„Gustlik” odwiedził przyjaciół
Hokejowa wyobraźnia pozwalała mu przechytrzyć nawet największych. Czyniła go mistrzem. Znakomity technik, wyborowy strzelec. Zawodnik o niesamowitym sercu do gry. Aktywny, waleczny. Bardzo lubiany w zespole, taki wesoły jego „duszek” i żartowniś" - tak pisałem o nim w książce „75 lat szarotek”.
Przyjaciele z lodowej tafli - od lewej jacek Szopiński, Andriej Gusow i Marek Batkiewicz.
„Gustlik” odwiedził stare nowotarskie kąty. Spotkał się z przyjaciółki. Takiej okazji nie mogliśmy przepuścić. Umówiliśmy się z nim na rozmowę.
- Kupę lat się nie widzieliśmy. Co porabiałeś od momentu opuszczenia Podhala?
- Sporo się działo. Po wyjeździe z Polski grałem w rosyjskich klubach najwyższej ligi - AK Bars Kazań, Amur Chabarowsk i dwa lata na jej zapleczu w Dinamo Energia Jekaterinburg. Po powrocie na Białoruś przez sezon grałem w Keraminie Mińsk i Dinamo Mińsk. W tym ostatnim klubie zakończyłem czynną przygodę z kijem i krążkiem. To już 11 lat. Z hokejem jednak nie zerwałem. Zająłem się szkoleniem. Rozpocząłem nowy etap życia jako asystent głównego trenera w Brześciu. Pracowałem tam półtora roku. Później w Keraminie przez trzy lata byłem głównym trenerem, a od sześciu lat prowadzę zespół Szachtiora Soligorsk. Prowadziłem kadrę Białorusi do 18 lat, z którą awansowałem do grupy A, a także U20. Byłem asystentem w pierwszej reprezentacji kraju podczas dwóch mistrzostw świata. W Pucharze Polesia samodzielnie prowadziłem pierwszą drużynę narodową. To było przed igrzyskami olimpijskimi w Vancouver.
- Co porabiają twoi przyjaciele z lodowej tafli – „Sasza” Aleksiejew i Andriej Prima?
- „Sasza” pracuje ze w mną w klubie. Jest dyrektorem sportowym. „Primka” trenuje młodzież w Jekaterinburgu.
- Jak wspominasz pobyt w Podhalu?
- Jak się wraca po latach, to docenia się to, czego wcześniej się nie dostrzegało. Jest mi bardzo miło, że ludzie poznają mnie na ulicy. Cześć „Gustlik” i pytają „co ja tutaj robię?”. Pozdrawiam ich wszystkich. Życzę ich wszystkiego najlepszego, a przede wszystkie zdrowia. Czas leci, życie leci, wszystko się zmienia. Nowy Targ bardzo się zmienił. Jestem dumny, że wróciłem, że mogę się spotkać z kolegami i powspominać dawne czasy. Mam kontakt z Markiem Batkiewiczem i Danielem Laszkiewiczem. Śledzę wydarzenia hokejowe w Polsce. Znam problemy Podhala. W zeszłym roku odwiedziłem Kraków.
- Twój obecny klub nie nawiązałby kontaktów sportowych z Podhalem?
- Nie jestem zamknięty na kontakty. Chyba przed dwoma laty kontaktował się ze mną prezes Podhala, który chciał mnie zatrudnić. Wtedy byłem związany kontraktem. Rozważam jednak możliwość przygotowań mojej drużyny do sezonu w Nowym Targu. Być może, jeśli wszystko wypali, to od 15-30 lipca chciałbym tutaj przeprowadzić obóz. Ostatnio letnie przygotowania mieliśmy w Czachach. Myślę, że do Nowego Targu byłoby nam bliżej i taniej, a ponadto widzę, że jest tu baza do treningów.
Komentarze