W najciekawiej zapowiadającym się meczu 4. kolejki TAURON Hokej Ligi Unia Oświęcim pokonała na wyjeździe GKS Tychy 4:3. Tym samym biało-niebiescy odnieśli swoje czwarte zwycięstwo z rzędu i umocnili się na prowadzeniu w tabeli.
Starcia pomiędzy tyszanami a oświęcimianami od dobrych kilku lat są świetną reklamą polskiego hokeja. Towarzyszy im spory ciężar gatunkowy i jest w nich wszystko, co uwielbiają kibice. Doping na trybunach, sporo twardej i męskiej walki. W niedzielny wieczór nie było inaczej, a o losach spotkania przesądziły detale. Ekipa z zachodniej Małopolski wykazała się lepszą skutecznością.
Korekty w składzie
Przed rozpoczęciem tego meczu najważniejszym pytaniem było to, kto stanie w bramce trójkolorowych. Tomáš Fučík, podczas piątkowego starcia z JKH GKS-em Jastrzębie, został trafiony krążkiem w głowę i jego występ stanął pod znakiem zapytania. Finalnie reprezentant Polski pojawił się między słupkami.
Pekka Tirkkonen po wyjazdowej porażce z jastrzębianami 4:5 zdecydował się na przebudowanie formacji. Dziś poza składem znalazł się obchodzący 26. urodziny Dominik Paś, a w ataku z Alanem Łyszczarczykiem i Filipem Komorskim zagrał Rasmus Heljanko. Z kolei do formacji z Henrim Knuutinenem i Hannu Kuru trafił Bartłomiej Jeziorski. Jeśli chodzi o ekipę gości, to po chorobie do gry wrócił Bartosz Florczak.
Mistrzowie Polski do starcia z Unią przystąpili z żądzą rewanżu. Chcieli przy tym pokazać, że nieudany mecz z jastrzębianami był tylko wypadkiem przy pracy, dlatego od pierwszych minut solidnie zabrali się do pracy i stworzyli kilka naprawdę ciekawych akcji.
Gol i odpowiedź
W 8. minucie po dograniu Joony Monto dobrą okazję miał Bartłomiej Jeziorski, ale jego uderzenie w niezwykle efektowny sposób obronił Linus Lundin. Tyscy kibice aż złapali się za głowy.
Ale co się odwlecze, to nie uciecze. Chwilę później gospodarze otworzyli wynik spotkania, wykorzystując okres gry w przewadze. Gumę w siatce umieścił Monto, który zachował się najsprytniej w zamieszaniu podbramkowym.
Biało-niebiescy wyrównali w 14. minucie, wykorzystując potknięcie tyszan w wyprowadzeniu krążka. Olli Kaskinen zagrał gumę wprost na łopatkę kija Miki Partanena, a ten uderzeniem z korytarza międzybulikowego zaskoczył Tomáša Fučíka.
Na początku drugiej odsłony więcej konkretów zaprezentowali tyszanie i to oni wykreowali sobie więcej okazji. Trzy z nich powinny zakończyć się golem. Najpierw uderzenie Alana Łyszczarczyka odbiło się od słupka, potem strzał Valtteriego Kakkonena obronił oświęcimski golkiper, a znakomitej kontry na gola nie zamienił Matias Lehtonen, który po kapitalnym podaniu Bartłomieja Jeziorskiego posłał gumę nad poprzeczką.
W 30. minucie tyszanie ponownie objęli prowadzenie - znów dzięki wykorzystanej grze w przewadze oraz czujności Joony Monto, który najszybciej dopadł do odbitego krążka.
Zabójcze kontry
Ekipa dowodzona przez Róberta Kalábera jeszcze w drugiej odsłonie zdołała wyrównać. Z linii niebieskiej uderzył Lukash Matthews, a czający się pod tyską bramką Nick Moutrey zmienił tor lotu krążka.
Występujący w Unii Kanadyjczyk spotkanie z trójkolorowymi z pewnością zaliczy do udanych, to właśnie on po raz pierwszy tego wieczoru wyprowadził swój zespół na prowadzenie, robiąc użytek z dobrego zagrania wzdłuż bramki Ołeksandra Persunki. Ukraińskiego skrzydłowego trzeba też pochwalić za to, że przejął krążek i błyskawicznie wyprowadził kontratak.
W 53. minucie na 4:2 podwyższył Erik Ahopelto, skutecznie wieńcząc akcję Aleksiego Mäkeli i Villego Heikkinena.
Tyszanie nie dali za wygraną. Rzucili się na rywali i udało im się zdobyć kontaktowego gola. Po dograniu Alana Łyszczarczyka ze slotu przymierzył Hanu Kuru i nie dał Linusowi Lundinowi żadnych szans na skuteczną interwencję.
W końcówce trener Pekka Tirkkonen trzykrotnie decydował się na manewr z wycofaniem bramkarza, ale wynik nie uległ już zmianie i pełna pula punktów pojechała do Oświęcimia.
GKS Tychy - KS Unia Oświęcim 3:4 (1:1, 1:1, 1:2)
1:0 Joona Monto - Matias Lehtonen, Bartłomiej Pociecha (07:39, 5/4)
1:1 Mika Partanen (13:11)
2:1 Joona Monto - Matias Lehtonen (29:27, 5/4)
2:2 Nick Moutrey - Lukash Matthews, Daniel Olsson Trkulja (34:15)
2:3 Nick Moutrey - Ołeksandr Peresunko (45:49)
2:4 Erik Ahopelto - Aleksi Mäkelä, Ville Heikkinen (52:41)
3:4 Hannu Kuru - Alan Łyszczarczyk, Henri Knuutinen (55:28)
Sędziowali: Paweł Kosidło, Bartosz Kaczmarek (główni) - Łukasz Sośnierz, Kacper Król (liniowi).
Minuty karne: 6-8.
Strzały: 32-32.
Widzów: 2550.
GKS Tychy: T. Fučík - O. Kaskinen, M. Bryk; M. Lehtonen (4), J. Monto, M. Viitanen - O. Viinikainen, V. Kakkonen; H. Knuutinen, H. Kuru, B. Jeziorski - B. Pociecha, O. Bizacki (2); A. Łyszczarczyk, F. Komorski, R. Heljanko - J. Walli; S. Kucharski, R. Drabik, M. Ubowski, M. Gościński.
Trener: Pekka Tirkkonen
Unia Oświęcim: L. Lundin - J. Morrow, L. Matthews (2); O. Peresunko, D. Olsson Trkulja, N. Moutrey - B. Florczak, A. Mäkelä; E. Ahopelto, V. Heikkinen, M. Partanen (2) - A. Söderberg, R. Scarlett (2); M. Kasperlík, R. Rác, S. Petráš (2) - K. Prokopiak, M. Mościcki; A. Prusak, R. Galant, Ł. Krzemień.
Trener: Róbert Kaláber
Czytaj także: