Hokej.net Logo

Brązowy medal Stoczniowca, Trzecie zwycięstwo Unii

Zgodnie z przewidywaniami od zwycięstwa do zwycięstwa kroczą gracze Dworów-Unii w finale PLH. Stoczniowiec zadziwiająco gładko poradził sobie w walce o brązowy medal z Podhalem... GKS KATOWICE – UNIA OŚWIĘCIM 3:6 (2:3,0:1,1:2)
Sędziowie: Waldemar Matuszak (Bydgoszcz) oraz Przemysław Kępa i Jacek Rokicki (obaj NT)
Bramki:
1:0 Jóźwik (2. Wołkowicz), 1:1 Klisiak (5.), 1:2 Kelner (8. Jakubik), 1:3 Parzyszek (10. Dulęba), 2:3 Marecek (20. Tkacz), 2:4 Rzimsky (25.Łabuz), 3:4 Labryga (49.), 3:5 Kelner (50. Rzimsky), 3:6 Klisiak (54.)

Mecz ten miał być; meczem tzw. podwyższonego ryzyka. Po wtorkowych zajściach w hali przy Rondzie, wielu spodziewało się co najmniej powtórki. Nic takiego jednak nie nastąpiło. Duża w tym zasługa sędziego Matuszaka który przez właściwie cały mecz był niewidoczny. A to najlepsza rekomendacja jego pracy. Obiektywne sędziowanie, połączone ze zdecydowaniem i pewnością w działaniu sprawiło że i zawodnicy grali bardzo czysto. Ale dość; o arbitrze (do czego to doszło że trzeba chwalić; sędziego za to że poprawnie sędziował....). Gracze GKS-u, mimo spekulacji kibiców że mogą mieć; dość; problemów finansowych i odpuścić; mecz, zagrali tak jak już wszystkich przyzwyczaili, czyli bardzo ambitnie. Najlepszym tego przykładem była sytuacja z 30 minuty. Bramkarz Jacek Zając uderzony przy jednej z interwencji długo nie podnosił się z lodu. Sędzia zasygnalizował zmianę, przez ładnych parę minut trwały zabiegi aby gracz GKS w ogóle wstał. W końcu podniósł się... założył maskę, wziął kij i stanął w bramce wzbudzając aplauz kibiców (i to w tym przypadku obu drużyn!). A jeśli chodzi o sam mecz to właściwie można powtórzyć; to co przy poprzednich. Lepsi sportowo goście kontrolowali grę a GKS walczył ale wyraźnie brakowało mu środków. A zaczęło się dla gospodarzy świetnie bo w zamieszaniu pod bramką krążek do pustej bramki wbił Jóźwik. Gracze Unii w kolejne 8 minut zdobyli jednak 3 gole i spokojnie kontrolowali grę. GKS dwukrotnie łapał kontakt po golach Marecka na 2:3 i piekielnie mocnym uderzeniu Labrygi na 3:4 (strzał był naprawdę potężny ale „Jawa” nie popisał się źle się ustawiając). Unia nie dała sobie jednak zrobić; krzywdy i wygrała pewnie wykorystując w końcówce zmęczenie gospodarzy. I tylko szkoda że niektórzy gracze Unii po raz kolejny po końcowej syrenie z ochotą pokazywali kibicom miejscowym gdzie ich mają. Mistrzom Polski to po prostu nie przystoi. Fani GKS i tak mają wystarczjąco dużo zmartwień. Jeśli sytuacja finansowa klubu w najbliższych tygodniach nie ulegnie poprawie to hokej w Katowicach zniknie a w najlepszym przypadku opuszczą go najlepsi gracze.

