Czy Białoruś może stracić MŚ? "Nie pozwolimy się szantażować"

Sekretarz generalny Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie (IIHF) w mocnych słowach skomentował oczekiwanie, że Białorusi zostanie odebrane prawo organizacji przyszłorocznych Mistrzostw Świata.
Jeden z najważniejszych ludzi w IIHF Horst Lichtner w wywiadzie dla niemieckiej stacji radiowej Deutschlandfunk jasno wyraził swój stosunek do możliwości odebrania Białorusi Mistrzostw Świata, które ma zorganizować w przyszłym roku z Łotwą.
- Domaganie się od nas wykonania jakiegoś politycznego gestu przez polityków, którzy nie są w stanie znaleźć rozwiązania tej sytuacji, nie jest na miejscu - powiedział Lichtner. - Nie pozwolimy się szantażować.
Niemiecki działacz odniósł się w ten sposób między innymi do listu napisanego do IIHF przez premiera Łotwy Krišjānisa Kariņša, który poprosił o zmianę drugiego kraju organizatora mistrzostw elity. Łotewski polityk zastrzegł, że jeśli do tego nie dojdzie, to reprezentacja jego kraju może nie wziąć w ogóle udziału w turnieju, a tym samym także nie będzie go współorganizowała. O odebranie Białorusi MŚ zaapelował w swojej rezolucji także Parlament Europejski.
Powodem tych apeli jest sytuacja polityczna, jaka ma miejsce na Białorusi w ostatnich miesiącach. Sierpniowe wybory prezydenckie, których zwycięzcą ogłoszono po raz kolejny Alaksandra Łukaszenkę, nie zostały uznane za uczciwe i wolne przez społeczność międzynarodową, a trwające cały czas protesty obywateli często są brutalnie tłumione.
Na wrześniowym wirtualnym posiedzeniu zarządu IIHF powołano specjalną grupę, która ma w listopadzie przedstawić zarządowi raport o sytuacji na Białorusi. Od jego konkluzji mogą zależeć dalsze ruchy władz międzynarodowego hokeja, choć odebranie prawa organizacji turnieju Białorusi wydaje się dziś bardzo mało prawdopodobne.
- Nikt nie może od nas żądać rozwiązania umowy, którą mamy z Białorusią. My nie łamiemy umów - mówi Lichtner. - Jesteśmy międzynarodową federacją, a nie jakimiś ludźmi nie wiadomo skąd, którzy przychodzą i mówią: "sorry, pomyliliśmy się, a teraz idziemy zrobić mistrzostwa gdzie indziej".
Sytuacja, w której Białoruś straciłaby MŚ mogłaby nastąpić tylko wówczas, gdyby bliżej turnieju nadal na ulicach występowało zagrożenie bezpieczeństwa. Prezydent IIHF René Fasel mówił wcześniej, że w tym momencie taki turniej nie mógłby się u naszych wschodnich sąsiadów odbyć, ale liczy, że sytuacja się zmieni. - Nie pojedziemy do kraju, w którym jest chaos i rewolucja. Ale jeśli wszystko będzie zupełnie normalnie, to nikt nas nie odwiedzie od przeprowadzenia tam Mistrzostw Świata - skomentował Lichtner.
Sekretarz generalny IIHF powtarza także argument prezydenta Federacji Hokeja Białorusi Dzmitryja Baskaua, który co prawda został niedawno wybrany na to stanowisko dzięki bliskim relacjom z prezydentem Łukaszenką i publicznie głosi swoje poparcie dla niego, ale jednocześnie apeluje, by nie mieszać sportu z polityką. Jego zdaniem właśnie takiego mieszania chcą władze Łotwy, domagając się odebrania turnieju swojemu południowemu sąsiadowi.
- IIHF jest organizacją apolityczną. Nie możemy łamać swojego statutu - mówi Lichtner. - Jestem przekonany, że jeśli w kraju wróci normalne życie, to będą fantastyczne Mistrzostwa Świata w Rydze na Łotwie i w Mińsku na Białorusi.
Komentarze