Po twardym, zaciętym i emocjonującym spotkaniu GKS Tychy pokonał GKS Katowice 2:0 i w piątek powalczy o dziewiąty w historii Puchar Polski. Gole dla trójkolorowych zdobyli Ondřej Šedivý i Alexandre Boivin, ale nie można przejść obojętnie obok świetnej dyspozycji Tomáša Fučíka! Czeski golkiper obronił 33 uderzenia katowiczan.
Ligowe starcia GKS-u Tychy z GKS-em Katowice miały w tym sezonie pewną prawidłowość. Były bardzo wyrównane, a o zwycięstwach decydowała różnica jednego gola. Ta reguła na pucharowym polu nie została jednak podtrzymana.
Trzeba przyznać, że nie było to wybitne widowisko. Oba zespoły rozpoczęły spotkanie z zamiarem przede wszystkim uważnej gry w defensywie, zapewne w myśl zasady, że atakiem wygrywa się pojedyncze mecze, a trofea dyscypliną taktyczną i uważną grą w destrukcji.
Kluczowy bulik
Klarownych okazji było zatem niewiele. Mimo to podopiecznym Andrieja Sidorienki udało się szybko otworzyć wynik spotkania. Stało się to w 6. minucie, po dobrze rozegranym buliku. Wznowienie z Matiasem Lehtonenem wygrał z Filip Komorski, Bartłomiej Jeziorski przyblokował Juraja Šimka, a Ondřej Šedivý precyzyjnie przymierzył z nadgarstka.
– Później zbyt szybko się wycofaliśmy i za bardzo daliśmy pograć katowiczanom. Trzeba jednak przyznać, że dziś dobrze radziliśmy sobie w defensywie. Mieliśmy też oparcie w Tomku Fučíku, który bronił fenomenalnie – zaznaczył Komorski.
Oba zespoły miały spore problemy z grami w przewadze, a ten element przy ciasnym wyniku pozwala przecież zadać decydujący cios lub odmienić losy spotkania. Dodajmy, że tyszanie nie wykorzystali sześciu takich okresów, a katowiczanie pięciu. Spora była w tym zasługa obu golkiperów, który bronili pewnie, ale kilka razy dopisało im też szczęście.
Gaz na trybunach
W przerwie między drugą a trzecią tercją wzajemnie prowokujący się kibice obu ekip mieli ochotę na fizyczne starcie. Na koronie lodowiska doszło do przepychanek fanów obu zespołów z ochroną, która chciała ich zatrzymać. Później użyła gazu pieprzowego. Substancja drażniła oczy i gardła nie tylko kibiców i dziennikarzy zgromadzonych na trybunach, ale również zawodników. Spotkanie zostało przerwane, ale kapitanowie obu ekip zdecydowali się je dograć.
W 49. minucie podopieczni Jacka Płachty byli dosłownie o krok od zdobycia wyrównującego gola. Brandon Magee próbował dobić uderzenie Grzegorza Pasiuta, ale trafił tylko w boczną siatkę.
Na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry decydujący cios mógł zadać Bartłomiej Jeziorski, który zamykał akcję Filipa Komorskiego. Uderzenie „Jeziora” obronił John Murray. Wynik wciąż był więc sprawą otwartą.
Trener Jacek Płachta spróbował manewru z wycofaniem bramkarza, ale nie przyniósł on zamierzonego efektu. Do gumy dopadł Alexandre Boivin i umieścił ją w pustej bramce, dając tyszanom awans do finału!
GKS Katowice - GKS Tychy 0:2 (0:1, 0:0, 0:1)
0:1 Ondřej Šedivý - Filip Komorski (05:05),
0:2 Alexandre Boivin (59:59, 5/4, do pustej bramki).
Sędziowali: Michał Baca, Paweł Kosidło (główni) - Sławomir Szachniewicz, Wojciech Czech (liniowi).
Minuty karne: 14-12.
Strzały: 33-21.
Widzów: 1400.
GKS Katowice: J. Murray - M. Rompkowski, M. Kolusz (2); B. Fraszko, G. Pasiut, B. Magee (4) - N. Mikkola, J. Wanacki (2); J. Šimek (2), M. Lehtonen, P. Krężołek - M. Kruczek (2), P. Wajda; H. Olsson (2), T. Pulkkinen, S. Hitosato - D. Lebek, K. Maciaś; M. Bepierszcz, I. Smal, C. Blomqvist.
Trener: Jacek Płachta.
GKS Tychy: T. Fučík - A. Younan, O. Kaskinen; O. Šedivý, F. Komorski, B. Jeziorski (2) - O. Bizacki, B. Pociecha; R. Szturc, M. Ubowski (2), S. Marzec - E. Bagin, A. Nilsson; C. Mroczkowski, A. Boivin, J. Dupuy - B. Ciura (2), O. Jaśkiewicz; M. Gościński (2), F. Starzyński (2), J. Bukowski (2).
Trener: Andriej Sidorienko
Czytaj także: