JKH GKS Jastrzębie po dogrywce uległ GKS-owi Katowice 2:3. Dla podopiecznych Róberta Kalábera była to druga z rzędu porażka odniesiona przeciwko rywalowi z czołowej czwórki. Po zakończonym spotkaniu o trudach derbowego spotkania, uregulowaniu formy oraz napiętym harmonogramie gier porozmawialiśmy z Kamilem Górnym, obrońcą jastrzębskiej drużyny.
HOKEJ.NET: – Świetnie się dla was rozpoczęło dzisiejsze spotkanie. Już w pierwszej minucie objęliście prowadzenie. Co zatem wpłynęło na to, że wraz z upływem czasu pozwoliliście rywalowi na przejęcie inicjatywy?
Kamil Górny: – Ciężko na gorąco powiedzieć. Fajnie, że kolejny gol padł w przewadze, wyglądają one coraz lepiej w naszym wykonaniu. Graliśmy na ciężkim terenie. Katowice to obecnie przeciwnik z najwyższej półki. Faktycznie, po zdobytej bramce oddaliśmy inicjatywę, rywal dobrze pograł w tercji. Patryk Wronka znalazł sobie nieco miejsca i uderzył idealnie. Później udało nam się ten wynik podgonić, doprowadzić do dogrywki i sięgnąć po punkt. Jednak szkoda, bo na pewno przyjechaliśmy do Katowic po pełną pulę, ale musimy docenić zdobyty punkt.
Dodatkowym ciężarem gatunkowym dzisiejszego spotkania był pojedynek o trzecią lokatę. W taki sposób się układa ten sezon, że to trzecie miejsce przechodzi wam z rąk do rąk.
– Wiadomo, że lepiej zajmować jak najwyższą lokatę przed startem play-off. Będziemy robić wszystko żeby podgonić i skrócić dystans do rywali. Musimy się skupić na swojej grze, na błędach które popełniamy. Bo to nie jest pierwsze spotkanie, w którym zdarzają nam się takie błędy, jakie popełniliśmy dzisiaj. Mamy zatem nad czym pracować. Przed nami spotkanie z GKS-em Tychy, później chwila odpoczynku i będziemy się skupiać na Pucharze Polski.
W taki sposób ułożył się kalendarz gier, że rozgrywacie mecze z pozostałymi drużynami biorącymi udział w Turnieju Finałowym Pucharu Polski. Martwią was porażki w tych bezpośrednich konfrontacjach, czy traktujecie każde spotkanie jako osobną historię?
– Musimy do każdego spotkania podchodzić na 100%. Jesteśmy dobrze przygotowani fizycznie i taktycznie. Nie możemy kalkulować co było wcześniej, co będzie za chwilę. Musimy skupiać się na każdym meczu, dawać z siebie wszystko. Mecze pucharowe wyglądają również nieco inaczej, o wszystkim decyduje jedno spotkanie. Wszystko co masz, musisz zaprezentować w tym jednym meczu.
Wspominałeś, że cieszy otwarcie wyniku w przewadze. Pozostaje w was jednak pewien niedosyt, że nie udało się wykorzystać kolejnych okresów gier w przewadze i zmienić losów spotkania? Pontus Englund mocno wczuł się w swoją mikołajkową kreację aż trzykrotnie stwarzając wam możliwość gry w przewadze.
– Były szanse, niestety nasze celowniki były rozregulowane. Szkoda, bo były takie po których mogły paść bramki. Tak jak mówiłem, musimy popracować nad tym elementem.Tak to już wygląda, że w jednym elemencie nam przybyło, z drugiego ubyło.
Czy zatem przy takim natłoku spotkań jest możliwe aby znaleźć czas na poprawę w grze?
– Myślę, że każdy musi podejść indywidualnie do tego. Bo podczas treningów czy rozjazdów nie naprawimy tego. Każdy musi mieć świadomość, że mógł zdobyć bramkę w swojej sytuacji i następnym razem postarać się bardziej, bo to mogła być sytuacja na wagę trzech punktów. Każdy powinien rozpocząć od siebie.
Podsumowując zatem rozmowę: pozostaje w wasz pewien niedosyt, ale jest również szacunek dla tego punktu, który na koniec sezonu zasadniczego może okazać się bardzo cenny. I teraz kiedy rozgrywki przyspieszyły na dobre, należy pamiętać, że warto wykorzystywać to co się ma na kiju, ponieważ drugiej szansy może już nie być.
– Dokładnie, z ciężkiego terenu wywozimy jeden punkt. Szanujemy go, ponieważ dużo pracy włożyliśmy w dzisiejszy mecz. Niedosyt z pewnością pozostaje, jednak patrzymy z nadzieją w przyszłość, licząc, że każdy kolejny mecz będzie tylko lepszy
Rozmawiał: Mateusz Mrachacz
Czytaj także: