Johan Lundgren ma za sobą niezwykle udany sezon zasadniczy. Ze skrzydłowym Comarch Cracovii porozmawialiśmy o zwycięstwach w dwóch najważniejszych klasyfikacjach, a także o zbliżającej się wielkimi krokami fazie play-off. W ćwierćfinale "Pasy" będą rywalizować z Re-Plast Unią Oświęcim, która broni mistrzowskiego tytułu. – Słabe strony rywali możemy obnażyć szybkością i intensywnością – zaznaczył 29-letni Szwed.
Lundgren z dużą przewagą wygrał punktację kanadyjską. W 39 meczach strzelił 27 bramek, zanotował 35 asyst, co przełożyło się na 62 "oczka". Zawodnik pochodzący z Helsingborga koroną króla strzelców musiał podzielić się z Patrykiem Krężołkiem.
HOKEJ.NET: – Jak się czujesz w roli zwycięzcy dwóch najważniejszych klasyfikacji?
Johan Lundgren: – Jest to osiągnięcie, z którego jestem oczywiście bardzo szczęśliwy i dumny. Przystępując do tego sezonu miałem ambicję, aby być wśród najlepszych atakujących graczy w lidze. Chciałem też pomóc mojej drużynie w ofensywie.
Cieszę się, że tego dokonałem. Jednocześnie chcę dodać, że miałem ogromne wsparcie ze strony moich kolegów z zespołu. To wszystko nie byłyby możliwe, gdyby nie ich pomoc.
Nie obawiałeś się, że któryś z zawodników może Cię przeskoczyć w klasyfikacji strzeleckiej, bo w pewnym momencie szedłeś z niektórymi łeb w łeb.
– Ta liga jest pełna bardzo dobrych graczy, a rywalizacja jest zacięta, więc skłamałbym, gdybym powiedział, że się nie obawiałem. Zwłaszcza, gdy miałem pewien spadek formy, a wtedy inni gracze byli naprawdę w dobrej formie.
A czy któraś z bramek utkwiła Ci szczególnie w pamięci?
– Zawsze jest tak, że niektóre gole są bardziej pamiętne niż inne, choć wszystkie liczą się tak samo. Ale bramka, którą bym wyróżnił to z pewnością ta, którą strzeliłem w dogrywce przeciwko GKS-owi Katowice (29 września 2024 - przyp. red.). Graliśmy wtedy przy Siedleckiego 7 - przed naszymi wspaniałymi kibicami - i wygraliśmy to starcie bodaj 3:2. To dla mnie bardzo silne wspomnienie, które na pewno zabiorę ze sobą.
Przed wami rywalizacja w ćwierćfinale play-off z Re-Plast Unią Oświęcim i będzie to powtórka z zeszłego roku. Jakiej rywalizacji się spodziewacie?
– Teraz zaczyna się najważniejsza i najfajniejsza część sezonu i nie możemy się jej doczekać. Doskonale zdajemy sobie sprawę z wyzwania, jakie przed nami stoi. Wiemy, jaką siłę i doświadczenie ma zespół Unii, ale mocno wierzymy w nasze umiejętności. Uważam, że mamy szansę na zwycięstwo.
W takim razie jakie są mocne i słabe strony drużyny z Oświęcimia?
– To bardzo doświadczony zespół z wieloma starszymi zawodnikami, którzy grali już w ważnych meczach. Mają również dużą siłę ognia i jakość w ofensywie, a także silnego bramkarza, więc będzie to dla nas duży sprawdzian.
A jeśli chodzi o słabsze strony, to wskazałbym tu "rozmiary" poszczególnych graczy Unii, a także ich wiek, który po długim sezonie może być słabością. Nasz zespół jest nieco młodszy i zdecydowanie niższy. Wydaje mi się, że niedociągnięcia rywali możemy obnażyć naszą szybkością i intensywnością.
Twoim zdaniem Unia ma silniejszy skład niż w poprzednim sezonie? A może przeciwnie, uważasz, że suma summarum jest on słabszy?
– Myślę, że jeśli spojrzymy na ich skład i na wszystkich wartościowych zawodników, których mają w drużynie, to nie można powiedzieć, że mają słabsze jednostki niż w poprzednim sezonie. Dużo zainwestowali przed rozgrywkami Hokejowej Ligi Mistrzów i to naprawdę widać, zwłaszcza jeśli spojrzymy na ich zestawienie. Ale mecze rozstrzygają się na lodzie, a nie na papierze. Dlatego mam nadzieję, że uda nam się sprawić niespodziankę w tej serii.
Rozmawiał: Radosław Kozłowski
Czytaj także: