Czy GKS Katowice powinien mieć innego rywala w trzeciej rundzie Pucharu Kontynentalnego? Na jaw wyszły fakty, które w kontrowersyjnym świetle stawiają awans drużyny z Rumunii.
W ostatni weekend w rumuńskim Braszowie odbył się turniej grupy D Pucharu Kontynentalnego, który wyłonił ostatniego rywala GieKSy w listopadowej trzeciej rundzie. Okazała się nim miejscowa Corona Braszów, która zwyciężyła we wszystkich trzech spotkaniach.
Być może jednak rumuński zespół awansować wcale nie powinien. Na to wskazuje nagranie opublikowane w mediach społecznościowych przez węgierski klub FTC (Ferencváros) Budapeszt, z którym Corona w ten weekend rywalizowała.
Jest to zapis ostatnich sekund sobotniego meczu pomiędzy obiema ekipami, który miał niezwykle dramatyczną końcówkę. Jeszcze na kilka sekund przed końcem zespół z Węgier prowadził 4:3, ale gospodarze wyrównali golem zdobytym tuż przed zakończeniem trzeciej tercji. W protokole trafienie zostało zanotowane z czasem 59:59.
Corona następnie zdobyła w dogrywce zwycięskiego gola na 5:4, a dzień później pokonała litewską Energiję Elektreny i awansowała do trzeciej rundy.
Tyle że opublikowany zapis końcówki meczu wskazuje, że gospodarze mieli... nieco więcej sekund na wyrównanie niż powinni. Nagranie jest zatrzymane w momencie, gdy według zegara na tablicy świetlnej do końca tercji pozostaje 40 sekund. Publikujący filmik węgierski klub nałożył na ekran stoper odliczający właśnie taki czas.
Po kilkunastu sekundach, gdy tablica świetlna na kostce pod dachem hali znów pokazuje się w kadrze, w momencie zatrzymania nagrania pozostaje na niej do zakończenia meczu 25,5 sekundy, podczas gdy na stoperze nałożonym przez FTC... 23,09 sek.
Stoper włączony równolegle z uruchomieniem nagrania wskazuje, że to raczej nałożony na ekran czas jest prawidłowy.
Ta sytuacja nie musi być spowodowana chęcią pomocy gospodarzom przez sędziego odpowiadającego za odmierzanie czasu. Może wynikać z błędu, np. omyłkowego zatrzymania czasu w widocznej na nagraniu sytuacji, gdy krążek wystrzelony przez węgierską drużynę przekroczył linię bramkową obok pustej już bramki Rumunów. Uwolnienia w tej sytuacji być nie mogło, bo ekipa z Węgier grała w osłabieniu. Być może jednak sędzia przy stoliku na moment zatrzymał wtedy zegar.
Niezależnie od tego, jaki był powód tej rozbieżności, wiele wskazuje na to, że Evgenii Skachkov zdobył wyrównującego gola już po upływie czasu gry.
A był to gol brzemienny w skutki, bo gdyby Corona przegrała mecz w regulaminowym czasie, to straciłaby szanse na awans do trzeciej rundy. Miałaby bowiem po 2 dniach na koncie 2 punkty, a FTC po zwycięstwie w regulaminowym czasie 6.
- Ten mecz został wygrany przez Ferencváros w normalnym czasie. Francusko-słoweński duet sędziów wyznaczony przez Międzynarodową Federację Hokeja na Lodzie i sędzia od gospodarzy Corony Braszów popełnili wielki błąd, który wpłynął na kwestię awansu. Jest możliwe, że sprawa będzie miała ciąg dalszy - napisał FTC w swoich mediach społecznościowych jeszcze przed ostatnim meczem turnieju.
Drużyna z Budapesztu w ostatnim dniu imprezy przegrała jednak z łotewskim MOGO Ryga 2:5 i gdyby zaliczyć ten wynik, to sama i tak by nie awansowała. W trzeciej rundzie znalazłby się za to mistrz Łotwy, który zgromadził 7 punktów.
Klub FTC w swojej relacji na oficjalnej stronie internetowej przekonuje jednak, że słaba postawa jego zawodników w ostatnim meczu była właśnie wynikiem rozczarowania po kontrowersyjnej porażce z Coroną i gdyby nie to, to drużyna zagrałaby o awans znacznie lepiej.
Przed spotkaniem z MOGO ciągle mogła awansować, ale musiała wygrać i liczyć na to, że Corona straci punkty z najsłabszą w imprezie Energiją Elektreny.
- To, co zdarzyło się w meczu z Coroną zdecydowanie wpłynęło na członków naszej drużyny, więc przystąpiliśmy do ostatniego dnia w bardzo trudnych warunkach, walcząc przeciwko silnemu mistrzowi Łotwy, wiedząc, że po wątpliwym sobotnim zwycięstwie Corony mamy nikłe matematyczne szanse na awans - pisze FTC.
Corona Braszów w trzeciej rundzie Pucharu Kontynentalnego trafi na GKS Katowice, a także Aalborg Pirates z Danii i Brûleurs de Loups z Francji. Turniej odbędzie się w dniach 15-17 listopada, a awans do turnieju finałowego wywalczą dwie najlepsze drużyny.
Czytaj także: