Comarch Cracovia przegrała na własnym lodzie z Ciarko STS-em Sanok 4:5 po dogrywce. Krakowianie, choć dwukrotnie prowadzili z rywalami dwiema bramkami, to ostatecznie zeszli z lodu pokonani.
„Pasy” nie potrafią wygrać z sanoczanami na własnym lodzie od 12 marca 2016 roku, kiedy to po zwycięstwie 9:2 zapewniła sobie awans do finału play-off.
W niedzielę dwukrotnie prowadziła z beniaminkiem PHL dwiema bramkami: najpierw 3:1, a następnie 4:2. Krakowianie dali sobie wydrzeć zwycięstwo.
–Powiem ci, co się stało. Zamiast dowieźć zwycięstwo, to każdy chciał zdobywać punkty i „latać”. Nie wiem, czego zabrakło. Jestem zły…– nie krył rozgoryczenia Martin Dudáš, kapitan „Pasów”.
– Nie wykonywaliśmy pewnych rzeczy, które mieliśmy założone. Gdybyśmy grali taktycznie jak w drugiej tercji, to mielibyśmy trzy punkty, a nie jeden – dodawał.
W piątek krakowian czeka kolejny ciężki mecz. Zmierzą się bowiem na wyjeździe z KH Energą Toruń.
– Na pewno trener dobrze przygotuje nas do tego meczu. Ale ze spotkania z Sanokiem musimy wynieść naukę, że w hokeja gra się przez sześćdziesiąt minut. Nie przez 20 czy 59 – zaznaczył doświadczony obrońca.
Dudáš został też zapytany przez reportera klubowej telewizji o to, czy taki zimny prysznic przyda się zespołowi przed fazą play-off? Oto, co odpowiedział: –A czy nie było już za dużo zimnych pryszniców w tych sezonie? Mam nadzieję, że to będzie już ostatni. Nie wiem, co ci mam jeszcze mówić. Jestem po prostu zły – zakończył
Czytaj także: