Bukowski: Głupio straciliśmy te bramki

Jakub Bukowski, który jest najlepszym strzelcem Polskiej Hokej Ligi, nie wpisał się na listę strzelców w piątkowym meczu z Comarch Cracovią (2:5). Sędziowie uznali, że uderzony przez niego krążek trafił w poprzeczkę. – Skoro była analiza wideo i sędziowie nie uznali gola, to znaczy, że go nie było – wyjaśnił „Bukoś”.

Sanoczanie po pierwszej tercji przegrywali z Comarch Cracovią 0:2, która zdominowała gospodarzy. Z czasem od drugiej tercji sanoczanie zaczęli dochodzić do głosu i w trzeciej odsłonie udało się wyrównać.

– To był trudny mecz, bo Cracovia postawiła nam trudne warunki. Wydaje mi się, że jako zespół mogliśmy dać troszkę więcej z siebie. Cały mecz goniliśmy wynik, udało nam się wyrównać, dlatego przy wyniku 2:2 nie możemy dopuścić do takiej sytuacji, jak miało to dzisiaj. Głupio straciliśmy te bramki, a co za tym idzie również punkty. Tak naprawdę mogliśmy coś ugrać – kręcił głową Bukowski.

– Nikt nie spodziewał się, że po wyrównującej bramce mecz zakończy się wynikiem 5:2 dla Cracovii. Myślę, że jest to wyłączni nasza wina, bo o końcowym wyniku przesądziły indywidualnie błędy. Cóż taki jest sport, ale nie możemy dopuścić, by taka sytuacja ponownie przytrafiła się w przyszłości – dodał 21-letni napastnik.

W ekipie sanockiej zabrakło czterech zawodników. Z powodu kontuzji na lód nie wyszli Aleksi Hämäläinen, Toni Henttonen, Branislav Pavúk oraz Kamil Olearczyk.

– Nie ma znaczenia, kto wychodzi na lód. Czy jest to obcokrajowiec, czy Polak. Każdy wie, co mamy robić i zna nasz system gry. Myślę, że są tutaj na tyle dobrzy zawodnicy, że wiedzą co mają robić. Dają z siebie wszystko i tak do końca tego nie widać – zaznaczył „Bukoś”.

– Ale wiadomo, że ci zawodnicy są tutaj od strzelania bramek i od ciągnięcia gry. Mamy też w składzie młodszych, którzy mają walczyć i dobrze wywiązują się ze swoich zadań. Myślę, że nie było widać różnicy w grze naszej drużyny. Po prostu każdy, kto ich zastępuje wchodzi do gry i robi dobrą robotę – wyjaśnił sanocki napastnik.

Bukowski w piątkowym meczu miał wielką ochotę do gry i przeprowadził kilka groźnych akcji, jednak nie udało się zdobyć tym razem bramki. Wychowanek sanockiego klubu jest liderem strzelców PHL z 24 golami.

– Nie myślę o tym. Zawsze powtarzam, że chciałbym się czuć dobrze po zakończonym meczu. Tak naprawdę ja nie rozliczam się z bramek, ale z tego, co czuje po meczu. Jeżeli wiem, że nie zagrałem na sto procent swoich możliwości, to nie jestem do końca zadowolony. Bramki to osobna kwestia. To zasługa całej drużyny nie tylko moja – dodał lider strzelców PHL.

Sanoczanie w obecnym sezonie mają problem z tym, aby dobrze wejść w mecz. Jak wyliczyliśmy, aż 13 razy schodzili po pierwszej tercji przy niekorzystnym dla siebie wyniku.

– Ciężko mi powiedzieć czemu tak jest. Myślę że przed meczem nie brakuje nam motywacji, bo każdy wie, że musi zostawić serce na lodzie. Może tak jest, że tracimy dużo bramek zaraz na początku meczu. Wiadomo przeciwnicy też wychodzą mocno skoncentrowani i też chcą dobrze jak najlepiej zacząć mecz – analizował „Bukoś”.

– Myślę, że to idzie poprawić, ale nie jest to kwestia złego przygotowania do meczu. Trudno mi powiedzieć, gdzie leży problem, ale na pewno jesteśmy dobrze nastawieni przed meczem – zakończył.

Jutro podopieczni Miiki Elomo zmierzą się na wyjeździe z KH Energą Toruń i ten pojedynek będzie niezwykle istotny w kwestii tego, kto zajmie po sezonie zasadniczym szóste miejsce.