PODHALE NOWY TARG – STOCZNIOWIEC GDAŃSK 3:4 (1:1,1:2,1:1)
Sędziowie: Jacek Chadziński (Kraków) oraz Waldemar Kupiec i Grzegorz Porzycki (obaj Oświęcim)
Bramki:
1:0 Baranyk (6. Voznik, Sroka), 1:1 R. Fraszko (15. Justka PP), 1:2 Myszka (26. Justka), 1:3 Błażowski (32. Razszczynski, Leśniak PP)2:3 Pajerski (39. Sroka, Baranyk), 2:4 Myszka (41. Bagiński), 3:4 M. Piotrowski (54. B. Piotrowski SH)

Mimo absencji Tomasza Wawrzkiewicza Stoczniowiec wygrał z Podhalem trzeci raz z rzędu i zdobył brązowy medal. Podhale wreszcie wystąpiło w najmocniejszym składzie i po pierwszych dziesięciu minutach wydawało się że panują nad przebiegiem meczu i spokojnie wygrają. Jednak póżniej z wolna zarysowywała się przewaga bardziej konsekwentnych i lepiej przygotowanych fizycznie graczy z Gdańska (kilku graczy Podhala niedawno wyleczyło choroby). Kiedy zaraz po rozpoczęciu trzeciej tercji bramkę na 2:4 zdobył Myszka, wydawało się że jest „pozamiatane”. I kolejne minuty były tego potwierdzeniem bo Podhale grało zrywami i bez koncepcji, brakowało kogoś kto wziąłby w tym młodym zespole odpowiedzialność; na siebie. Próbował Voznik, próbował Baranyk ale nie przynosiło to efektu. I w momencie gdy Podhale broniło się w osłabieniu, kontra przyniosła kontaktowego gola. Oczywiście Podhale zdecydowało się na zryw, końcówka była niezwykle dramatyczna i Podhalu udało się nawet zdobyć; bramkę ale słusznie nie została uznana. Po strzale Voznika krążek trafił bramkarza Stoczni Jakubowskiego w kask. W tym momencie gra musiała zostać; przerwana. Skuteczna dobitka Baranyka nie mogła więc zostać; uznana. Podhale miało świetny koniec sezonu regularnego, do play-off przystąpiło z drugiej pozycji ale ten młody zespół nie był w stanie utrzymać; formy wystarczająco długo.

ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC - KTH KRYNICA 2:3 (0:1,1:1,1:1)
Sędziowie: Krzysztof Rzerzycha (Kraków) oraz Leszek Kubiszewski (Katowice) i Paweł Meszyński (Bytom)
Bramki:
0:1 Mermer (10.), 0:2 Niemiec (23. Mermer, Cieślak), 1:2 Kużniecow (25. Puzio), 1:3 Brocławik (44. Ćwikła, Krzak), 2:3 Piekarski (48. Kuźniecow, Chabior)

Bez Kotuły, Podsiadły, Bernata i Cholewy zagrał zespół Zagłębia w trzecim meczu play-off z KTH Krynica. I było to widać; gołym okiem. Zespół gospodarzy raził wręcz nieporadnością. Celował w tym zwłaszcza Robert Sobała po którego szkolnych błędach Krynica zdobyła dwa gole. Zwłaszcza gdy przewrócił się nie atakowany przez nikogo co wykorzystali goście, doprowadził kibiców do szewskiej pasji. Ataki gospodarzy były nieskładne i chaotyczne a kiedy udało się już coś sklecić; to świetnie bronił Artur Ziaja, który w ostatnich tygodniach zadziwia formą. Załamani kibice Zagłębia już zaczynają się martwić; o przyszłość; sosnowieckiego klubu po spadku z ligi, bo KTH wystarczy wygrać; jeszcze tylko raz a następny mecz odbędzie się w Krynicy. Chyba jedynym człowiekiem w Sosnowcu zadowolonym z takiego obrotu sprawy jest prezydent miasta Jaskiernia który jeszcze przed wyborami był wielkim zwolennikiem hokeja a ostatnio stwierdził że lepiej jakby Zagłębie spadło... bo wtedy będzie można zbudować; klub od podstaw! I jak nasza liga ma być; normalna....

Piotrek



Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe