Bruins znów słabsi

Być może nie jest to jeszcze powód do bicia na alarm, ale w kontekście walki o Puchar Stanleya kibiców Boston Bruins martwić musi fakt, że ich zespół nie potrafi wygrywać z czołowymi drużynami.
Bruins po tym, jak we wtorek w meczu dwóch drużyn z najlepszym bilansem w NHL ulegli San Jose Sharks tym razem spotkali się w meczu na szczycie Konferencji Wschodniej NHL z New Jersey Devils. Obaj rywale znani są z dobrej gry w obronie, w związku z czym nie mógł dziwić fakt, że do wygrania meczu wystarczył jeden gol. Bardziej zaskakujące było nazwisko jego zdobywcy. W 31. minucie John Madden wygrał wznowienie w tercji obronnej zespołu z Bostonu, krążek trafił do Bryce`a Salvadora, a ten oddał strzał, który odbił się od lodu przed Timem Thomasem i wpadł do bramki między jego parkanami. Dla obrońcy New Jersey Devils był to dopiero trzeci gol w sezonie, ale jak się później okazało decydujący o wyniku spotkania, bowiem Bruins mimo wyraźnej przewagi nie potrafili znaleźć sposobu na stojącego w bramce Diabłów Scotta Clemmensena.
Ten ostatni obronił 31 strzałów i zanotował drugi w tym sezonie "shutout". M.in. dzięki znakomitej postawie swojego bramkarza Devils prowadzą obecnie w tabeli Atlantic Division, mimo że przez większą część sezonu muszą grać bez Martina Brodeura. Clemmensen ma już na koncie 24 zwycięstwa w obecnych rozgrywkach, podczas gdy we wcześniejszych pięciu sezonach w NHL wygrał zaledwie 8 spotkań. Jak powiedział wczoraj na razie nie zajmuje się kwestią powrotu do gry Martina Brodeura, który trenuje już z drużyną na lodzie. - Nie wiem, co będzie kiedy Martin wróci - mówi 31-latek. - Wiem, że jeśli będę musiał grać, to postaram się to robić najlepiej jak potrafię. Długo czekałem na tą szansę i ciężko pracowałem, by być w tym miejscu, gdzie jestem. Zdaję sobie sprawę, że nikt mi niczego nie da za darmo.
W dużo gorszym nastroju, niż Clemmensen był wczoraj Tim Thomas. Jeden z najlepszych bramkarzy sezonu obronił 17 strzałów, ale zawiódł przy niezbyt groźnym uderzeniu Salvadora. - To był najłatwiejszy strzał wieczoru - mówił niepocieszony Thomas po meczu. - Tak nagle pojawił się tak lekki strzał, a ja go wpuściłem. Jego zespół wciąż ma na koncie 85 punktów, co daje mu najlepszy bilans w NHL, ale przegrał już trzecie kolejne spotkanie. Z kolei Devils umocnili się na 2. pozycji w Konferencji Wschodniej i wciąż po cichu marzą o pościgu za Bruins, do których jednak tracą 10 punktów. Kolejny trudny egzamin dla drużyny Brenta Suttera już w niedzielę, kiedy w Prudential Center pojawi się najlepsza drużyna Konferencji Zachodniej, San Jose Sharks.
Swoją serię sześciu kolejnych zwycięstw przerwali Detroit Red Wings. Mistrzowie NHL przegrali 2:3 z Columbus Blue Jackets, a o zwycięstwie tych ostatnich przesądził gol zdobyty przez byłego gracza Czerwonych Skrzydeł, Jasona Williamsa. Pozostałe bramki zdobyli Raffi Torres i Jason Chimera, a 32 strzały rywali obronił wracający do składu po chorobie Steve Mason.
Hokej był wczoraj w Buffalo w cieniu piątkowej katastrofy lotniczej w wyniku której zginęło 50 osób. San Jose Sharks ulegli Buffalo Sabres 5:6 po rzutach karnych, choć powinni mecz wygrać. Jason Pominville doprowadził bowiem do dogrywki dopiero na 4 sekundy przed końcem trzeciej tercji. Zwycięski rzut karny wykonał Derek Roy, który wcześniej strzelił setnego gola w NHL. Przy tej bramce swoją setną asystę zaliczył Drew Stafford. Dla Sharks czterokrotnie asystował Joe Thornton.
Florida Panthers wygrali po rzutach karnych 2:1 z New York Rangers. Decydującego karnego wykorzystał świetnie ostatnio grający Richard Zedník, a wcześniej dla Panter trafił Michael Frolík. Autorem jedynego gola Rangers był Szwed Fredrik Sjöström, a 42 strzały z gry obronił jego rodak, Henrik Lundqvist. Florida Panthers mają już 5 punktów przewagi nad Carolina Hurricanes otwierającymi listę zespołów pozostających w tym momencie poza play-off.
Gol Brada Boyesa na samym początku trzeciej tercji dał St. Louis Blues zwycięstwo 1:0 nad Chicago Blackhawks. 22 strzały rywali obronił stojący w bramce Blues Chris Mason, który zanotował drugi z rzędu "shutout" w meczu przeciwko Blackhawks. Jego drużyna poważnie włącza się do walki o play-offy, a do ósmych w tabeli Konferencji Zachodniej Minnesota Wild traci 6 punktów.
Dallas Stars pokonali Vancouver Canucks 2:1. O zwycięstwie przesądził dopiero pierwszy w sezonie gol Joela Lundqvista, a bramkę i asystę zanotował Loui Eriksson. 32 strzały Canucks, dla których jedynego gola zdobył Taylor Pyatt obronił Marty Turco. Bramkarz Stars zanotował także już czwartą asystę w sezonie - pod tym względem prowadzi w bramkarskiej klasyfikacji NHL.
Fatalną serię siedmiu wyjazdowych porażek udało się przerwać Montréal Canadiens, którzy pokonali 4:2 najsłabszy zespół Zachodu, Colorado Avalanche. Zwycięskiego gola dla "Habs" zdobył Andriej Kosticyn, a pozostałe bramki były dziełem Francisa Bouillona, Patrice`a Brisebois i Toma Kostopoulosa. Znakomicie w bramce zwycięzców spisał się zastępujący słabego ostatnio Careya Price`a Jaroslav Halák, który obronił aż 46 strzałów.
Komentarze