Comarch Cracovia uległa na własnym lodzie GKS-owi Katowice 2:3. – Czujemy wielki niedosyt po tej porażce – zaznaczył Damian Kapica, czołowy napastnik "Pasów".
Podopieczni Marka Ziętary źle weszli w mecz i już po 71 sekundach przegrywali 0:1. Sposób na Alexa D’Orio znalazł Jean Dupuy. W 30. minucie prowadzenie GieKSy podwyższył Travis Verveda.
Ale krakowianie nie poddali się i w ciągu 95 sekund odrobili straty, a na listę strzelców wpisali się Damian Kapica i Johan Lundgren.
– Może nie mieliśmy wymarzonego początku spotkania i dość słabo je rozpoczęliśmy, ale z czasem zaczęliśmy przejmować inicjatywę i nasza gra wyglądała coraz lepiej. W drugiej tercji udało nam się wyrównać stan meczu, dzięki czemu nawiązaliśmy realną walkę o pełną pulę – wyjaśnił Kapica.
W 48. minucie sędziowie nie zaliczyli bramki dla ekipy spod Wawelu, choć gumę do własnej bramki skierował Patryk Wronka. W efekcie o losach spotkania przesądził Christian Mroczkowski.
– Niestety, w mojej opinii był to niesłusznie nieuznany gol, kiedy gracz GKS kopnął krążek do własnej bramki. To podcięło nam skrzydła i w ostatecznym rozrachunku to rywal zgarnął komplet punktów – dodał.
Siłą napędową "Pasów" jest atak Johan Lundgren – Tim Walghren – Damian Kapica, który wspomaga ofensywnie usposobiony obrońca Alexander Younan. Ten kwartet wspólnymi siłami zdobył aż 49 z 94 goli strzelonych przez zespół ze stolicy Małopolski.
– Staramy się grać jak najlepiej, myślę, że wygląda to całkiem nieźle. Uważam jednak, że stać nas na jeszcze lepszą i jeszcze skuteczniejszą grę – przyznał 32-letni skrzydłowy.
Czytaj także: