Nie milkną echa środowej porażki hokeistów Podhala w Jastrzębiu. „Szarotki" przegrały 2:3 tracąc decydującego gola w 12 sekundzie dogrywki w mocno kontrowersyjnych okolicznościach. Chwilę przed tym jak krążek trafił do nowotarskiej bramki, gracz JKH Richard Bordowski przewrócił bramkarza Podhala Bartłomieja Niesłuchowskiego. Nie spotkało się to jednak z żadną reakcją sędziego głównego Sebastiana Molendy.
Zdaniem Jacka Chadzińskiego, jednego z najlepszych i najbardziej cenionych polskich sędziów, Podhalanie mają prawo czuć się skrzywdzeni.
- Sędzia Molenda popełnił błąd. To nie podlega dyskusji. Bramkarz w hokeju to jest świętość i jest nietykalny. Na całym świecie jakikolwiek kontakt fizyczny z bramkarzem odgwizdywany jest jako przewinienie. Przykładowo w NHL nie miałoby prawa to się zdarzyć. Jeżeli już pan Molenda nie dopatrzył się przewinienia zawodnika JKH, to i tak miał obowiązek przerwać grę. Zresztą byłoby to zgodne z duchem sportu. Ta decyzja, przeciwnie do tej, którą podjął Molenda, nie skrzywdziłaby żadnej ze stron. A tak bez dwóch zdań ta sytuacja wypaczyła wynik meczu. Nie do końca wierzę też w przypadkowość tego zdarzenia. Bordowski jest na tyle doświadczonym i dobrej klasy zawodnikiem, że jakby tylko chciał to ominąłby Niesłuchowskiego – podkreśla Chadziński.
Decyzję sędziego Molendy podważają również przepisy gry w hokeja. W rozdziale V i artykule 514 – NAKŁADANIE KAR można przeczytać:
"Bramkarz nie traci swoich przywilejów tylko dlatego, że przebywa poza swoim polem bramkowym. Dlatego też w każdym przypadku gdy gracz drużyny przeciwnej wchodzi w niepotrzebny kontakt z takim bramkarzem, zostanie nałożona kara za „Przeszkadzanie" lub „Natarcie"".
Czytaj także: