Derby Małopolski w ćwierćfinale play-off. "Myślę, że na pewno będzie iskrzyło"

Po jednej stronie niestabilny i rozczarowujący co chwila zespół, po drugiej murowany kandydat minimum do medalu. Derby Małopolski w ćwierćfinale play-off na papierze zdają się mieć tylko jedno rozstrzygnięcie, czyli awans Unii. Ale… czy rzeczywiście tak musi być? Czy krakowianie mają szanse sprawić niespodziankę i umilić swoim kibicom ten pełen negatywnych emocji sezon? O tym wspólnie z dziennikarzami rozmawiali Rudolf Roháček i Aleš Ježek, kolejno trener i kapitan „Pasów”.

Dziwny okres przed play-offami

– Ten sezon jest bardzo specyficzny. Po ostatnim, gdzie dotarliśmy do półfinału, pan profesor Filipiak zdecydował, że ta kampania będzie przejściowa, że będzie o pięćdziesiąt procent niższy budżet. Pierwszy raz od lat zakończyliśmy sezon tak słabo, co było zarówno dla nas, jak i dla kibiców sporą niespodzianką. Nie mieliśmy jednak możliwości stworzyć tak silnej drużyny, jak GKS Katowice, Re-Plast Unia Oświęcim czy GKS Tychy. Staraliśmy się grać jak najlepiej. Wiadomo, raz bywało lepiej, raz gorzej – mówił na konferencji prasowej Rudolf Roháček, trener „Pasów”.

Ekipa z grodu Kraka prezentowała bardzo niestabilną formę, mieszając obiecujące momenty z klęskami i niespodziewanymi porażkami. W zasadzie ciężko było przewidzieć, co w każdym kolejnym meczu z jej udziałem może się wydarzyć. Całą kampanię chyba idealnie obrazuje to, co działo się tuż przed play-offami: osiem porażek z rzędu, wyzwiska kibiców w stronę trenera, petycja o odejście i hasztag #Rohacekmusiodejść, po czym, w końcówce, niezłe rezultaty z faworytami. „Pasy” miejscami, a zwłaszcza w tej końcówce, pokazywały, że w hokeja grać potrafią, co daje nadzieje ich sympatykom. W pierwszej rundzie play-offu jednak zmierzą się w derbach Małopolski z Re-Plast Unią Oświęcim, czyli swoim nemezis…

Jakość oświęcimian

Bez względu na sympatie kibicowskie trzeba Unii przyznać jedno - to drużyna dysponująca ogromną jakością i potencjałem. Choć zespołowi zdarzały się na przestrzeni sezonu potknięcia (klęska w Pucharze Polski czy pojedyncze słabsze spotkania), to niejednokrotnie pokazywał on, że nie bez powodu jest jednym z głównych pretendentów do tytułu.

– Uważam, że Unia to bardzo mocny zespół, który nie ma widocznych słabych stron. Od bramkarza do ataku. To dobra drużyna, co zresztą pokazali w sezonie, zdobywając dużo punktów – opiniował przeciwnika Rudolf Roháček.

– Unia ma wszystkie cztery piątki dobre. Z pewnością trzeba się skupić na obronie, zarówno defensorzy, jak i napastnicy, aby nie robić błędów i nie tracić łatwych bramek – podkreślał Aleš Ježek, kapitan krakowian.

Uznany za zdrajcę

Półfinał przed pierwszą rundą wydaje się więc obowiązkiem. Zwłaszcza, że w minionej kampanii biało-niebiescy pokazywali swoją wyższość nad krakowianami. Jedynie dwa razy Cracovia zdołała przeciwstawić się oświęcimianom – 24 września, kiedy wygrała 4:2, oraz 14 stycznia, gdy po dobrym występie uległa dopiero dogrywce. Pozostałe trzy starcia kończyły się dla „Pasów” niezwykle boleśnie. Wyniki 1:7, 2:9 oraz 3:7 chluby nie przynoszą. W dwóch pierwszych meczach Cracovia po prostu na lodzie nie istniała, w trzecim, a zarazem tym ostatnim, pary starczyło jej na zaledwie dwie tercje.

– Był taki sezon, kiedy z Tychami przegraliśmy sześć meczy. A w półfinale wygraliśmy 4:2 – odpowiadał na te argumenty Roháček, który ma swój plan na decydujący etap. – Skupiamy się na wszystkich elementach. Zwracamy uwagę zarówno na obronę, jak i na atak, bo trzeba strzelić jedną bramkę więcej niż przeciwnik. Wiem, kto będzie numerem jeden w bramce w play-offach. Mam nadzieję, że będę mieć szczęśliwą rękę i obstawię dobrze.

Pojedynek z Unią będzie wyjątkowym dla Ježka, który w przeszłości przywdziewał barwy tej drużyny i rozstał się z nią w atmosferze skandalu. Kibice uznali go za zdrajcę, bo tuż przed zamknięciem okienka wspólnie z Miloslavem Jáchymem opuścił drużynę.

– Myślę, że na pewno będzie iskrzyło – przyznał obrońca, a następnie dodał: – Mecze w Oświęcimiu są zawsze dla mnie wyjątkowe. Może dlatego, że mnie tam nie lubią. Dla mnie zawsze spotkania tam są ciekawe, a myślę, że w play-offach będą jeszcze ciekawsze

Argumenty za „Pasami”

Co zatem zespół spod Wawelu ma do zaoferowania? Przede wszystkim, na finiszu sezonu, świetnie funkcjonować zaczął skandynawski atak drużyny. Gustaf Berling nie tylko zabłysnął wyjątkową skutecznością w karnych z Tychami, ale w końcu także zaczął napędzać ataki. Solidny na przestrzeni ostatnich miesięcy Johan Lundgren wybił się na wyżyny swojej formy. Aapo Alapuranen z kolei bardzo dobrze wszedł w łyżwy Martina Látala, stając się motorem napędowym ofensywy. Do tego doliczyć należy mającego zapędy w atakowaniu Alexandra Younana. Jak na obrońcę, jego dorobek robi wrażenie – 14 bramek i 12 asyst. Szwed również ma duży udział w ofensywnych poczynaniach „Pasów”.

Rudolf Roháček, co by o nim nie mówić, to zaprawionych w bojach szkoleniowiec. Po 19 latach pracy w Polsce i wielu poprowadzonych w play-offach meczach ciężko znaleźć równie doświadczonego w tym względzie trenera. To również może być atut Cracovii, albowiem, jak mawia popularne powiedzenie, „doświadczenia nie kupisz”. Trzeba jednak przy tym dodać, że Czech w tej kampanii nie posiada tak mocnej kadry jak w latach poprzednich..

– Trener zawsze chce wszystko wygrać, zarówno po jednej jak i drugiej stronie. Nie można odpuścić. Moje podejście jest takie, aby każde kolejne spotkanie wygrywać – mówił czeski szkoleniowiec.

I dodał: – Od siebie i zespołu mogę zagwarantować, że damy z siebie maksimum. Przeciwnik jest ciężki, ale będziemy dążyć do zwycięstwa.

Kibicom spod Wawelu pozostaje również wierzyć w magie hokeja i play-offów. Zresztą oni już i tak widzieli w tym sezonie tyle, że niewiele jest ich w stanie zaskoczyć. Jedna rzecz jest jednak pewna. Rudolf Roháček nie rusza się z Krakowa.

– Mam ważny kontrakt na kolejny sezon. I z szacunku do pana profesora go wypełnię. Do końca – stanowczo zapowiedział 60-letni trener.