Derbowa atmosfera udzieliła się hokeiście, który poszedł z kibicami celebrować wygraną i zaintonował obraźliwy okrzyk pod adresem lokalnych rywali. Jego klub przeprasza teraz przeciwników, co wywołało ostrą reakcję fanów.
Mały skandal wybuchł w Szwecji po meczu derbowym rozegranym w tamtejszej lidze SHL. Drużyna Timrå IK pokonała w nim 5:1 Modo Örnsköldsvik.
To dwaj rywale z północnego regionu Västernorrland, a ich mecze potocznie nazywane są... derbami kiszonego śledzia ("surströmmingsderby"). To nazwa, którą wprowadził do powszechnego użytku dziennikarz szwedzkiego radia Christer Jonasson ze względu na popularność na północy Szwecji tradycyjnej w tym kraju potrawy, czyli właśnie kiszonego śledzia bałtyckiego.
Po meczu jego bohater Erik Walli Walterholm, który strzelił dla Timrå IK 2 gole, w tym zwycięskiego, pojechał świętować z fanami pod trybuną. I zaintonował jeden z okrzyków. Początkowo nie chciał się dziennikarzom gazety "Expressen" przyznać, który, ale gdy został dopytany czy chodziło o okrzyk "Nienawidzimy Modo", powiedział:
- Być może. Nie znam zbyt wielu przyśpiewek. Na swoją obronę mam to, że żadna inna nie przyszła mi do głowy.
Pikanterii sprawie dodał fakt, że Walli Walterholm poprzedni sezon spędził właśnie w drużynie Modo. Wcześniej grał już przez 3,5 roku w Timrå IK i do tej ekipy wrócił z lokalnego rywala przed obecnymi rozgrywkami.
Kibice Timrå IK o nienawiści do Modo zapewniają z trybun przy okazji każdych derbów. Tym razem jednak, dość nieoczekiwanie, głos w tej sprawie zabrał sam klub, który za to przeprosił.
- Podczas derbowego zwycięstwa nad Modo stworzona została fantastyczna atmosfera na lodzie i poza nim. Jesteśmy niewiarygodnie wdzięczni za wsparcie, które kibice dają drużynie i energię zapewnianą podczas meczów. Jednocześnie chcemy wyrazić zrozumienie dla tego, że niektórzy mogli się poczuć źle z powodu tego, co wydarzyło się podczas świętowania po meczu. Żałujemy, jeśli ktokolwiek poczuł się zraniony i chcemy jasno podkreślić, że Timrå IK zawsze pracuje na rzecz inkluzywnego i pełnego szacunku otoczenia, w którym wszyscy czują się mile widziani - pisze klub w swoim oświadczeniu.
Władze TIK podkreślają, że ich klub opiera się na wartościach wyrażonych w trzech podstawowych słowach: bezpieczeństwo, odpowiedzialność i rozwój.
- Postrzegamy tę sytuację jako ważną możliwość, żeby razem ze wszystkimi w klubie - zawodnikami, kibicami i współpracownikami - zastanowić się nad tym, jak sprawić, by nasze celebracje zawsze odzwierciedlały pozytywnego ducha, za którym opowiada się Timrå IK - stwierdza klub.
Ale to oświadczenie nie spotkało się z wielkim uznaniem ani wśród kibiców, ani w mediach i zamiast uspokoić sytuację, dopiero ją zaogniło.
Dziennikarz sportowego dodatku gazety "Aftonbladet" Svante Störlinge zapytał w serwisie X czy to najbardziej niepotrzebne oświadczenie w historii. Z kolei dziennikarka "Expressen" Jennifer Engström napisała, że ktoś w Timrå zupełnie się pogubił, a takie oświadczenia działają na rzecz zabijania kultury kibicowania. Były gracz Timrå IK, obecnie popularny ekspert telewizyjny Sanny Lindström napisał na swoim blogu, że wstydzi się za swój klub.
Dziś z kolei swoje oświadczenie wydał klub kibica Timrå IK "Rätta Virket", która zapowiedział bojkot meczów drużyny, przekonując, że oświadczenie w sprawie świętowania po derbach stało się kroplą, która przelała goryczy, bowiem Timrå IK już wcześniej oddalał się od swoich fanów. Kibice postawili klubowi 3 warunki: wycofanie się z oświadczenia w sprawie derbów, publiczne przeprosiny dla zawodników i fanów za "podkopywanie własnej kultury kibicowskiej" i odejście ze stanowisk w klubie osób odpowiedzialnych za tę "klęskę".
"Kultura kibicowska nie jest na sprzedaż. Domagamy się szacunku - domagamy się zmian. Nienawidzimy Modo!" - kończą swoje oświadczenie kibice.
Czytaj także: