GKS Katowice w trzecim meczu półfinału play-off pokonał Re-Plast Unię Oświęcim 4:1. Sporą cegiełkę do tego triumfu dołożył Stephen Anderson, który dwukrotnie pokonał Linusa Lundina.
Podopieczni Jacka Płachty zaprezentowali więcej hokejowej jakości. Szybciej poruszali się po lodzie, grali dokładniej i skuteczniej. Potrafili zrobić użytek z błędów oświęcimian, a tych - zwłaszcza w pierwszej tercji - nie brakowało.
Katowiczanie po pierwszych dwudziestu minutach prowadzili 3:0, a na listę strzelców wpisał się dwukrotnie Stephen Anderson oraz raz Patryk Wronka. Kanadyjczyk pokazał, że dysponuje kąśliwym uderzeniem z nadgarstka i potrafi wykorzystać sytuację sam na sam ze stoickim spokojem.
– Myślę, że dobrze radziliśmy sobie w ofensywie. Wykorzystywaliśmy nasze szanse, ale mieliśmy też kilka słabszych momentów. Wydaje mi się, że zbyt łatwo oddawaliśmy krążek rywalom, a Unia to mocny i ofensywny zespół. Nie możemy dawać im takich szans – stwierdził 30-letni napastnik, który mógł zakończyć spotkanie z hat trickiem.
– Dostałem dobre podanie od Brandona [Mageego – przyp. red.] w przewadze, praktycznie przed bramkę, ale krążek trochę zjechał mi z kija. Mam nadzieję, że uda mi się coś jeszcze strzelić w fazie play-off – dodał.
Anderson przyznał też, że GKS Katowice rośnie z każdym meczem fazy play-off i coraz lepiej funkcjonuje jako zespół.
– Jesteśmy coraz bardziej zaangażowani i każdy myśli w pierwszej kolejności o drużynie. Zawodnicy tacy, jak Dupuy dużo dają od siebie w ofensywie. Nasz zespół zmierza w dobrym kierunku – zaznaczył 30-letni Kanadyjczyk.
– Niektórzy musieli oddać trochę czasu na lodzie dla dobra całej drużyny, ale wszyscy jesteśmy w tym razem. Mam nadzieję, że to wszystko utrzymamy – dodał.
GieKSa w półfinałowej serii prowadzi 2:1. Jeśli dziś po raz drugi pokona biało-niebieskich na ich terenie, stanie przed szansą, aby przepustkę do finału wywalczyć już we wtorek w "Satelicie".
– Oświęcimianie mają bardzo dobry zespół i od początku będą nakręceni. Jest tutaj bardzo głośno i ledwo słychać, co dzieje się na lodzie. Musimy dobrze rozpocząć mecz, popełniać mniej błędów w naszej tercji i dobrze zarządzać krążkiem. Nie możemy jednak zbyt dużo zmieniać, by cały czas kontynuować to, co robimy. Złapaliśmy dobry rytm i musimy się tego trzymać – zakończył Stephen Anderson.
Czytaj także: