JKH GKS Jastrzębie przed minioną kolejką TAURON Hokej Ligi był w fantastycznej formie, mając na swoim koncie siedem zwycięstw z rzędu. Tę serię przerwała im Re-Plast Unia Oświęcim, pokonując jastrzębian na własnym terenie 6:2. O tym starciu porozmawialiśmy z Dominikiem Jaroszem, napastnikiem JKH GKS-u.
Oświęcimianie od samego początku narzucili jastrzębianom swój styl gry i zepchnęli ich do defensywy. Czy agresywna postawa gospodarzy zaskoczyła zespół dowodzony przez Róberta Kalábera?
– Rywale nas nie zaskoczyli. Wiemy na co stać Unię, bo graliśmy z nimi już nie raz w tym sezonie. My staramy się grać swój hokej i wykonywać nasze założenia taktycznie, nie patrząc na to, kto jest po drugiej stronie – przyznał jednoznacznie Dominik Jarosz.
Ekipa znad czeskiej granicy zawiodła przede wszystkim w ataku. Łącznie na bramkę rywala oddała 37 strzałów, a tylko dwukrotnie pokonała Linusa Lundina. Dodatkowo aż ośmiokrotnie byli odsyłani na ławkę kar.
– Ten mecz nie układał się po naszej myśli. Byliśmy mało skuteczni, robiliśmy dużo kar, przez co nie mogliśmy złapać rytmu – stwierdził jastrzębski środkowy, który wystąpił w ataku z Maciejem Urbanowiczem i Tuukką
Rajamäkim.
Z biegiem czasu wydawało się, że jastrzębianie stopniowo się podnoszą, co było widać zwłaszcza w trzeciej tercji, kiedy to często gościli w tercji ataku, jednak na nic się to zdało.
– Niezależnie od wyniku, grasz, żeby wygrać. Po drugiej strzelonej bramce próbowaliśmy dogonić jeszcze wynik, ale się nie udało. Przewagi w tym akurat meczu nie były naszą mocną stroną – zakończył.
W piątek jastrzębianie pauzują, a w niedzielę na własnym lodzie zmierzą się z Comarch Cracovią (godz. 17:00).
Czytaj także:
