotkania wszystko nieźle się układało, ale potem rozsypało się jak domek z kart. Na dodatek Branislav Fabry i Radek Meidl otrzymali kary meczu i w kolejnych potyczkach będą pauzowali.
Koncentracja
-To musi być zespól, bo do tej pory było tylko „towarzystwo" - te słowa wypowiedział słowacki szkoleniowiec Polonii po przegranej z Sanokiem.
-Doskonale trenera rozumiem, bo istotnie ciągle jesteśmy na „etapie budowlańców" - przekonuje prezes klubu, Marek Stebnicki.
-Do stanu 2:2 było nieźle, potem jednak rywale byli zdecydowanie mocniejsi. Ale jeżeli będziemy podchodzili do swoich obowiązków profesjonalnie, wówczas nie pojawią się takie problemy, jak w meczu w Katowicach. Musimy każde punkty wywalczyć i takiej postawy oczekuję od zawodników.
-Znamy swoje możliwości i doskonale wiemy, że wielu rywali nas przerasta, ale to wcale nie oznacza, że z góry trzeba zakładać porażkę - dodaje drugi trener bytomian, Andrzej Secemski. - Do play offu pozostało trochę czasu, więc pewnie zdobędziemy jeszcze trochę doświadczenia.
Bez dwóch...
Branislav Fabry usiłował zaatakować głową przeciwnika, w związku z czym sędziowie szybko odesłali go do szatni.-Doświadczonemu zawodnikowi nie przystoi tak mało odpowiedzialne zachowanie - uważa trener Secemski.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że Słowak będzie pauzował w trzech meczach. Ale nie dość tego: Radek Me-idl za bójkę z Martinem Vozdeckim osłabił zespół na czas dwóch potyczek.
-Vozdecky kłuł kijem, prowokował Radka, trzeba było więc jakoś zareagować. Doszło do bójki, ale przecież one są wkalkulowane w tę dyscyplinę. W tej sytuacji trudno mieć pretensje do Radka-przekonują zarówno prezes, jak i trener.
Niemniej obu zabraknie w kolejnych meczach i pewnie dzisiaj to będzie mocno widoczne, bo z drugiego ataku pozostanie tylko Amerykanin, Drew Akins.
-Jesteśmy nieprzewidywalni, sami siebie zaskakujemy, ale trzeba walczyć o jak najlepsze miejsce przed play offem - przekonuje Amerykanin, mający dziadków o polskim rodowodzie.
Dzisiaj w Bytomiu zagrają hokeiści z Jastrzębia - klubu, który nie ukrywa wysokich aspiracji. - Wypada nam tylko podjąć walkę i szukać swojej szansy - uważa prezes Stebnicki. - Zapomnijmy oabsencjach, bo teraz zmiennicy mają szansę i od nieb samych zależy, czy ją wykorzystają.
Prezes Polonii, znający hokejowe realia jak mało kto, z dystansem podchodzi do występów zespołu. Jedynie apeluje o cierpliwość.
(sow) - Dziennik Sport
Czytaj także: