Kacper Mużelak na podsumowanie sezonu MHL. "Zdecydowanie nie jesteśmy zadowoleni z tego sezonu"
– Ten sezon był poniżej naszych oczekiwań. Patrząc też na wyniki, jakie osiągaliśmy z czołówką ligi wydaje mi się, że zasługiwaliśmy na wyższe miejsce w tabeli – tak sezon w wykonaniu MOSM-u Tychy podsumował Kacper Mużelak. Tyszanie zajęli 13. miejsce w sezonie zasadniczym i na pewno nie będą dobrze wspominać ostatnich rozgrywek.
HOKEJ.NET: – Jakie cele założyliście sobie na ten sezon?
Kacper Mużelak, napastnik MOSM-u Tychy: – Od początku sezonu nie mieliśmy jasno określonych celów. Nie do końca wiedzieliśmy też jakim składem będziemy grać w każdym kolejnym meczu. Po dość udanym początku sezonu na pewno w głowie każdego z nas siedziała myśl o grze w fazie play-off.
Czyli zadowolenia raczej nie ma?
– Zdecydowanie nie jesteśmy zadowoleni z tego sezonu. Zajęliśmy trzynaste miejsce w tabeli i nasza średnia straconych bramek na mecz wynosiła ponad 5. To wszystko było poniżej naszych oczekiwań. Patrząc też na wyniki, jakie osiągaliśmy z czołówką ligi wydaje mi się, że zasługiwaliśmy na wyższe miejsce w tabeli.
A sam z siebie jesteś zadowolony?
– Po części tak, po części nie. Zdobyłem 22 punkty w 25 meczach. Nie jest to słaby wynik, lecz jak spojrzę na ilość swoich goli, a na ilość okazji, które wytworzyłem sobie sam lub wytworzyli mi moi partnerzy z ataku, to mogła być to liczba zdecydowanie większa. Moja forma na przestrzeni całego sezonu też miała spore wahania.
Potrafisz wskazać jakieś plusy płynące z poprzedniego sezonu? Czy były to tylko wygrane z czołówką tabeli?
– Na pewno ogromnym plusem były dwa zwycięstwa z Zagłębiem Sosnowiec. Na przestrzeni czasu można też docenić minimalne porażki w pierwszej rundzie z Toruniem, Łodzią czy Opolem. Na pewno też czuliśmy się świetnie, kiedy do dyspozycji był pełny skład. To właśnie wtedy potrafiliśmy osiągnąć najlepsze wyniki.
Czego twoim zdaniem zabrakło żeby osiągnąć coś więcej?
– Tak jak już wcześniej zaznaczyłem głównym aspektem było to, że nie w każdym meczu, a nawet w jej małej ilości mieliśmy do dyspozycji pełny skład. Trochę też zawiodła koncentracja w decydujących momentach spotkań.
Czemu tak się działo, że potrafiliście wygrać z cięższymi przeciwnikami, a przegrać, gdy byliście faworytami?
– Nie chcę wyjść na takiego, który zwala wszystko na wąską kadrę meczową, ale to wszystko sprowadza się do tego, że nie w każdym meczu mogliśmy korzystać z zawodników z pierwszej drużyny Tychów, czyli z graczy, którzy grali z nami i z seniorami GKS-u. Gdyby byli na każdym meczu nie wiadomo, na którym miejscu zakończylibyśmy sezon. Jestem pewny, że na pewno nie na tak słabym.
Rozmawiał: Jakub Klimek
Komentarze