Pierwsze trofeum w tym sezonie padło łupem GKS-u Tychy, który w rywalizacji o Superpuchar Polski pokonał JKH GKS Jastrzębie 2:1 po dogrywce. Jedną z najważniejszych postaci w szeregach trójkolorowych był Tomáš Fučík, który przepuścił w całym spotkaniu tylko jedno uderzenie.
Spotkanie było też o tyle wyjątkowe, że tyszanie wystąpili w specjalnym komplecie strojów, wzorowanych na wojskowych mundurach. Dobór kolorów nie był jednak najlepszy, co podkreślali nawet komentatorzy TVP Sport.
– Była to udana misja. Bardzo lubię tę tematykę wojskową, więc marzyłem trochę o takim meczu, że zagramy w wojskowych koszulkach, ale z drugiej strony była to dodatkowa presja. Przeciwnik bardzo wymagający, bardzo ciężki do grania, bo bardzo walczy i dzisiaj to było widać na lodzie. Wygraliśmy z dozą szczęścia, ale liczy się zwycięstwo i bardzo się cieszę za całą drużynę, za to jak ogólnie w ostatnim czasie wygląda nasza gra – podsumował wydarzenia na lodzie polski bramkarz.
Nie da się ukryć, że obecna forma GKS-u wyraźnie poszła do góry, bowiem początek sezonu ligowego był w ich wykonaniu mocno średni, co poskutkowało brakiem awansu do Turnieju Finałowego Pucharu Polski.
– Wszyscy mają nadzieję, że idziemy w dobrym kierunku. Zawsze powtarzam, że nigdy nie jesteś tak zły, jak przegrywasz i nigdy nie jesteś tak dobry, jak wygrywasz. Trzeba stąpać twardo po ziemi, pracować dalej i koncentrować się na następnych meczach. Z jednej strony fajnie mieć jakieś trofeum, ale z drugiej strony jest to tylko jeden mecz. Sezon zasadniczy cały czas trwa i jako zawodnicy musimy o tym pamiętać, że tutaj się nic nie kończy. Po prostu wyciągnąć to, co dobre i pracować dalej – stwierdził golkiper reprezentacji Polski.
Dla ekipy znad czeskiej granicy natomiast był to też pierwszy mecz od dawna w optymalnym składzie. Ostatnio brakowało u nich bowiem Frederika Forsberga i Danielsa Bērziņša, a w starciu z tyskim GKS-em nie zagrał też Karolus Kaarlehto.
– Jastrzębie tutaj ten mecz ligowy zagrało troszkę w ograniczonym składzie. Ich "jedynka", która powiedziałbym, że trzyma cały sezon, dostała wolne i paru zawodników też. Może to też poskutkowało tym, dlaczego dzisiaj troszkę, bym powiedział, zagrali lepszy mecz niż ten piątkowy. Ale myślę, że dzisiaj to był ogólnie taki mecz o jednej bramce. Myśmy wierzyli, że po prostu utrzymamy to piłkarskie 1-0. No niestety to się nie udało, ale dzięki Hannu, który niesamowicie znowu wziął to na siebie, udało nam się. Jestem bardzo wdzięczny za niego, bo jest to fajny chłopak i pokazuje, że może być jednym z liderów tutaj – zakończył.
Czytaj także: