Wielkie emocje wywołała decyzja sędziowska podjęta w przedostatniej minucie trzeciej tercji, która znacząco wpłynęła na wynik. Nie wytrzymał nawet komentator telewizyjny, który nazwał ją "absolutnie skandaliczną".
To był kluczowy moment meczu niemieckiej ligi DEL pomiędzy Nürnberg Ice Tigers a Adlerem Mannheim. W przedostatniej minucie trzeciej tercji, przy stanie 1:1, Kanadyjczyk Jeremy McKenna z bliska trafił do bramki Adlera i był przekonany, że dał drużynie Ice Tigers prowadzenie 2:1.
Sędziowie na lodzie gola uznali, ale postanowili przeanalizować go na wideo. Po krótkim obejrzeniu powtórki zdanie jednak zmienili i anulowali gola, stwierdzając, że szarżujący chwilę wcześniej na bramkę drużyny z Mannheim William Graber nieprzepisowo przeszkodził w interwencji bramkarzowi rywali Arno Tiefensee.
Nie było pewności, że gol w przedostatniej minucie dałby drużynie z Norymbergi zwycięstwo, ale znacząco zwiększyłby jej szanse. Tymczasem wobec remisu 1:1 doszło do dogrywki, a w niej Kristian Reichel zdobył gola dla Adlera i dał mu zwycięstwo 2:1, co sprawiło, że o anulowanym golu McKenny mówi się jeszcze głośniej.
Wściekli się przedstawiciele drużyny Ice Tigers, ale nie tylko oni. Komentator telewizji Magenta Sport powiedział, że to "absolutnie skandaliczna decyzja".
Anulowany gol Jeremy'ego McKenny:
Po meczu przed kamerami nie wytrzymał dyrektor sportowy "Tygrysów" Stefan Ustorf.
- To najgorsze, co widziałem przez moje 30 lat w zawodowym hokeju - powiedział.
A widział dużo, bo grał w NHL, jako zawodnik 6 razy był mistrzem Niemiec, 4-krotnie wystąpił na zimowych igrzyskach olimpijskich, a 5 razy na Mistrzostwach Świata i był także skautem Los Angeles Kings.
- Nie uznać tego gola, to jest na granicy oszustwa. Występ sędziowski był nie do przyjęcia. Podczas meczu były katastrofalne decyzje w obie strony - skomentował.
Mecz prowadzili jako sędziowie główni Niemiec Achim Moosberger i Czech Martin Fraňo. Ustorf powiedział po meczu, że dla obu "nie ma miejsca w naszej lidze".
Zapytany czy liczy się z tym, że za swoje słowa może zostać ukarany przez ligę, odparł:
- Mam się dalej chować pod stołem? Dla nas jako drużyny to żadna różnica. Wycieranie sobie ust. Czekam na telefon od ligi. Szczerze mówiąc to nonsens się teraz tak denerwować, ale w pewnym momencie człowieka szlag trafia. Dziś to był najgorszy sędziowski występ, jaki sobie przypominam. Wiem, że to może kosztować pieniądze, ale w pewnym punkcie ma się już dość.
Dziś liga ogłosiła jednak kary za wczorajszą kolejkę i Ustorfa wśród ukaranych póki co nie ma.
Co ciekawe, choć Adler Mannheim skorzystał na sędziowskiej decyzji, to jego trener Dallas Eakins nie bronił jej szczególnie gorliwie.
- Jako trener Mannheim uważam to za przeszkadzanie bramkarzowi, a jako trener Norymbergi widziałbym prawidłowego gola - skomentował szczerze.
Z kolei szkoleniowiec Nürnberg Ice Tigers Mitch O'Keefe, który sam w czasach kariery zawodniczej był bramkarzem, przekonywał, że sytuacja nie była wystarczająco ewidentna, żeby po analizie wideo zmienić decyzję sędziów z lodu.
- Jeśli chcesz zmienić decyzję podjętą na lodzie, to musi być co do tej sytuacji jasność, która przesądza. Graber ciągnął na bramkę, bramkarz wykonał ślizg w drugą stronę, to gdzie on miał wtedy pojechać? Miał jeszcze kij pod nogami i lekko stracił równowagę - skomentował.
Władze ligi są jednak innego zdania i stoją po stronie sędziów. Według portalu eishockeynews.de, DEL zapytana o kontrowersyjną sytuację odpowiedziała, że była ona przeanalizowana, a w efekcie tej analizy stwierdzono, że sędziowie zachowali się całkowicie prawidłowo i zgodnie z przepisami.
Czytaj także: