Starą sportową prawdę mówiącą, że bilans szczęścia w ciągu sezonu sumuje się do zera przypomnieli sobie w sobotę hokeiści Boston Bruins.
Zespół "Niedźwiedzi" w środę wygrał z Philadelphia Flyers 3:1 zdobywając w ciągu 35 sekund dwa dość przypadkowe gole, które przesądziły o wyniku. Trzy dni później "Lotnicy" zrewanżowali się wygrywając po dogrywce 4:3, dzięki golowi Randy`ego Jonesa, którego strzał nie zmierzał nawet w światło bramki. Jones zagrał bardzo niecelnie, ale krążek odbił się od obrońcy Bruins, Andrew Ference`a i wpadł do bramki Manny`ego Fernandeza dając drużynie z Filadelfii zwycięstwo. - Czasem zdarza się, że taki strzał wpada do bramki. Widziałem lecący krążek, ale nie miałem zbyt wiele czasu na reakcję. Zawsze miło strzelić gola - gorzko żartował po meczu Ference.
Fakt, że o wyniku zdecydował akurat Randy Jones dodatkowo załamał kibiców Bruins, którzy przez cały mecz wygwizdywali gracza pamiętanego w Bostonie głównie z powodu ataku na głowę Patrice`a Bergerona z października 2007 roku, w wyniku którego Bergeron doznał wstrząśnienia mózgu i do końca sezonu nie wrócił na lód. - Nie obchodzi mnie, czy chcą gwizdać, buczeć, czy mnie dopingować - mówił po meczu Jones. - To był inny mecz, niż tamten i cieszę się, że odrobiliśmy straty i go wygraliśmy. O ile zwycięski gol Jonesa był dość przypadkowy to podopieczni Johna Stevensa otrzymali od losu nagrodę za ambicję, jaką zaprezentowali wcześniej. Po pierwszej tercji przegrywali bowiem na wyjeździe z najlepszą drużyną NHL 1:3, a niezbyt dobrze spisującego się Martina Birona zastąpił w bramce Antero Niittymäki. Fiński bramkarz prezentował się znacznie lepiej, broniąc wszystkie 22 strzały z którymi musiał się zmierzyć.
Przed golem Jonesa dla Flyers bramki zdobywali Simon Gagné, były gracz Bruins Glen Metropolit i Scott Hartnell. Ich zespół wygrywając przerwał serię czterech zwycięstw Bruins, którzy jednak wciąż z 85 punktami przewodzą tabeli NHL i czekają już na mecz, który elektryzuje wszystkich kibiców hokeja na świecie. We wtorek w TD Banknorth Garden w Bostonie pojawią się San Jose Sharks, co oznacza, że dojdzie do starcia dwóch najlepszych zespołów NHL. Philadelphia Flyers po wczorajszym zwycięstwie z 63 punktami awansowali na piąte miejsce w Konferencji Wschodniej NHL. Swojego pierwszego gola w najlepszej lidze świata strzelił wczoraj dla pokonanych Byron Bitz, a tylko 8 sekund później trafił Chuck Kobasew. Zaledwie 55 sekund przed zwycięskim golem Jonesa w dogrywce strzał Dennisa Widemana wylądował na słupku.
Calgary Flames ponieśli czwartą porażkę z rzędu, tym razem przegrywając z Anaheim Ducks 1:2. Zwycięskiego gola dla Kaczorów zdobył Corey Perry, który wykorzystał fatalny błąd debiutanta, Adama Pardy`ego. Do składu Ducks wrócił Jean-Sébastien Giguère i broniąc 26 strzałów odniósł pierwsze zwycięstwo od niemal miesiąca. Obie drużyny spotkają się ponownie w najbliższą środę.
Detroit Red Wings rozgromili Edmonton Oilers 8:3, rozstrzygając mecz już w pierwszej tercji, którą wygrali 5:0. Co ciekawe każdego gola zdobył inny gracz (zwycięskiego Marián Hossa), a przy trzech asystował Niklas Kronwall. Po pierwszej tercji z bramki Oilers zjechał Dwayne Roloson, którego zastąpił Jeff Drouin-Deslauriers.
W meczu dwóch najbardziej utytułowanych klubów w historii NHL Toronto Maple Leafs pokonali na wyjeździe Montréal Canadiens 5:2. Bohaterem meczu był Jason Blake, który zdobył dwa gole, przy obu asystował mu Niklas Hagman, a swoją pierwszą bramkę w NHL zdobył 19-letni obrońca, Luke Schenn. 31 strzałów rywali obronił Vesa Toskala.
Ottawa Senators wygrali po rzutach karnych 3:2 z Buffalo Sabres. Dla trenera "Sens", Cory`ego Cloustona było to pierwsze w karierze zwycięstwo w NHL. O wygranej przesądził skutecznie wykonany przez Mike`a Fishera rzut karny, a wcześniej dla Senatorów trafili Nick Foligno i Antoine Vermette. Sabres oprócz punktów stracili najlepszego strzelca, Thomasa Vanka, który po trafieniu krążkiem w twarz nie wrócił na lód.
Trzy gole w ciągu nieco ponad czterech minut w drugiej tercji pozwoliły Los Angeles Kings pokonać 3:1 New Jersey Devils. Gola z rzutu karnego i asystę dla Królów, którzy wygrali 6 z ostatnich 7 meczów zanotował Patrick O`Sullivan, bramki zdobyli także Jarret Stoll i Anže Kopitar, a 25 strzałów obronił Jonathan Quick. Dla Devils była to druga z rzędu porażka we własnej hali.
Washington Capitals pokonali 3:1 Florida Panthers, a znajdujący się w życiowej formie Mike Green zdobył dwa gole. Najskuteczniejszy obrońca NHL (19 goli, 27 asyst) trafił do siatki w szóstym meczu z rzędu - to najdłuższa taka seria defensora od 1984 roku, kiedy dokonał tego Ray Bourque. Do rekordu wszech czasów ustanowionego przez Bobby`ego Connorsa w 1928 Greenowi brakuje jednak jeszcze pięciu spotkań ze zdobytym golem. Bramkę dla Capitals zdobył wczoraj także Eric Fehr.
Columbus Blue Jackets wygrali po dogrywce 3:2 z najlepszą drużyną Konferencji Zachodniej, San Jose Sharks. Zwycięskiego gola zdobył Christian Backman, a 28 strzałów Rekinów obronił debiutujący w pierwszym składzie Daniel LaCosta, który skorzystał z chorób Steve`a Masona i Wade`a Dubielewicza. Gola i asystę dla Sharks zanotował Niemiec Christian Ehrhoff. Swój 900. mecz w NHL rozegrał wczoraj Mike Grier, a dwusetną asystę zaliczył Kristian Huselius.
Tylko jeden gol, zdobyty niespodziewanie przez Gary`ego Robertsa dał Tampa Bay Lightning zwycięstwo nad New York Islanders. Mike McKenna broniąc 28 strzałów uzyskał pierwszy "shutout" już w trzecim meczu w NHL. Od pierwszych sekund na lodzie pojawił się David Kočí, który miał zrewanżować się Timowi Jackmanowi za bójkę tego ostatniego z Vincentem Lecavalierem z wtorkowego meczu obu drużyn. Ostatecznie z Jackmanem pobił się jednak już w 4. sekundzie gry Matt Smaby.
St. Louis Blues strzelili 3 gole w ciągu niespełna 4 minut na początku drugiej tercji i ostatecznie pokonali Colorado Avalanche 4:1 w meczu dwóch najsłabszych drużyn Konferencji Zachodniej. Po golu i asyście zaliczyli Brad Boyes i David Perron. W bramce Blues stał Chris Mason. Jako że żaden klub NHL nie przejął z listy "waivers" Manny`ego Legacé rozgoryczony, do niedawna pierwszy bramkarz zespołu wylądował w Peoria Rivermen w American Hockey League.
Carolina Hurricanes rozgromili Phoenix Coyotes 7:2. Huragany zdobyły 4 gole w przewadze, a przy wszystkich miał udział Siergiej Samsonow, jednego strzelając i trzykrotnie asystując. 2 gole i asystę zanotował z kolei Tuomo Ruutu. Dla Coyotes, którzy przegrali szósty mecz z rzędu i spadli już na ostatnie miejsce w Pacific Division trafił m.in. Shane Doan. Dla kapitana Kojotów był to sześćsetny punkt w NHL.
Świetna gra Szwedów pozwoliła Vancouver Canucks pokonać 7:3 Chicago Blackhawks.Swój najlepszy mecz w karierze rozegrał obrońca, Alexander Edler, który zaliczył gola i 3 asysty. O jedną asystę mniej uzyskał Mats Sundin, a trafiali także bracia Sedinowie. 2 gole zdobył z kolei Amerykanin Ryan Kesler. Po pierwszej tercji w bramce Blackhawks Cristobala Hueta zastąpił Nikołaj Chabibulin.
Czytaj także: