Rosyjski hokeista podczas meczu uderzał leżącego rywala kijem i doprowadził do urazu kręgosłupa u poszkodowanego gracza.
Pierwszy mecz finału play-off ligi białoruskiej pomiędzy Mietałłurhem Żłobin a HK Brześć przyćmiony został przez brutalne zachowanie gracza tego drugiego zespołu Jarosława Kosowa.
W 56. minucie, gdy jego drużyna przegrywała już 1:5 i miała małe szanse na odrobienie strat, Rosjanin przewrócił na lód zawodnika rywali Artioma Antipowa i zaczął go uderzać w okolice głowy i szyi kijem trzymanym oburącz.
Sędziowie wykluczyli rosyjskiego gracza z gry z karą meczu za niesportowe zachowanie, a zespół z Brześcia ostatecznie przegrał mecz 1:6.
Zapewne 31-letni były reprezentant Rosji może się także spodziewać dodatkowej kary dyscyplinarnej.
Po meczu okazało się, że poszkodowany gracz z kazachskim oraz rosyjskim paszportem, który jest synem byłego hokeisty STS-u Sanok, Podhala Nowy Targ i Unii Oświęcim Siergieja Antipowa, doznał stłuczenia odcinka szyjnego kręgosłupa. Dziś nie wziął udziału w treningu, za to trafił na dalsze badania.
- Z całym szacunkiem do zawodników i drużyn, to nie jest tajski boks. Bić zawodnika w szyję kijem... Myślę, że takiego hokeja nie powinno być w naszej lidze - skomentował po meczu trener drużyny ze Żłobina Dzmitryj Krauczanka.
Zachowanie Kosowa było być może reakcją na wcześniejszą sytuację, gdy pod bramką rywali to on leżał na lodzie, a kijem uderzył go Antipow.
- Prawdopodobnie emocje, nie powstrzymał się - skomentował później działanie swojego podopiecznego trener drużyny z Brześcia Siergiej Puszkow. - Wcześniej była sytuacja, gdy chciał przejechać między obrońcą i bramkarzem, ale uderzył w bramkarza i jego tam w plecy popychali. Jarosław się nie powstrzymał, a trzeba się powstrzymywać.
Czytaj także: