Hokej.net Logo
SIE
31

KĄSAJĄCA ŻMIJA

KĄSAJĄCA ŻMIJA

Trener hokeistów Wojasa Podhala Nowy Targ Andrzej Słowakiewicz, po przegraniu rywalizacji w pierwszej rundzie play off z Comarchem Cracovią stracił posadę. Czy czuje się winny porażki swojego zespołu? - Częściowo - powiedział Andrzej Słowakiewicz. - Czuję się winnym, że nie wymusiłem na sponsorze, by zawodnicy tworzący wicemistrzowski team pozostali w drużynie. Na pewno nie zostawiam po sobie spalonej ziemi. Zostawiłem tu cześć mojej pracy, która przyniosła owoce w postaci wygrania Interligi, zdobycia dwóch Pucharów Polski i wicemistrzostwa kraju.

- To osiągnięcia, które przejdą do historii klubu i hokeja. Szkoda, że w takich okolicznościach przyszło mi zakończyć dwuletnią budowę perspektywicznej drużyny. Gdy przejmowałem zespół był na ostatnim miejscu w tabeli. Małymi kroczkami pięliśmy się w górę, aż osiągnęliśmy szczyt. Ubiegłoroczny finał ligi przegraliśmy, bo prześladowały nas kontuzje. Zespół był poukładany i nie należało tej konstrukcji ruszać. Stało się inaczej.

- "O sukcesie krakowian zadecydowała lepsza taktyka, z którą od dwóch lat mamy duże problemy" - te mocne słowa wypowiedział Wiesław Wojas.

- Gra się tak jak przeciwnik pozwala. A poza tym to nawet najlepsze założenia taktyczne nie wystarczą, jeśli zawodnicy ich nie realizują. Na porażkę złożyło się kilka przyczyn.

- Jedną z przyczyn klęski były zapewne nieudane transfery...
- Rzeczywiście. Dlatego, że późno zaczęliśmy zabiegać o zagranicznych graczy. Była możliwość załatwienia w sierpniu hokeistów z najwyższej półki, ale byli za drodzy dla nas. Poszukiwania obcokrajowców zaczęliśmy w trakcie sezonu, gdzie "towar" był już dobrze przebrany. Nie mieliśmy też okazji, by mu się przyglądnąć i sprawdzić. Tak jak to było w przypadku Moskala czy Baranyka w poprzednim sezonie. Porażki z Cracovią to także efekt braku dobrego bramkarza. Już w rundzie zasadniczej bramkarze popełniali zbyt wiele błędów. Gdyby nie one, to do play off startowalibyśmy z pierwszej lub drugiej pozycji. W dodatku na tej pozycji w ubiegłym sezonie wychowaliśmy żmiję (czytaj Rafała Radziszewskiego - przy. SL), która nas pokąsała.

- Skuteczność pańskiej drużyny też pozostawiała wiele do życzenia. Nie można wygrywać, jeśli w ciągu 180 minut zdobywa się tylko trzy gole.
- Strzelec się rodzi, wychować go jest już znacznie trudniej. Kibice mają pretensje do Jarka Różańskiego i Michała Radwańskiego, że rzadziej niż w ubiegłym sezonie trafiają do siatki. W poprzednich trzech sezonach tworzyli trio z Martinem Voznikiem. Cała trójka - można powiedzieć -że po zapachu czuła się na lodzie. Voznik był typowym środkowym, który kapitalnie rozdawał krążki. Wolał podać niż strzelać. Grał dla drużyny. Dlatego Radwański został królem strzelców Interligi, a Różański wicekrólem. W krajowej rywalizacji byli w czubie. Ten atak ciągnął drużynę.

- To co wyprawiała obrona w 2 meczach z Cracovią przyprawiało nieraz o palpitację serca....
- W ostatnim meczu ciężko pracowaliśmy, by doprowadzić do remisu 2:2 i w kuriozalny sposób straciliśmy gola, który awansował Cracovię. Nie zaprzeczam, iż kilku defensorów dawało się niemiłosiernie ogrywać. Bobcek nie wytrzymał presji play off, bo to młody chłopak. Ale rutyniarze? Uważam, że za wcześnie nakręcono spiralę zwycięstwa. Chłopcy grali pod ogromną presję. Po zdobyciu Pucharu Polski wszyscy uwierzyli, że już jesteśmy mistrzami Polski. Tymczasem liga była szarpana, z przerwami, w których nie było okazji pograć z mocnymi rywalami. Nikt nie chciał z nami sparować. Tylko torunianie zgodzili się zagrać z nami mecz charytatywny. W ciągu tych trzech tygodniu miałem w zespole epidemię grypy. Cała drużyna była na L -4. Nie miałem możliwości potrenować w kompletnym składzie. Kotasek po złamaniu żebra przez cały miesiąc był wyłączony z zajęć.

- Czy czegoś pan żałuje?
- Że zrezygnowałem z kadry. Jest szansą, że do niej wrócę. Jestem po rozmowach z trenerem Andriejem Sidorenko i Leszkiem Lejczykiem. PZHL w środę podejmie decyzję co do mojej kadrowej przyszłości. Nadal bowiem mam aktualny kontrakt. Ze wstępnej rozmowy wynika, że są mną zainteresowani. Myślę też pomóc młodzieży Podhala. Zobaczymy jak wszystko się poukłada.

- Po wycofaniu się Wojasa ciemne chmury nadciągają nad Podhale...
- Nie róbmy tragedii. Na pewno cześć zawodników odejdzie, ale będą tacy co zostaną. Musimy opracować długofalowy plan, który zagwarantuje większy napływ do pierwszego zespołu nowotarskich wychowanków. Żeby młodzi śmielej wypierali starszych. Dać trzeba szanse wszystkim, by wyłowić tych najlepszych. Od chwili, gdy ja grałem brakuje nam nowotarskiego strzelca. Należy takiego wychować, a także gracza, który pociągnąłby zespół.


Autor: Stefan Lesniowski - www.hokej.nowytarg.prv.pl



Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe