Świetna dyspozycja Johna Murraya, ofiarność w defensywie i skuteczność w ataku - te elementy przesądziły o tym, że GKS Katowice pokonał na wyjeździe GKS Tychy 2:1. W finałowej rywalizacji podopieczni Jacka Płachty prowadzą już 2:0 i stają przed szansą, aby tytuł mistrzowski obronić we własnej hali.
– Przespaliśmy pierwsze dwie tercje, ale Johny uratował nam tyłki. Dzięki niemu mogliśmy myśleć o czymkolwiek w trzeciej tercji – zaznaczył Jakub Wanacki, defensor GieKSy. – To jest play-off, a w nim meczów się nie rozgrywa, ale wygrywa. Cieszymy, że prowadzimy 2:0, ale ta rywalizacja się nie kończy. Wiemy, że tyszanie przegrywali też dwa pierwsze mecze z Unią i ostatecznie pokonali ją po siedmiu meczach.
Więcej konkretów i lepsza gra
Czy w kilkanaście godzin można przejść metamorfozę i poprawić wadliwe elementy? To pytanie zadawało sobie wielu kibiców GKS-u Tychy. Nad tym faktem zapewne rozmyślali też podopieczni Andrieja Sidorienki.
Trójkolorowi - zdając sobie zapewne sprawę z tego, że we wczorajszym meczu zbyt mało dali z siebie w ofensywie - zaczęli odważniej i agresywniej. Już w pierwszej minucie dobrą sytuację miał Christian Mroczkowski, ale zabrakło mu odrobiny precyzji, aby zaskoczyć Johna Murraya.
Z kolei najlepszą okazję dla gości zmarnował Juraj Šimek. Były reprezentant Szwajcarii uderzył z nadgarstka, a Tomáša Fučíka uratowała poprzeczka.
W drugiej odsłonie gospodarze częściej byli przy krążku i wykreowali sobie więcej okazji. Sęk w tym, że nie potrafili znaleźć sposobu na Johna Murraya. Golkiper GieKSy fenomenalnie strzegł swojego posterunku i miał to, co powinien mieć rasowy bramkarz, więc odrobinę szczęścia. Sposobu na niego nie potrafili znaleźć Christian Mroczkowski, Bartłomiej Jeziorski i Jean Dupuy, choć okazje mieli naprawdę wyborne.
Szczęście czy pech?
Tymczasem katowiczanie w 30. minucie wyszli na prowadzenie. Na listę strzelców wpisał się Teemu Pulkkinen, ale trzeba przyznać, że jego trafienie było z gatunku tych “szczęśliwych”. Uderzenie fińskiego środkowego próbował zablokować Bartłomiej Pociecha, guma została podbita i znalazła się wysoko nad taflą aż w końcu pechową interwencję kijem zaliczył Tomáš Fučík, który strącił krążek kijem... do własnej bramki.
Tuż po tym zdarzeniu trójkolorowi powinni byli odpowiedzieć. O sporym pechu mógł mówić zwłaszcza Jean Dupuy, który nie wykorzystał dwóch sytuacji sam na sam z Johnem Murrayem. Kibice zgromadzeni na "Stadionie Zimowym" aż złapali się za głowy.
Jednak tyszanie przed przerwą dopięli swego. Udało im się zamienić na gola okres gry w przewadze. Soczystym uderzeniem spod linii niebieskiej popisał się August Nilsson, a nim guma zatrzepotała w siatce odbiła się jeszcze od kija Hampusa Olssona.
Bombowa przewaga
W trzeciej odsłonie gra się wyrównała, bo oba zespoły nie chciały sobie pozwolić na wpadkę w defensywie. O losach spotkania przesądziły więc… przewagi. W 55. minucie na ławkę kar trafił Grzegorz Pasiut, ale trójkolorowi nie potrafili znaleźć sposobu na Johna Murraya.
Później gospodarzom przytrafił się błąd przy zmianie. Katowiczanie po raz pierwszy tego wieczoru mieli okazję grać w “power playu” i wykorzystali go. Brandon Magee idealnie dograł do Matiasa Lehtonena, który pewnym strzałem posłał krążek do siatki.
Trójkolorowi nie zdołali wyrównać, choć chwilę później dobrą okazję miał Roman Szturc. Pozytywnego skutku dla tyszan nie wywołał też czas wzięty przez Andrieja Sidorienkę na 63 sekundy przed końcem, a także późniejsze ściągnięcie bramkarza.
GKS Tychy - GKS Katowice 1:2 (0:0, 1:1, 0:1)
0:1 Teemu Pulkkinen - Aleksi Varttinen (29:55),
1:1 August Nilsson - Christian Mroczkowski, Alexandre Boivin (38:50, 5/4),
1:2 Matias Lehtonen - Brandon Magee, Hampus Olsson (57:59, 5/4).
Sędziowali: Bartosz Kaczmarek, Marcin Polak (główni) - Sławomir Szachniewicz, Wojciech Moszczyński (liniowi)
Minuty karne: 2-10
Strzały: 34-19.
Widzów: 2500.
Stan rywalizacji (do czterech zwycięstw): 2:0 dla GKS-u Katowice.
Kolejny mecz: w środę o 20:15 w Katowicach.
GKS Tychy (2): T. Fučík - B. Pociecha, O. Kaskinen; O. Šedivý, F. Komorski, R. Szturc - B. Ciura, O. Bizacki, J. Juhola, R. Galant, B. Jeziorski - A. Younan, A. Nilsson; C. Mroczkowski, A. Boivin, J. Dupuy - O. Jaśkiewicz, M. Gościński, F. Starzyński, S. Marzec oraz M. Ubowski.
Trener: Andriej Sidorienko.
GKS Katowice: J. Murray - M. Rompkowski, M. Kruczek; M. Bepierszcz, G. Pasiut (2), B. Fraszko - M. Kolusz, P. Wajda, J. Šimek, J. Monto (2), M. Lehtonen - A. Varttinen, J. Wanacki (4); B. Magee, T. Pulkkinen, H. Olsson - R. Mrugała, D. Musioł (2); S. Hitosato, I. Smal, P. Krężołek.
Trener: Jacek Płachta.
Czytaj także: