Rzadko się zdarza, aby obcokrajowiec spędził w jednym klubie aż dziewięć lat. Do tego grona zalicza się Peter Bezuška, który rozegra dziś swój czterechsetny mecz nie tylko w ekipie oświęcimskiej Unii, ale również na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w naszym kraju.
– Do momentu, gdy mnie o tym nie poinformowałeś, żyłem w niewiedzy – uśmiechnął się 30-letni defensor.
– Czas płynie bardzo szybko i trochę tych spotkań się już nazbierało. Zmieniali się zawodnicy, trenerzy, ale oświęcimski kibic pozostał i zapewne chciałby, aby drużyna w końcu wygrała jakieś „porządne” trofeum. Sam jestem podobnego zdania – dodał.
Bezuška w ciągu 9 lat rozegrał na polskich taflach 399 meczów. Strzelił w nich 31 bramek i zanotował 107 asyst, a na ławce kar spędził 172 minuty. Dzisiejsze starcie z GKS-em Katowice będzie miało dla niego szczególny wymiar.
– Akurat mój jubileusz wypadł na starcie z obecnym liderem i obrońcą mistrzowskiego tytułu. Mam nadzieję, że zaprezentujemy się w nim z dobrej strony i damy naszym fanom trochę radości – zaznaczył zawodnik, który urodził się w Bojnicach.
Ciekawostką jest też zapewne fakt, iż na liście obcokrajowców, którzy rozegrali najwięcej meczów w barwach Unii „Beza” zajmuje drugie miejsce. Więcej spotkań w ekipie z Chemików 4 rozegrał tylko Peter Tabaček – 436. Nic więc dziwnego, że oświęcimscy kibice w stosunku do dwóch Słowaków używali określeń, że ich serca są już biało-niebieskie.
– Szczerze to nie myślę o tym, by pobić osiągnięcie mojego imiennika. Skupiam się na swoich celach. Chcę grać jak najlepiej i to jest w tej chwili dla mnie najważniejsze – podkreślił Peter Bezuška.
– Jeżeli tylko zdrowie będzie dopisywać i podpiszę z Unią kontrakt na następny sezon, to pewnie ta sztuka mi się uda. Niemniej najważniejszy jest dla mnie obecny sezon. Tu i teraz. Nie ukrywam, że chciałbym z Unią w końcu coś wygrać – zakończył.
Czytaj także:
