Wielką bijatyką w starym stylu zaczął się tej nocy mecz NHL. Sędziowie wyrzucili do szatni aż 8 zawodników już po 2 sekundach gry!
Hala Madison Square Garden w Nowym Jorku była w swojej historii miejscem wielu słynnych walk bokserskich. Tym razem zaprosiła widzów na galę boksu na lodzie.
W walce wieczoru, na którą czekali wszyscy, zmierzyli się Matt Rempe (New York Rangers) i Kurtis MacDermid (New Jersey Devils). W przeciwieństwie do prawdziwych gal bokserskich, główne wydarzenie wieczoru nie miało miejsca na końcu, a na początku imprezy.
Do tego toczyło się nie po innych walkach, a równocześnie z nimi.
Kolejna odsłona rywalizacji nazywanej "bitwą nad Hudson" od rzeki będącej granicą między Nowym Jorkiem a stanem New Jersey, naprawdę była bitwą, bo zaraz po rzuceniu pierwszego krążka na lód na tafli utworzyło się 5 par graczy, którzy zmierzyli się na pięści.
Walka Rempe z MacDermidem była oczekiwana nie tylko dlatego, że młody gracz Rangers od wejścia do NHL bije się notorycznie i testuje swoje umiejętności pięściarskie na kolejnych czołowych specjalistach od bójek w lidze.
Przede wszystkim dlatego, że w poprzednim meczu obu drużyn 11 marca 21-latek łokciem brutalnie uderzył w głowę Jonasa Siegenthalera, otrzymał karę meczu za niesportowe zachowanie i został zawieszony na 4 mecze.
MacDermid, który jest jednym z czołowych "pięściarzy" wagi ciężkiej w NHL, już wtedy zareagował, ale Rempe nie był chętny do walki, a sędziowie oddzielili go od reszty graczy. Tym razem obaj zawodnicy zostali przez trenerów wysłani na lód już do pierwszego wznowienia i było jasne, co się wydarzy.
Zaskoczeniem były jednak inne walki stoczone jednocześnie, jakby NHL cofnęła się w czasie do lat 80. ubiegłego wieku.
Z kronikarskiego obowiązku: Jimmy Vesey (Rangers) pobił się z Curtisem Lazarem, a jego koledzy klubowi kolejno: Barclay Goodrow z Kevinem Bahlem, Jacob Trouba z Chrisem Tierneyem i K'Andre Miller z Johnen Marino.
Drużynowa bijatyka z góry:
Oficjalnie w protokole walki odbyły się po 2 sekundach od rozpoczęcia meczu, a sędziowie a 8 graczy wyrzucili z tafli z karami meczu za niesportowe zachowanie. To z powodu przepisu każącego nakładać taką sankcję na zawodników, którzy w trakcie jednej przerwy w grze rozpoczną drugą bójkę obok trwającej już walki innych graczy.
Sędziowie uznali za pierwsze starcie pojedynek Veseya z Lazarem i ci dwaj gracze dostali tylko 5-minutowe kary za bójkę, by wrócić później do gry. Wszyscy pozostali mogli się natychmiast udać do szatni.
Dla Rempe oznacza to, że w 3 rozegranych meczach z Devils spędził na tafli łącznie 5 minut i 3 sekundy, a zebrał 47 karnych minut i w każdym z tych spotkań był wyrzucany z powodu kary meczu. Młody Kanadyjczyk w swoich 14 występach w NHL zdobył 1 gola, zaliczył 1 asystę, rozegrał w sumie 76 minut i 4 sekundy oraz otrzymał 69 karnych minut.
MacDermid, który po ataku Rempe na Siegenthalera powiedział, że stracił do rywala szacunek, tym razem, po pokonaniu go w walce, mówił nieco inaczej.
- Zawsze będę miał do niego szacunek. To jest młody, duży, silny, twardy dzieciak, który stara się robić swoją robotę, żeby zostać w lidze i ja to rozumiem - powiedział.
Po otwierającej mecz bijatyce doszło także do kłótni między trenerami. Prowadzący Rangers Peter Laviolette miał wyraźne pretensje do szkoleniowca Devils Travisa Greena.
- Spojrzałem i zobaczyłem, że Peter coś do mnie mówi i krzyczy, więc chętnie z nim porozmawiałem. Nie mam pojęcia, dlaczego Peter był wściekły. Ich zawodnicy ustawiali się do walki już przed rozpoczęciem meczu - skomentował.
Green przyznał, że powodem awantury na tafli był atak Rempe na Siegenthalera w poprzednim meczu.
- Wszyscy wiemy, dlaczego to się dziś zdarzyło. Nie zdarzyłoby się dziś, gdyby zdarzyło się w poprzednim meczu, ale wtedy było dość oczywiste, że ich zawodnicy tego nie chcieli - skomentował.
Laviolette z kolei po meczu był już spokojniejszy.
- Myślę, że to były emocje bardziej niż cokolwiek innego. Dla trenerów, zawodników... Oczywiście obie drużyny mają coś do siebie i wchodzą tu emocje. Co w tym niejasnego? - pytał dziennikarzy po spotkaniu.
W 5. minucie doszło na lodzie do jeszcze jednej walki. Po tym jak gracz Rangers Will Cuylle rzucił na bandę Brendana Smitha, na pojedynek na pięści wyzwał go Dawson Mercer. Obaj zostali w meczu, choć Mercer obok zwykłej kary za bójkę dostał także wykluczenie na 2+10 za jej wywołanie.
Całe spotkanie zakończyło się ze 166 minutami karnymi. 78 dostała drużyna Rangers, a 88 Devils.
Po wyrzuceniu 8 graczy obaj trenerzy musieli sobie radzić z mocno przetrzebionymi składami. Zapytany, co powiedział swoim zawodnikom, Travis Green, odparł: - Powiedziałem: "macie dziś dużo czasu na lodzie. Bawcie się dobrze".
Obrońca "Diabłów" Luke Hughes łącznie przebywał na tafli przez 32 minuty i 49 sekund, co jest drugim najlepszym wynikiem jakiegokolwiek gracza NHL w tym sezonie.
To jednak drużyna z Nowego Jorku wygrała całe spotkanie 4:3, utrzymując się na czele tabeli całej ligi z dorobkiem 106 punktów. Alexis Lafrenière i Artiemij Panarin zanotowali dla niej po golu i asyście, a bramki zdobyli również Kaapo Kakko i Chris Kreider.
Dla Devils strzelali Smith, Nico Hischier i Ondřej Palát. Drużyna z Newark ma coraz mniejsze szanse, by awansować do fazy play-off. Na 6 meczów przed końcem sezonu zasadniczego z 76 punktami zajmuje 7., czyli przedostatnie miejsce w dywizji metropolitalnej i 7. w klasyfikacji "dzikiej karty" w konferencji wschodniej. 6 punktów traci do pozycji dającej prawo gry o Puchar Stanleya.
W cieniu awantury w Madison Square Garden odbyła się tej nocy w NHL jeszcze jedna efektowna walka pięściarska. W przegranym u siebie 1:4 meczu Toronto Maple Leafs z Tampa Bay Lightning gracz "Klonowych Liści" Ryan Reaves znokautował Tannera Jeannota.
Wyniki środowych meczów NHL:
Toronto Maple Leafs - Tampa Bay Lightning 1:4
New York Rangers - New Jersey Devils 4:3
Dallas Stars - Edmonton Oilers 5:0
Los Angeles Kings - Seattle Kraken 5:2
Arizona Coyotes - Vancouver Canucks 1:2
Czytaj także: