Kilka miesięcy temu klub przedwcześnie rozwiązał z nim kontrakt, a zawodnik pojechał grać do Rosji za wielkie pieniądze. Teraz dziennikarze ujawniają, że rzeczywistym powodem zwolnienia gracza były problemy z hazardem.
Słowacki obrońca Mário Grman poprzednie dwa sezony spędził w czeskiej drużynie HC Vítkovice. Początkowo miał grać w niej do 2024 roku, ale klub po kilku miesiącach przedłużył z nim umowę o kolejny rok.
Słowak końca kontraktu jednak nie doczekał, bo po zakończeniu ostatnich rozgrywek władze klubu z Ostrawy postanowiły się z nim rozstać. A Grman zdecydował się wyjechać do Rosji, gdzie podpisał umowę z Admirałem Władywostok. Ma tam zarobić 30 milionów rubli rosyjskich, czyli mniej więcej 1,29 mln złotych. Według doniesień medialnych to trzykrotnie wyższe wynagrodzenie niż otrzymywał w Czechach.
Tymczasem dziś czeski portal iSport.cz przyniósł informację, że prawdziwym powodem rozstania Vítkovic z Grmanem był fakt, że hokeista ma problemy z hazardem. Jak piszą czescy dziennikarze, informację tę udało im się potwierdzić w kilku niezależnych od siebie źródłach.
Po odejściu Grmana z Vítkovic pojawiały się informacje, że zainteresowany nim jest inny czeski zespół. Ostatecznie jednak do porozumienia nie doszło, a zawodnik znalazł dla siebie miejsce w KHL, gdzie przed nim trafiało już wielu mających pozasportowe problemy hokeistów.
"W Rosji dostanie lukratywny kontrakt, będzie go potrzebował" - pisze nieco ironicznie słowacki portal Športweb relacjonując doniesienia iSport.cz.
Grman po odejściu do KHL przyznawał, że otrzymał wiele negatywnych komentarzy i nie ukrywał, że do wyjazdu do Rosji przekonały go pieniądze.
- Nie będę ukrywał, pieniądze zdecydowały. Grałem w Finlandii i Czechach, ale z warunkami w KHL nie da się tego porównać. Na Słowacji i w Czechach to jest ciągle drażliwy temat. Czytałem trochę obraźliwych komentarzy, w których mi ludzie życzyli śmierci albo pisali, żebym się udławił rublami. To ich opinia, ale nikt z nich nie przeszedł mojej drogi do hokeja i się do niej nie przyczynił - komentował wówczas.
Grman był jednym z trzech hokeistów KHL powołanych do reprezentacji Słowacji na turniej kwalifikacyjny do Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Mediolanie, który w ostatni weekend odbył się w Bratysławie.
Przed imprezą wywołał kontrowersje, mówiąc w wywiadzie z rosyjskim dziennikarzem, że powodem powrotu do reprezentacji hokeistów z KHL jest zmiana rządu na Słowacji po ostatnich wyborach na bardziej prorosyjski. Stanowczo odciął się od tego jednak prezydent Słowackiego Związku Hokeja na Lodzie Miroslav Šatan.
- Zastanawialiśmy się nad tym, żeby wykluczyć go z powołań do reprezentacji. Jesteśmy apolityczną organizacją - mówił wówczas Šatan.
Ostatecznie Grman zagrał na turnieju w Bratysławie, strzelił jednego gola i pomógł reprezentacji w wywalczeniu awansu na igrzyska.
Czytaj także: