Hokej.net Logo

Cieszę się, że wracam do siebie

Cieszę się, że wracam do siebie

Rozmowa z Dariuszem Gruszką, który po ponad trzech latach wrócił do klubu MMKS Podhale Nowy Targ


Co zdecydowało Pana powrocie do macierzystego klubu?

- Już przed tym sezonem myślałem o powrocie do Nowego Targu. Pojawił się jednak ten pomysł z budową drużyny w Krynicy, opartej na reprezentantach Polski i prowadzonej przez Igora Zacharkina. Do tego obiecywano nam wysokie kontrakty. Skusiłem się, ale jednocześnie cały czas byłem w kontakcie z działaczami Podhala. W Krynicy ciągle nas zbywano, wszystko się przeciągało i nie było widać perspektyw aby coś się zmieniło na lepsze. Dosyć już miałem tego czekania. Dostałem ciekawą propozycję z Podhala i z niej skorzystałem.

Podhale to jedyny klub jaki złożył Panu ofertę?

- Nie. Dzwonili do mnie z Jastrzębia i Krakowa. Indywidualnie się dogadałem, ale suma jaką trzeba za mnie zapłacić Podhalu za wypożyczenie, powodowała, że te kluby rezygnowałyz dalszych rozmów.

Czy rezygnując z gry w KTH Krynica, która miała być „oczkiem" w głowie prezesa PZHL Piotra Hałasika, nie boi się Pan, że zamyka sobie Pan drogę do kadry?

- Mam nadzieję, ż nie będzie to miało znaczenia przy decyzjach trenera Zacharkina. On sam na powiedział, że już wystarczająco długo czekamy, i że nas zrozumie i nie będzie miał do nikogo pretensji, jeżeli podejmie decyzję o odejściu z Krynicy. A mi nie pozostaje nic innego jak swoją grą w Podhalu udowodnić, że na grę w kadrze zasługuje.

Z perspektywy czasu, żałuje Pan, że zdecydował się na grę w potocznie nazwanym w środowisku „Dream Teamie"?

- Oczywiście teraz po tych kilku miesiącach, pewnie gdybym jeszcze raz podejmował decyzję to ona byłaby zupełnie inna. Teraz jednak każdy z nas jest mądrzejszy. Nie ukrywam, że skusiły nas duże pieniądze. Do tego stworzył się tam fajny kolektyw. Szkoda, że to nie „wypaliło" bo sam pomysł wcale nie był zły.

Czego oczekuje Pan od gry w Nowym Targu. Po trzech latach walki o najwyższe cele w lidze, teraz raczej trudno oczekiwać, aby Podhale w takim momencie jak jest teraz włączyło się w bój o medale?

- Staram się jakoś nie wybiegać w przyszłość. W każdym meczu chcę dawać z siebie wszystko, grać jak najlepiej i pomagać Podhalu w zwycięstwach. Może faktycznie personalnie na dzisiaj nie prezentujemy się jakoś okazale, ale tę młodą drużynę stać na wiele niespodzianek. Pokazała to w dotychczasowych spotkaniach w lidze, walcząc jak równy z równym czy to z Sanokiem czy Cracovią. A kto wie co przyniosą kolejne dni czy tygodnie. Może jeszcze któryś z chłopaków zdecyduje się na powrót do Nowego Targu, a wtedy wiele może się zmienić jeżeli chodzi o nasze możliwości.

Patrząc na obecny skład „Szarotek" wychodzi na to, że będzie Pan jednym z tych zawodników, który ma największy bagaż doświadczenia. Jest Pan gotowy na to aby wcielić się w rolę lidera, zawodnika, który będzie „ciągnął" grę zespołu?

- Faktycznie. Jak trzy lata odchodziłem z Podhala, byłem jednym z najmłodszych w drużynie. Teraz jak rozglądam się po szatni to rzeczywiście wychodzi na to, że zaliczam się do starszyzny. Nie boję się roli lidera. Mam to już jakieś doświadczeni i z ligi i z reprezentacji. Będę chciał je w jak najlepszy sposób spożytkować dla dobra zespołu.

Z Podhala odszedł Pan do Sanoka. Jak wspomina Pane te trzy lata spędzone w tym klubie?

- Pozytywnie, choć po zeszłym sezonie jest spory niedosyt, że nie udało się nam sięgnąć po medal. Generalnie jednak ten okres będę wspominał bardzo dobrze.

Jakiej spodziewa się Pan reakcji ze strony nowotarskich kibiców, bo grając w barwach czy to zespołu z Sanoka czy z Krynicy, nie szczędzono pod Pana adresem wielu docinek...

- Specjalnie mi to nie przeszkadzało. Takie prawo kibica, który zawsze kibicuje swojej drużynie. Wiadomo, nie jest przyjemnie słuchać wykrzykiwanych pod swoim adresem wyzwisk czy przekleństw, ale z biegiem czasu człowiek się na to uodparnia. Trzy lata temu odszedłem, bo niestety sytuacja jak wtedy powstałą w klubie, zmusiła mnie do tego. Teraz wreszcie wszystko tak się poukładało, że mogłem wrócić. Bardzo mnie to cieszy, bo dosyć już miałem tej tułaczki. A co do reakcji kibiców, to liczę, że reakcja kibiców będzie pozytywna.

Parę lat temu uznawany był Pan za jeden z największych talentów polskiego hokeja. Kariera jednak nie potoczyła się chyba tak jak Pan sobie sam wyobrażał. Marzy się Panu jeszcze gra poza granicami naszego kraju?

- Marzenia ciągle są. Ich nikt nam nie zabierze. Jasne, że marzy mi się gra chociażby w jednej z mocnych lig europejskich. Mam jednak świadomość, że będzie to trudne do zrealizowania. Wiele jest przykładów, które dowodzą, że Polakom ciężko się jest wybić gdzieś zagranicą, a już szczególnie hokeistom. Wiemy jaki jest poziom polskiej ligi i jakie jest nią zainteresowanie. Dlatego też specjalnie jakoś nie myślę o tym, aczkolwiek gdyby się kiedyś nadarzyła taka okazja, to na pewno chciałbym spróbować.

Rozmawiał Maciej Zubek


Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe