Ocena minionego roku w odczuciu każdego z nas będzie inna. Dla niektórych poprzednie dwanaście miesięcy były dobre, dla innych trochę gorsze. Jak ten czas wspominają przedstawiciele TKH?
Początek minionego roku, jak również cały poprzedni sezon, należał m.in. do Przemysława Bomastka. Wychowanek toruńskiego klubu był najlepszym strzelcem drużyny (w sumie 26 bramek), zarówno w części zasadniczej, jak i w play off. W ligowej punktacji kanadyjskiej, wraz z Jarosławem Dołęgą, zajął miejsce w pierwszej dziesiątce. Obecny sezon miał być jeszcze lepszy. Mocniejsze przygotowanie przed inauguracją rozgrywek miało być tego gwarantem. Jednak tuż na początku pierwszego spotkania ligowego...
- Zderzyłem się z obrońcą Cracovii - opowiadał dzień po inauguracji Bomastek. - Nie przewróciłem się, ale słyszałem, jak mi to wszystko strzeliło. Trzy i pół miesiąca człowiek ciężko pracuje i tak mija inauguracja sezonu.
Jeszcze jedna operacja
„Zwichnięcie końca barkowego prawego obojczyka III stopnia” - diagnoza lekarska nie była pocieszająca. Operacja była koniecznością. Po kilku tygodniach i zdjęciu opatrunku nieodzowna była również żmudna rehabilitacja. Zesztywniały staw musiał przecież odzyskać wcześniejszą elastyczność. Przerwa w grze trwała aż do 11 listopada.
- Ten rok był dla mnie słodko-gorzki. Było kilka przyjemnych chwili, ale przydarzyła się ta jedna, tak fatalna w skutkach - dodaje kapitan TKH. - Od tego czasu gram w stabilizatorach. Nie jest to wygodne. Najbliższe sportowe plany? Oczywiście play off i pokazanie się z dobrej strony. Później, w przerwie letniej, czeka mnie jeszcze jedna operacja. Trzeba przecież wyciągnąć to świństwo z barku. Wtedy nastąpi czas na wzmocnienie się i przygotowanie do kolejnego sezonu.
image
Michał Plaskiewicz tymczasem będzie mógł dobrze wspominać minione dwanaście miesięcy. Jego postawa na lodzie, jak również widowiskowe parady, zaliczając także nieprzypadkowe obrony strzałów rywali kaskiem, co jest już znakiem „firmowym” toruńskiego bramkarza, zaowocowała zwycięstwem w internetowym głosowaniu na najbardziej wartościowego gracza TKH Nesty w ubiegłym roku.
- Decyzja internautów to dla mnie bardzo duże wyróżnienie. To niezwykle budujące - przyznaje „Plaster”. - Zeszły rok był dla mnie dobry. Mam jednak postanowienie na obecne dwanaście miesięcy. Chcę pracować, rozwijać się i pokazać się szkoleniowcowi kadry narodowej. Jednym z moich marzeń jest bowiem otrzymanie powołania na zgrupowanie reprezentacji.
Czas zmian
Dla innych przedstawicieli TKH wspomnienie wcześniejszego okresu kojarzy się ze zmianami w ich życiu. Jarmo Tolvanen, 52-letni szkoleniowiec z Finlandii, postanowił przenieść się do Torunia w październiku. Nie ukrywał wówczas, że przez ten rok chciał wycofać się z wykonywania pracy trenerskiej. Dał się jednak przekonać, choć przyjazd do Polski był dla niego wyprawą w nieznane. Teraz nie żałuje podjętego wyboru.
image
- Początki nie były dla mnie łatwe. Nie znałem zawodników, ligi i innych drużyn - przyznał doświadczony szkoleniowiec. - To było coś zupełnie nowego. Teraz jest już dobrze. Drużyna gra lepiej, to nie ulega wątpliwości i dlatego ja sam czuję się lepiej. Decyzja o przenosinach do Polski była trafna. Lubie przecież nowe wyzwania.
W ubiegłym rok najwięcej miłych chwil przeżył jednak Mariusz Jastrzębski. 24 maja zmienił stan cywilny, a wcześniej, bo 18 stycznia ...
- Urodził mi się syn Kacper. W minionym roku zostałem więc szczęśliwym tatą i mężem - powiedział.
Rodowity nowotarżanin gra przed toruńską widownią od dwóch sezonów. Tutaj zyskał nowych przyjaciół, dlatego na weselu nie mogło zabraknąć kilku z nich oraz ówczesnego trenera TKH Mariana Pysza.
- Na weselu było wielu hokeistów ze swoimi dziewczynami i żonami. Można było zebrać trzy świetne drużyny - śmieje się Jastrzębski.
Nowości - Dariusz Łopatka
Czytaj także: