Podhale Nowy Targ znajduje się w stanie totalnego chaosu. Z naszych informacji wynika, że działacze do zeszłego wtorku utrzymywali wobec zawodników, że wszystko jest w porządku. Efekt jest taki, że "Szarotki" najprawdopodobniej nie wystartują w nowym sezonie TAURON Hokej Ligi.
W ostatnich dniach zawodnicy mieli spore problemy z dodzwonieniem się do prezesa Jakuba Majewskiego. A docierały do nich coraz bardziej niepokojące informacje. Dowiedzieli się, że kierownictwo klubu rozważa ogłoszenie upadłości, co wiąże się z faktem, że wszystkie zobowiązania wobec hokeistów znikną.
Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić - szefostwo klubu wciąż nie uregulowało zaległości za lipiec i sierpień minionego roku! Ale to nie koniec dziwnych metod panujących w nowotarskim klubie.
Brak podstawowego wyposażenia doprowadził do kuriozalnych sytuacji. Zawodnicy musieli wymieniać się między sobą kijami hokejowymi. Szczególnie bulwersująca jest historia Dmitrija Załamaja. Na początku sezonu mnożyły się doniesienia, że rosły białoruski defensor nie gra z powodu kontuzji. Prawda była inna - zawodnik nie wychodził na lód, bo nie miał odpowiedniego sprzętu i nie otrzymywał wypłaty. Te praktyki delikatnie sugerował nam sam zawodnik, gdy pisaliśmy o jego potencjalnym transferze do Unii Oświęcim.
Ale to nie wszystko. W klubie grającym w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce nie było fizjoterapeuty. Zawodnicy musieli płacić za rehabilitację z własnej kieszeni, co w sporcie tak obciążającym organizm jest nie do pomyślenia. Rezygnację złożył także kierownik drużyny, nie mogąc dłużej funkcjonować w takiej rzeczywistości.
Zdecydowana większość graczy musiała też płacić za korzystani z siłowni, która... była jednym z partnerów i sponsorów klubu. Stało się to tuż po rezygnacji sponsora z działań na rzecz klubu. Zawodnicy niejako zmuszeni byli zakupić karnety za 160 złotych miesięcznie. Mimo to reklamy siłowni cały czas widniały na lodowisku.
Dramatyczną sytuację pogłębiło spektakularne fiasko rozmów z firmą Mlekovita. Jeszcze w czerwcu wszystko wskazywało na pomyślne zakończenie negocjacji z tym jednym z największych producentów nabiału w regionie. W środowisku hokejowym krążyły informacje, że rozmowy są zaawansowane, a proponowana kwota sponsoringu wystarczy na pokrycie całego budżetu drużyny na kolejne lata.
Przedstawiciele klubu już wówczas sygnalizowali ligowej centrali chęć uczestnictwa w rozgrywkach, a wszystko wskazywało na to, że "Szarotki" są blisko pozyskania sponsora tytularnego gwarantującego stabilizację finansową. Niestety, sprawa sponsoringu została zamknięta bez możliwości powrotu do negocjacji.
Niepewność i brak profesjonalizmu w prowadzeniu klubu sprawił, że w wieku zaledwie 30 lat karierę postanowił zakończyć Damian Tomasik, wychowanek nowotarskiego hokeja i były reprezentant Polski.
Tomasik w rozmowie z naszym portalem przyznał, że zawodnicy byli zbyt naiwni i łatwo wierzyli w słodkie obietnice prezesów. Jak mówi były hokeista, zostali oszukani - mieli podpisane umowy z zarządem, które obowiązują do dziś, a działacze wielokrotnie zapewniali, że zaległości zostaną wypłacone w określonych terminach.
Skala problemów finansowych jest ogromna. Drużyna seniorska ma długi liczone nie w tysiącach, ale w milionach złotych. Zdaniem byłego już obrońcy jest nikła szansa, by spółka zgłosiła drużynę do ekstraligi w przyszłym sezonie na poziomie zapewniającym choćby podstawową stabilizację wypłat i sprzętu.
"Tomas", który w ciągu swojej kariery rozegrał 498 meczów w polskiej ekstralidze, zdobywając 30 bramek i notując 104 asysty, żartobliwie komentuje sytuację w klubie. Mówi, że w szatni śmiali się, że nawet gdyby sponsorem został Elon Musk, to i tak coś stanęłoby na przeszkodzie. Ta gorzka ironia doskonale oddaje klimat panujący wokół zespołu.
Problem, który dziś paraliżuje klub, nawarstwiał się przez lata. Jak przyznaje Damian Tomasik, zamiatano go pod dywan, myśląc że jakoś to będzie. Dziś okazuje się, że bez głównego sponsora start w najwyższej klasie rozgrywkowej stoi pod wielkim znakiem zapytania.
Czytaj także: