W hicie 30. kolejki TAURON Hokej Ligi GKS Tychy przegrał na wyjeździe z Re-Plast Unią Oświęcim 3:4 po dogrywce. To spotkanie podsumowaliśmy wspólnie z Filipem Komorskim, kapitanem i najlepszym strzelcem trójkolorowych.
HOKEJ.NET: – Porażka z Unią po dogrywce. Jest jeden punkt, ale jest też chyba niedosyt po tym spotkaniu?
Filip Komorski: – Na pewno. Po raz kolejny spotykamy się z Unią w tym sezonie, każdy mecz jest bardzo wyrównany, każdy mecz to bitwa, którą zawsze staramy się przeciągnąć na naszą stronę. Weszliśmy w ten mecz, tracąc dwie bramki, od drugiej tercji wróciliśmy jednak do tego, co chcieliśmy prezentować. Mieliśmy wtedy dużo sytuacji i odrobiliśmy straty. Szkoda tej dogrywki, znów przegrywamy z Unią w takich okolicznościach. Trzeba szanować to, co zdobyliśmy. Trzeba szanować ten jeden punkt zdobyty na trudnym terenie i wyciągnąć wnioski i po przerwie kadrowej wrócić silniejsi.
Czy tego jednego punktu to można się na koniec cieszyć, czy jednak nie?
– Nie można tego traktować ani z radością, ani ze smutkiem. Trzeba ten punkt szanować. Zostawiliśmy serce na lodzie, wykonaliśmy kawał ciężkiej pracy i ten punkt może się okazać w ogólnym rozrachunku bardzo ważny. Szkoda, że przegraliśmy mecz, ale było to wyrównane spotkanie. Cieszy nas kilka rzeczy, kilka innych wiemy, że musimy poprawić. Na pewno cieszy to, że z wyniku 0:2 potrafiliśmy to odwrócić na 2:2, a potem przy stanie 2:3 na kilka minut przed końcem meczu znów doprowadzić do wyrównania i to są pozytywy. Z pewnością do poprawy są osłabienia i musimy nad nimi popracować, bo one w newralgicznych momentach będą bardzo ważne. Poz tym gra w[przewadze oraz praca nad równym przebiegiem spotkania z naszej strony, żeby nie było takich sinusoid.
Najbardziej szkoda chyba samego początku meczu, kiedy w dwadzieścia pięć sekund straciliście dwie bramki.
– Tak, dlatego chwała chłopakom, że odwróciliśmy losy tego spotkania. A nie spisaliśmy go na straty jako przegrany. Scenariusz tego meczu był szalony, niemalże filmowy – patrząc z perspektywy pierwszej tercji powinniśmy się radować, że mamy ten jeden punkt, ale patrząc z perspektywy drugiej odsłony spotkania powinniśmy być bardzo zdenerwowani, że jednak nie zainkasowaliśmy trzech oczek. Przed nami jedenaście dni bez meczów, czas na regenerację, na to, by nasze głowy nieco odpoczęły od ligowego hokeja, ale również na ciężki trening, bo wiemy, że wielkimi krokami zbliża się finałowy turniej Pucharu Polski. Chcemy, żeby szczyt naszej formy w tym roku kalendarzowym nastąpił właśnie w tym momencie, po świętach.
Rozmawiał: Mikołaj Hoder
WIĘCEJ W PONIŻSZYM MATERIALE WIDEO
Czytaj także:
