Zawsze w fazie play-off, kiedy kibice myślą o najbardziej zaciętym boju, to przychodzi im do głowy pojedynek czwartej z piątą drużyną sezonu zasadniczego. Ta zasada zdecydowanie potwierdziła się w poprzednim sezonie, a los chciał, że i w tych rozgrywkach zestawienie tej pary wygląda tak samo. Możemy spodziewać się ogromnych emocji.
Chyba żadnemu z kibiców obu ekip nie trzeba przypominać, jak bliskie były starcia między JKH GKS-em Jastrzębie KH Energą Toruń w zeszłorocznym ćwierćfinale. Największy niedosyt mogą czuć jednak “Stalowe Pierniki”, które prowadziły już w tej rywalizacji 2:0, by ostatecznie ulec jastrzębianom 2:4 i pożegnać się z medalowymi nadziejami.
Po roku od wydarzeń tego niezwykle emocjonującego ćwierćfinału JKH GKS Jastrzębie ponownie przystępują do rywalizacji w zestawieniu czwartej oraz piątej drużyny. Z tą różnicą, że to zespół Róberta Kalábera wygrał wszystkie pięć spotkań w rywalizacji, między tymi ekipami, ale do rozstrzygnięcia, aż trzech z nich potrzebna była dogrywka.
Obie ekipy przez cały sezon nie prezentowały równej formy i miały swoje wzloty i upadki. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że w przypadku zarówno jastrzębian, jak i torunian lepsza okazała się być druga połowa sezonu. Podopieczni Juhy Nurminena potrafili zaliczać w niej długie serię spotkań z minimum jednym punktem na koncie, a z kolei zawodnicy JKH GKS-u rozstrzelali się już w samej końcówce sezonu, gdzie aplikowali rywalom dużą ilość bramek i pokazując tym samym, że będą liczącą się siłą wśród kandydatów do medali.
Jastrzębskie armaty w tym sezonie nie zawiodły i na pewno będą stanowić o sile drużyny spod czeskiej granicy. Dość powiedzieć, że Teemu Pulkkinen zdobył 26 bramek, a więc tylko o jednego gola mniej od Patryka Krężołka i Johana Lundgrena, którzy podzielili się koroną króla strzelców. Dodając do tego kreatora gry Hannu Kuru, doświadczonego Romana Ráca i szybkiego jak błyskwica Martina Kasperlíka otrzymamy mieszankę, która powinna być gwarantem goli w najważniejszej części sezonu.

JKH GKS Jastrzębie pokazał, że mieszanka młodości, doświadczenia i solidnych obcokrajowców, którą co roku serwuje trener Kaláber działa i to działa bez większych zarzutów. Przy nieco skromniejszym budżecie, jastrzębianie nawiązują walkę z czołowymi ekipami ligi i nie można ich nigdy skreślać.
KH Energa Toruń już w zeszłym sezonie przez niektórych określana była mianem czarnego konia rozgrywek. W tych rozgrywkach wydaje się, że zespół Juhy Nurminena jest jeszcze bardziej gotowy, by do tej roli pretendować. Torunianie byli w stanie punktować z najsilniejszymi polskimi drużynami, dzięki czemu już na kilka kolejek przed końcem zapewnili sobie najwyższe miejsce wśród dolnej części tabeli, która nie miała możliwości wyboru rywala.
Większość kibiców zachodzi jednak w głowę, czy torunianie będą w stanie nawiązać do świetnego występu sprzed roku, gdzie postawili jastrzębianom bardzo ciężkie warunki i omal nie wyeliminowali faworytów. Wiele zapewne będzie zależeć od dyspozycji czołowych ogniw układanki Juhy Nurminena. Jedną z najważniejszych postaci tych puzzli z pewnością będzie golkiper Anton Svensson, a za ofensywne akcenty odpowiadać będą Mikołaj Syty, Andrij Denyskin czy Mikael Johansson.
Ciekawostki:
* Ostatnia rywalizacja ćwierćfinałowa między obiema drużynami miała miejsce zaledwie rok temu. Wówczas górą byli hokeiści JKH, którzy awans zapewnili sobie dopiero w meczu nr 7, dokonująć comebacku z wyniku 0:3.
* Jastrzębianie zdobyli w tym sezonie najwięcej bramek podczas gry w liczebnej przewadze. W tych okresach napastnicy JKH pokonali bramkarzy rywali, aż 48 razy, co jest najwyższym wynikiem w lidze.
* To właśnie formacje specjalne mogą być kluczowe, jastrzębianie bronią w nich z blisko 82% skutecznością, podczas gdy torunianie utrzymują ten procent w okolicach 76%.
* Ekipa z Torunia w półfinale po raz ostatni grała w sezonie 2004/2005, jeszcze pod nazwą TKH Toruń. Wówczas przegrali też rywalizację o brąz z Cracovią (0:3).
* Jastrzębianie w gronie najlepszej czwórki występowali już w ostatnim sezonie, w którym to musieli uznać wyższość hokeistów GKS-u Katowice.

Na nich warto zwrócić uwagę:
JKH GKS Jastrzębie
Teemu Pulkkinen
- 30-latek dołączając do drużyny Roberta Kalabera bardzo szybko udowodnił, że nie traktuje transferu do TAURON Hokej Ligi jak do miejsca, w którym odcina się kupony. Wysoka kultura gry, dobra jazda na łyżwach i technika operowania krążkiem sprawiły, że Pulkkinen stał się główną armatą JKH GKS-u. Napastnik niejednokrotnie potwierdził również, że nie zatracił swojego instynktu kreacji gry. 43 punkty w klasyfikacji kanadyjskiej mówią same za siebie i lokują zawodnika w ścisłej ligowej czołówce.
Hannu Kuru
- Fiński zawodnik stał się prawdziwym kreatorem gry JKH GKS-u Jastrzębie. 32-letni napastnik jastrzębskiej ekipy w ciągu całego sezonu zanotował aż 36 asyst! Duża część bramek ekipy znad czeskiej granicy była zasługą w mniejszym lub większym stopniu tego dżentelmena. To właśnie jego przegląd pola i precyzja podań umiejscawia jastrzębian tak wysoko w klasyfikacji skutecznych przewag.
Vilho Heikkinen
- Bramkarz to zawsze jedna z najważniejszych pozycji we współczesnym hokeju. Zdaje się, że Róbert Kaláber i jego sztab znaleźli świetne zastępstwo za Jakuba Lackovića, który bronił w zeszłym sezonie. Heikkinen przyszedł tylko na zastępstwo na czas kontuzji Lackovič, ale zaprezentował się z tak dobrej strony, że to Słowakowi podziękowano za grę dla JKH, a Fin został w Jastrzębiu na dłużej.
KH Energa Toruń
Anton Svensson
- Długo w Toruniu zastanawiano się nad obsadą bramki. By zażegnać ten problem, zakontraktowano Svenssona, który miał wreszcie przywrócić spokój w toruńskiej bramce. Od dyspozycji Szweda będzie zależeć bardzo dużo. 36-letni Szwed pokazał w trakcie sezonu zasadniczego, że jest w stanie zagrać fenomenalne spotkanie, ale miewał też słabsze momenty. Chyba wszyscy w Toruniu liczą, że w play-off zobaczą tą lepszą twarz szwedzkiego golkipera.
Mikołaj Syty
- Lider klasyfikacji kanadyjskiej (35 "oczka") ekipy z grodu Kopernika i jedna z najistotniejszych postaci “Stalowych Pierników". To na jego barkach i Ołeksija Worony w dużej mierze będzie spoczywała odpowiedzialność za kreowanie akcji bramkowych. Dodatkowym atutem zawodnika jest dobra umiejętność wykonywania karnych oraz wykorzystywania sytuacji sam na sam.
Robert Arrak
- Jeżeli torunianie myślą w obecnym sezonie o czymś więcej niż konfrontacja ćwierćfinałowa, to muszą również te akcje ofensywne wykorzystywać, a najlepszym strzelcem toruńskiej ekipy w sezonie regularnym był estoński napastnik Robert Arrak. Torunianie raczej grają z kontry i muszą wykazać się dużą skutecznością i to właśnie Estończyk będzie odpowiadał za finalizację akcji podopiecznych Juhy Nurminena.
Czytaj także: