Clemmensen nie czeka na Brodeura
Trenujący już na lodzie Martin Brodeur ogłosił wczoraj, że jest coraz bliżej powrotu do bramki New Jersey Devils, ale w meczu tych ostatnich z New York Rangers zastępujący go Scott Clemmensen pokazał, że Brodeur nie musi się spieszyć.
Clemmensen, który zastępując legendarnego bramkarza Diabłów rozegrał już w tym sezonie 36 meczów, więcej niż w poprzednich sześciu sezonach razem wziętych obronił wczoraj 27 strzałów i zapisał na swoje konto pierwszy od pięciu lat "shutout", a jego zespół pokonał Rangers 3:0. Dla fanów Devils nie ma ważniejszego spotkania, niż te z rywalem z drugiej strony rzeki Hudson. Tym bardziej przykry był więc dla nich przebieg tej rywalizacji w ubiegłym sezonie. Devils wygrali wtedy zaledwie jedno z ośmiu spotkań w rozgrywkach zasadniczych i gładko, 1-4 ulegli odwiecznemu rywalowi w play-offach. W tym sezonie jest jednak inaczej. Po dwóch porażkach na początku rozgrywek Devils wygrali wczoraj ze Strażnikami już trzeci mecz z rzędu. Bohaterem był Zach Parise, który strzelił dwie bramki, a pierwszego gola zdobył Bobby Holik, dobijając strzał Brendana Shanahana. Obaj po raz drugi reprezentują barwy Devils, a w międzyczasie zdążyli także zagrać w Rangers.
Punktem zwrotnym wczorajszego meczu były wydarzenia z połowy drugiej tercji, kiedy Holik i Parise w ciągu niespełna 90 sekund strzelili dla gospodarzy 2 gole. Ten ostatni ustalił wynik strzałem do pustej bramki w 59. minucie. Scott Clemmensen, który zastępując Brodeura w tym sezonie notuje średnio 92 % obronionych strzałów i 2.30 goli wpuszczonych na mecz nie dał się pokonać po raz pierwszy od marca 2004 roku. - To naprawdę dużo czasu. Oczywiście nie grałem w zbyt wielu meczach, ale to miło znów nie wpuścić gola - powiedział Clemmensen. 31-letni "wieczny rezerwowy" mimo upływu niemal 5 lat od ostatniego "shutoutu" rozegrał w tym czasie tylko 58 spotkań, z czego 36 w obecnym sezonie tylko dzięki kontuzji pierwszego bramkarza. Martin Brodeur powiedział wczoraj po pierwszym treningu z drużyną, że chciałby wrócić do gry "choćby jutro", ale nie wyznacza dokładnego terminu, choć spodziewa się powrotu w marcu. Jego zespół nawet bez pierwszego bramkarza radzi sobie jednak bardzo dobrze i z 71 punktami przewodzi w tabeli Atlantic Division, walcząc jednocześnie o 2. miejsce w Konferencji Wschodniej z Washington Capitals.
Z kolei Rangers znaleźli się w najgorszym w tym sezonie kryzysie - przegrali piąte spotkanie z rzędu, mają na koncie 63 punkty i powoli niebezpiecznie zbliżają się do grupy drużyn pozostających poza play-offami. Nad dziewiątymi na Wschodzie Florida Panthers mają obecnie 5 punktów przewagi. - Jesteśmy teraz w bardzo trudnej sytuacji - powiedział wczoraj bramkarz Rangers, Henrik Lundqvist, który wrócił do gry po tym jak z powodu grypy przesiedział cały piątkowy mecz z Dallas Stars przegrany 2:10 na ławce. - Każdy w drużynie, zaczynając ode mnie musi wznieść się na wyższy poziom. Ja też musze grać najlepiej, jak potrafię.
Drugi poniedziałkowy mecz to konfrontacja dwóch najlepszych w tym sezonie kanadyjskich drużyn, w której Calgary Flames zakończyli serię czterech porażek wygrywając z Montréal Canadiens 6:2. Gola i dwie asysty zanotował Matthew Lombardi, a o jedną asystę mniej Rene Bourque i Michael Cammalleri. Dwa gole Płomienie zdobyły w osłabieniu. Po szóstej z rzędu wyjazdowej porażce gracze Canadiens mieli w szatni 30-minutową rozmowę za zamkniętymi drzwiami.
Komentarze