Wątpliwe, by dzisiaj potknęła się któraś z drużyn z kwartetu faworytów. A może jednak będzie niespodzianka.
Przed trzecimi spotkaniami ćwierćfinałowymi play offu sytuacja wydaje się klarowna - faworyci mają już po dwa zwycięstwa. Teraz, czyli drużyny z Krakowa, Tychów oraz Nowego Targu, wybierają się do Opola, Bytomia i Oświęcimia. Jedynie ekipa z Sanoka, która wywiozła z Jastrzębia dwie wygrane, podejmuje rywali na własnym lodzie. Karty są więc rozdane? Wiele wskazuje na to, że rywalizacja o półfinał może zakończyć się już dzisiaj...
Większy potencjał
Hokeiści z Jastrzębia, ubiegłoroczni wicemistrzowie kraju, nie zdołali zatrzymać ekipy z Sanoka, dwukrotnie przegrywając (1:4 i 2:4). Czy są w stanie odrobić straty?
- W obu meczach u siebie staraliśmy się szukać swoich szans - mówi jeden z najbardziej doświadczonych zawodników JKH, Leszek Laszkiewicz. - Niemniej rywale dysponują lepszym jakościowo zespołem. Przede wszystkim dobrze prezentują się w grze obronnej i trudno było nam się przebić. W pierwszym meczu, grając w liczebnych przewagach, mieliśmy swoje szanse, ale ich nie wykorzystaliśmy, stąd też nasze niepowodzenie. Z kolei w rewanżu bezlitośnie wykorzystali nasze potknięcia. Rada na sukces dla nas? Więcej niż dobra gra we własnej strefie i ewentualne kontrataki. Mówi się, że wicemistrzowie kraju mogą zakończyć rywalizację już przed końcem lutego. Warto jednak pamiętać, że wicemistrzami byliśmy rok temu i w zupełnie innym składzie personalnym.
Ekipa z Sanoka, złożona z zagranicznych zawodników z polskimi korzeniami, pokazała się z niezłej strony. Działacze Ciarko PBS Bank głośno mówią nawet o złocie, ale jeśli Sanok awansuje do półfinału - co jest wielce prawdopodobne - wówczas trafi na Cracovię, która również nie ukrywa swoich ambicji.
Raz w Stodole
W przypadku obrońców tytułu z Tychów trudno powiedzieć, że w dwumeczu z Polonią na własnym lodzie zostali zmuszeni do większego wysiłku. Wygrali 3:0 i 4:2, ale - jak twierdzą niektórzy - lepiej wypadli w drugim spotkaniu. Teraz czeka ich wizyta na lodowisku w Bytomiu, zwanym „Stodołą”. Jest to specyficzny obiekt, drugiego takiego w kraju nie ma.
- I dlatego też chcielibyśmy poprzestać na jednym meczu - śmieje się II trener GKS, Krzysztof Majkowski. - Wiemy doskonale, jak się gra na tym obiekcie; można się na nim potknąć. Rywal nie ma nic do stracenia i w razie porażki kończy sezon. A kto chciałby urlopu już pod koniec lutego? Polonia ma dobrego bramkarza, który mocno wspiera kolegów, a i pomysł na grę.
W Bytomiu się odgrażają, że wrócą jeszcze do siebie na... piąty mecz. - Nie mamy nic do stracenia i jeżeli zagramy rozsądnie, bez niepotrzebnych strat, wówczas mamy szansę - przekonuje doświadczony napastnik, Marcin Słodczyk.
W tyskim zespole nie zobaczymy Kamila Kalinowskiego, który narzeka na kontuzję pachwiny i dzisiaj będzie miał badanie usg. Na taki sam uraz narzeka Łukasz Sokół, ale on, być może, pojawi się na lodzie.
W pozostałych dwóch parach faworyci Cracovia w Opolu i Podhale w Oświęcimiu powinni sobie poradzić.
Polska Hokej Liga
III mecze ćwierćfinałowe play off
Wtorek, 23 lutego
BYTOM, 18.00: Polonia - GKS Tychy
OŚWIĘCIM, 18.00: Unia - TatrySki Podhale Nowy Targ
OPOLE, 18.30: Orlik - Comarch Cracovia
SANOK, 18.30: Ciarko PBS Bank Sanok - JKH GKS Jastrzębie
O utrzymanie się
TORUŃ, 18.30: Nesta Mires - Naprzód Janów
Włodzimierz Sowiński - Dziennik Sport
Czytaj także: