Przed nami ćwierćfinały play-off. O tych starciach porozmawialiśmy z Grzegorzem Piekarskim, byłym zawodnikiem polskich klubów i reprezentacji Polski, a obecnie ekspertem TVP Sport.
Johan Lundgren wygrał dwie najważniejsze klasyfikacje. Jednak koroną króla strzelców musiał podzielić się z Patrykiem Krężołkiem. Niewielu ekspertów stawiało na Szweda...
Grzegorz Piekarski, były zawodnik polskich klubów i reprezentacji Polski, obecnie ekspert TVP Sport: – Patryk Krężołek pokazał po raz kolejny że jego dyspozycja strzelecka i instynkt strzelecki nie są dziełem przypadku a wynikiem talentu i ciężkiej pracy. Podejrzewam, iż po sezonie będzie mógł przebierać w ofertach czołowych klubów na co sobie w pełni zasłużył. Jeżeli chodzi o Johana Lundgrena z Comarch Cracovii to trzeba przyznać że zatrzymanie go pod Wawelem to był "strzał w dziesiątkę". W sezonie zasadniczym zgromadził imponujące liczby, bo w 39 meczach zdobył 62 punkty za 27 goli i 35 asyst.
Warto dodać, że o jednego gola mniej strzelił Teemu Pulkkinen. Pokazał, iż dostając troszkę więcej czasu na lodzie potrafi odwzajemnić się zdobyczą punktową. Zresztą jak sobie przeanalizujemy niektóre transfery JKH GKS-u Jastrzębie z z innych polskich klubów, to dojdziemy do wniosku, że trener Róbert Kaláber posiada umiejętność dopasowania charakterystyki poszczególnych zawodników do systemu gry, czego konsekwencją jest większa zdobycz punktowa. Dobitnym tego przykładem jest chociażby Emil Bagin, który w Jastrzębiu gra kolejny kapitalny sezon, czego świadectwem jest fakt, że sezonie zasadniczym jest drugim najlepiej punktującym obrońcą ligi
Którzy zawodnicy - według Ciebie - zasłużyli jeszcze na kilka ciepłych słów?
– Jak już wyżej wspomniałem uznanie należy się Patrykowi Krężołkowi który drugi raz z rzędu zdobywa koronę króla strzelców sezonu zasadniczego. Na pewno trzeba pochwalić i oddać szacunek klubowemu koledze Patryka - Damianowi Tyczyńskiemu, który w klasyfikacji kanadyjskiej z polskich zawodników jest sklasyfikowany na najwyższym trzecim miejscu z 52 punktami za 17 goli i 35 asyst. Zawodnik, który imponuje techniką i przeglądem pola. Śmiem twierdzić, że Damian ma jedne z najlepszych "rąk" w lidze, jeżeli chodzi właśnie o technikę użytkową. Do tego grona na pewno trzeba zaliczyć również Rasmusa Heljanko z GKS-u Tychy, który jest kapitalnym i skutecznym zawodnikiem. Naprawdę znakomity transfer tyskich działaczy. Z ekipy mistrzów Polski należy oddać słowa uznania Henry'emu Karlajnenowi, który w tym sezonie jest prawdziwym liderem Unii.
Jeżeli chodzi o młodych polskich zawodników to jestem pod ogromnym wrażeniem umiejętności i zaangażowania Szymona Kiełbickiego z JKH GKS-u Jastrzębie. Ten zawodnik ma praktycznie wszystko co trzeba posiadać, aby odnieść w hokeju sukces. Jeżeli będzie ciężko pracował nad sobą, to wróżę mu ciekawą przyszłość i mam nadzieję, że w mocniejszej lidze zagranicznej.
Sporo mówi się o tym, że klasowy bramkarz to 50 procent zespołu, a może nawet więcej. Którzy z bramkarzy zrobili na Tobie dobre wrażenie i dlaczego?
– Na pierwszym miejscu stawiam tu na Linusa Lundina ż Re-Plast Unii Oświęcim. W tym sezonie pokazał, iż będąc w wysokiej formie jest podporą biało niebieskich. Bardzo podobała mi się jego gra w szczególności w Hokejowej Lidze Mistrzów. W świetnej dyspozycji jest też John Murray czy Tomáš Fučík, jednak kolejnym bramkarzem, który pokazuje sporo jakości jest Vilho Heikkinen.Takiego golkipera brakowało w ostatnich latach drużynie JKH GKS-u. Myślę, że może być ważnym ogniwem, który pozwoli włączyć się drużynie Kalábera o najwyższe cele w tym sezonie.
Czy ktoś Cię zaskoczył, a na kim się w pewien sposób zawiodłeś?
– Nie lubię tego pytania. Nie lubię oceniać negatywnie zawodników, bo wiem jak ciężki jest to kawałek chleba i czasem bardzo niewdzięczny. Bywa czasem niesprawiedliwy i krzywdzący. Jeżeli miałbym wskazać jakiś element, którym jestem zawiedziony to faktem, że osoby decyzyjne nie wykorzystały znakomitego momentu po Mistrzostwach Świata Elity do szerszej promocji klubowego hokeja. Nasza kadra rozegrała naprawdę świetny turniej i to pomimo faktu, że spadła do niższej dywizji.
Gra którego z zespołów najmocniej Cię rozczarowała?
– Ciężko odpowiedzieć na to pytanie w szczególności gdy kluby borykają z problemami finansowymi i mają utrudnione zadanie rywalizacji z czołowymi drużynami, które są naszpikowane obcokrajowcami. Bardziej jestem rozczarowany brakiem wsparcia dla tych klubów, które pozwoliłoby tym klubom normalnie funkcjonować, a młodym zawodnikom umożliwiłoby rozwój niż kończenie przedwcześnie swojej przygody z hokejem.
Przed nami play-offy. W pierwszej parze GKS Tychy podejmie Texom STS Sanok i czy będzie to spacerek dla trójkolorowych?
– Nie będzie to spacerek, ale nie ukrywam, że ta rywalizacja nie powinna być większym wyzwaniem dla drużyny GKS Tychy.
Jak ocenisz konfrontacje GKS-u Katowice z EC Będzin Zagłębiem Sosnowiec? Czy sosnowiczan stać na sprawienie niespodzianki?
– Oczywiście, że stać drużynę z Sosnowca na sprawienie niespodzianki, czego byliśmy świadkami w ubiegłorocznej rywalizacji tej pary w fazie play-off. Niemniej będzie to bardzo trudne zadanie, bo drużyna z Katowic dokonała kilku znaczących transferów w końcówce sezonu zasadniczego.
Czeka nas też małopolski ćwierćfinał. Re-Plast Unią Oświęcim zmierzy się z Comarch Cracovia i od razu nasuwają się pytania o scenariusz tej batalii. Będziemy świadkami powtórki sprzed roku, kiedy to oświęcimianie potrzebowali siedmiu meczów, by wywalczyć sobie przepustkę do półfinału? Czy może to Cracovia utrze mistrzom Polski nosa?
– Tak naprawdę to ciężko stwierdzić, jak będzie wyglądała ta rywalizacja. Po pewnych perturbacjach, które miały miejsce w szeregach Unii dyspozycja tej drużyny jest wielką niewiadomą. Na pewno obecna forma biało-niebieskich jest daleka od tej prezentowanej w Hokejowej Lidze Mistrzów.
Aczkolwiek w składzie oświęcimian jest tyle hokejowej jakości, która powinna zrobić różnicę w tej rywalizacji. Być może będzie potrzebny siódmy mecz. Na pewno nie będzie to spacerek dla drużyny z Oświęcimia, ale bardzo ciężka przeprawa i niekoniecznie zakończona awansem. Jednak jak wyżej wspominałem nie wyobrażam sobie - mając tyle jakości w zespole - aby nie awansować do czołowej czwórki w kraju. Nadmienię, że drużyna z Krakowa jest bardzo ciekawie budowana i prowadzona. Posiada swój styl i poziom pozwalający na awans do kolejnej rundy play-off.
Ostatnia para to JKH GKS Jastrzębie z KH Energą Toruń. Będzie to trzecia rywalizacja tych ekip na tym etapie sezonu w ciągu ostatnich czterech lat. Pozostaje pytanie, czy torunianie są w stanie złamać jastrzębian?
– Myślę, że ta para będzie najbardziej wyrównana. Torunianie mieli kapitalną końcówkę sezonu i potrafili chociażby pokonać na wyjeździe aktualnych mistrzów Polski. To jasny sygnał, że jest to zespół, który może być czarnym koniem fazy play-off. Niemniej przed nimi bardzo ciężkie zadanie, bo każdy już ma świadomość że trener Róbert Kaláber potrafi przygotować swoją drużynę na najważniejszą część sezonu. Będzie to bardzo ciekawa rywalizacja i myślę że będzie stała na bardzo wysokim poziomie.
Rozmawiał: Sebastian Królicki
Czytaj także: