Gościński: Zamknąłem oczy i strzeliłem

GKS Tychy urwał się ze stryczka! Podopieczni Andrieja Sidorienki pokonali na własnym lodzie TAURON Re-Plast Unię Oświęcim 5:4 po dogrywce i w środę w Oświęcimiu powalczą o przepustkę do finału! Razem z nami to spotkanie podsumował Mateusz Gościński.
– Myślę, że takie zwycięstwo buduje drużynę. Jestem pewny, że pojedziemy do Oświęcimia i wygramy ten mecz. Po takim spotkaniu jak to poniedziałkowe nie ma innej opcji – wyjaśnił Mateusz Gościński, skrzydłowy trójkolorowych.
Tyszanie dobrze rozpoczęli mecz i już w 7. minucie wynik spotkania otworzył Mateusz Gościński, który uderzył z pełnego zamachu sprzed lewego bulika. Guma przemknęła pod pachą Kevina Lindskouga i znalazła się w siatce. Pięć minut później na 2:0 podwyższył Bartłomiej Jeziorski.
– Takie są założenia trenerskie, żeby oddawać dużo strzałów na bramkę rywala Akurat dostałem fajny krążek, mogłem wjechać do tercji, więc nie zastanawiałem się zbyt długo. Zamknąłem oczy i strzeliłem – podkreślił “Gościk”.
Tyszanie po czterdziestu minutach prowadzili 3:1 i pewnym krokiem zmierzali w kierunku zwycięstwa. W trzeciej odsłonie biało-niebiescy - dzięki dobrze rozgrywanym okresom gry w przewadze - zdobyli trzy gole.
– Ciężko powiedzieć, co działo się pod koniec spotkania. Prowadziliśmy przecież dwiema bramkami i jest to wręcz niemożliwe, jak łatwo potrafimy wypuścić okazję z rąk. Na pewno musimy nad tym popracować. Może jest to kwestia koncentracji – zaznaczył Mateusz Gościński.
Końcówka należała jednak do trójkolorowych, a konkretnie do ich kapitana Filipa Komorskiego. 31-letni środkowy najpierw doprowadził do wyrównania, a w dogrywce strzelił zwycięskiego gola.
– Zapominamy już o tym meczu. Była chwilą radości i skupiamy się na kolejnym meczu – zakończył “Gościk”.
Komentarze