W śląskim finale play-off jest remis 3:3. Oznacza to, że mistrza Polski wyłoni siódmy mecz, który odbędzie się w Tychach. – Taki jest sport: musimy zrobić wszystko aby wygrać. Dla tego klubu, dla kibiców, naszych rodzin i siebie – zaznaczył Filip Komorski, kapitan i środkowy GKS-u Tychy.
HOKEJ.NET: – Wszystko co za nami tak naprawdę nie ma już żadnego znaczenia. Trzeba wyjść na lód w poniedziałek i rozstrzygnąć o losach mistrzostwa tym jednym spotkaniem.
Filip Komorski: – Zgadza się, wszystkie mecze były na styku, gdzie często decydowała jedna bramka. Szkoda poprzedniego meczu w Tychach, szkoda dzisiaj. Bo naprawdę w drugiej tercji zagraliśmy bardzo solidnie, bardzo twardo. Kreowaliśmy sobie sytuację i zabrakło szczęścia, żeby ten krążek przeskoczył na naszą stronę po interwencji Johna. Tak jak powiedziałeś, rozstrzygnie mecz numer siedem. Nie ma w sporcie piękniejszej rzeczy niż mecz numer siedem. Tym bardziej, że mecz numer siedem będziemy rozgrywać w domu.
Patrząc na waszą grę dzisiaj mam wrażenie, że doskonale wiedzieliście, w jaki sposób sięgaliście po bramki wcześniej. Szukaliście strzałów z dystansu, szczególnie wykorzystując tych zawodników, którzy mają najwięcej mocy na kiju. Co się jednak stało, że ta niemoc strzelecka która towarzyszyła GieKSie przeszła na was?
– Nie wiem czy dzisiaj tak dobrze pracowaliśmy jak dotychczas. Wydaje mi się, że musimy sprawić aby Johny miał większe problemy z interwencjami i przede wszystkim musimy szukać prostszych rozwiązań. Bardzo często szukamy rozwiązań zbyt efektownych, a nie efektywnych. W play-offach, szczególnie w finale nie ma miejsca na piękne rozegrania do pustej bramki. To jest czas, że trzeba skierować krążek w tempo do bramki, obojętnie czy w piękny czy okropny sposób. I tak też musimy zrobić. Dzisiaj szukaliśmy jeszcze jednego i jeszcze jednego podania, przynajmniej tak to wyglądało z mojej perspektywy. Te sytuacje, gdzie już byliśmy w trójkącie strzeleckim, to zamiast oddać strzał to my jeszcze próbowaliśmy oddać strzał do zawodnika, który wydawał nam się jeszcze lepiej ustawiony. Na to moim zdaniem w play-offach nie ma miejsca.
To co powiedziałeś jest najlepszym podsumowaniem tej serii. Podejrzewam, że w poniedziałek nie koronkowe akcje a gryzienie lodu i wciskanie kija gdzie tylko się da pomoże sięgnąć po tytuł mistrzowski.
– Tak, powiem szczerze, że nikt nie spodziewał się, że ta seria rozstrzygnie się w 4-5 spotkaniach. Wydaje mi się, że mamy dobre święto hokeja. Jest to bardzo wyrównany, chyba jeden z bardziej wyrównanych finałów. Wszystkie mecze są na styku, rozstrzyga jedna bramka na jedną bądź drugą stronę. To jest piękno tego co się wydarzy w poniedziałek. Musimy więc wyczyścić głowy, mecz numer siedem o wszystko, liczymy na wsparcie naszych fanów i zrobimy dla nich wszystko, to mogę zagwarantować
Przez cały sezon wielokrotnie byliście chwaleni za styl, za to jak wszystko w waszym zespole funkcjonuje. Teraz, to Katowice są na fali wznoszącej i to wy musicie znaleźć siłę aby się przeciwstawić. Myślisz, że to będzie najcięższa próba dla was jako zespołu?
– To chwalenie jakoś do nas nie docierało. Wiemy, jakie cele mieliśmy postawione. To, że nas klepano po plecach, o ile klepano nie wpływało na naszą robotę do zrobienia. Dopiero po czwartym wygranym meczu możesz uznać, że wykonałeś dobrze robotę. Nieważne jaki jest wynik w serii, do czwartego zwycięstwo to jest nic. Myślę, że cały sezon udowadniamy swoją wartość. To trochę jak z mitologicznym Syzyfem. Wpychamy kulę do góry, a ona spada. Wygraliśmy Puchar Polski, później sezon zasadniczy, teraz przychodzą play-offy. Taki jest sport - musimy zrobić wszystko aby wygrać. Dla tego klubu, dla kibiców, naszych rodzin i siebie. Zrobimy wszystko, aby wygrać. I tak też musimy podejść do tego meczu w poniedziałek, zostawić serducho.
Na sam koniec temat, który już wywołałeś. Warto walczyć o wyższą lokatę w sezonie zasadniczym. Waszą przewagą w siódmym meczu będą kibice. Bo czy w Tychach, czy Katowicach robią oni niezwykłą otoczkę i atmosferę hokejowego święta.
– Cieszę się, że wszystkie mecze finałowe są wyprzedane. Tak jak powiedziałeś, nabiera znaczenia to, że wygraliśmy sezon zasadniczy, bo mamy możliwość zagrania tego najważniejszego spotkania w sezonie w swoim domu.
Rozmawiał: Mateusz Mrachacz
Czytaj także: