GKS Katowice w spotkaniu za "sześć punktów" pokonał Comarch Cracovię 5:2. W przeddzień 29. urodzin bramkowy prezent sprawił sobie Bartosz Fraszko, który dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Po zakończonym meczu napastnik GieKSy podsumował wydarzenia na lodzie, a także zwrócił się do kibiców, doceniając atmosferę na jaką mogą liczyć podczas domowych spotkań wicemistrzowie Polski.
HOKEJ.NET: – Bartosz, Twoim zdaniem, który z czynników wpłynął najmocniej na waszą postawę i pozwolił odnieść wam zwycięstwo?
Bartosz Fraszko: – Mnie osobiście cieszy, że nasza współpraca w ataku z Grześkiem i Patrykiem, wraca ona na te stare tory, kiedy graliśmy w ciemno i super to wyglądało. W meczu z Sanokiem był już tego początek, dzisiaj to kontynuujemy, więc liczę, że jest to krok w dobrym kierunku. Dzisiaj trzy punkty przeciwko Cracovii, jednak były błędy z naszej strony, po których rywal miał sytuacje. My mieliśmy ich jeszcze więcej, ale brakowało skuteczności.
Obserwując was dzisiaj na lodzie, w oczy rzuciła mi się spora dynamika, chęć posiadania i gry na krążku. Moim zdaniem właśnie tego brakowało w poprzednich spotkaniach. Sądzisz, że jest to normalny objaw "cyklu koniunkturalnego" i naturalnym jest, że w trakcie sezonu drużyna ma różne oblicza?
– Wydaję mi się, że nie musimy zawsze strzelać nie wiadomo ilu bramek. Ważne, żebyśmy pracowali też dla zespołu. Zdarzają się mecze, gdzie nam nie wszystko wychodzi. Wtedy ciężej pracujemy na bandach, backchecku, forechecku i staramy się pomóc drużynie, bo są takie dni, kiedy nie wychodzi. Ale liczę na to, że z meczu na mecz będzie wyglądało to coraz lepiej, bez względu na naszą skuteczność.
Nie da się ukryć, że ostatnie wyniki uruchomiły kalkulację dotyczące waszych szans na udział w Turnieju Finałowym Pucharu Polski. Odpowiedzieliście jednak w najlepszy sposób: wychodząc na lód i pod presją wyniku prezentując wasz najlepszy hokej
– Niestety parę meczów przespaliśmy, przez co Puchar Polski nam się trochę oddalił. Wydaje mi się jednak, że taki mecz jak dzisiaj może nas podbudować mentalnie. Bo było to właśnie spotkanie z nieco większą presja. Co prawda do play-offów jeszcze daleko, ale wiadomo, że w play-offach presja jest naprawdę duża, a my pokazaliśmy , że w takich momentach potrafimy być mocni.
Wskazywałeś, że pomimo korzystnego rezultatu, nie było to spotkanie idealne. Był moment, w którym pozwoliliście Cracovii nawiązać kontakt i wrócić na dobre. W tych wyzwaniach z pewnością swoją pewność siebie zbudował również John, który pokazał, że możecie na niego liczyć w sytuacjach kryzysowych.
– Wiemy doskonale jakim bramkarzem jest John. Szkoda, że nie udało się zakończyć na zero z tyłu, bo tak jak mówię, te bramki wpadły po naszych błędach. Wiadomo jednak, że jeżeli bramkarz dobrze broni, to całej drużynie się łatwiej gra i w dużej mierze te trzy punkty są jego zasługą.
Słyszałem, że byłeś już przed chwilą o to pytany, ale należy to podkreślić: gole zdobyte do pustej bramki przez Bartosza Fraszkę są amuletem na wasze dobre wyniki. Kiedy zdobywasz takie bramki, kibice nie muszą się martwić o punkty.
– Te gole do pustej bramki, to chyba jest czysty fart. Rozmawialiśmy z Patrykiem, że będę go gdzieś szukał, ale w tej sytuacji dzisiaj nie było za wiele czasu. Po prostu wystrzeliłem krążek i jakimś cudem wpadł do bramki.
Zwycięstwo z Cracovią pokazało, że w jedności tkwi siła. Drużyna wykonała swoją robotę na lodzie, świetnie spisali się również kibice, którzy wypełnili trybuny i zgotowali wam zagrzewającą do walki atmosferę. Dzięki temu wszyscy możecie wejść w weekend w doskonałych nastrojach.
– Jesteśmy trochę winni kibicom, bo zapełniali halę już nieraz, a my w tych meczach przy pełnych trybunach wyglądaliśmy słabo. Dzisiaj lekka rekompensata z naszej strony. Wiadomo, że ich doping nam pomógł w zwycięstwie. Przed nami jeszcze sporo meczów. Walczymy wciąż o Puchar Polski, za chwilę Puchar Kontynentalny, gdzie jestem pewien, że nasi kibice również nas będą wspomagać.
Rozmawiał: Mateusz Mrachacz
Czytaj także: