Mimo iż za nami już Superpuchar Polski, w którym po raz kolejny byliśmy świadkami starcia GKS-u Tychy z GKS-em Katowice, to postanowiliśmy wrócić jeszcze na chwilę do spotkania obu ekip w 11. kolejce THL. To wszystko przez kontrowersyjnie podyktowany rzut karny.
Wówczas GKS Tychy na własnej tafli uległ GKS-owi Katowice 2:5. W 35. minucie został podyktowany rzut karny dla gości, którego jednak nie udało im się wykorzystać.
Jak do niego doszło? Olli Iisakka pognał z krążkiem w kontrze z własnej tercji, a wraz z nim do obrony wracał Oskar Jaśkiewicz. Gdy katowicki napastnik składał się już do strzału, tyski defensor rzucił się na lód i wybił mu krążek z łopatki kija, ale też przewrócił Iisakkę.
Sędzia główny, który był najbliżej tej sytuacji od razu podniósł rękę i podyktował rzut karny. Czy słusznie? Na nagraniu możemy dostrzec, że Jaśkiewicz najpierw wybił krążek, a dopiero później spowodował upadek rywala.
Co w tej sytuacji mówią przepisy i czy sędziowski duet Paweł Breske - Paweł Kosidło podjął dobrą decyzję, dyktując rzut karny zamiast karę dwóch minut?
Z przepisów jasno wynika, iż gdy najpierw zawodnik faulujący ma kontakt z krążkiem, a dopiero potem z rywalem, nie ma mowy o rzucie karnym.
– Sędzia popełnił błąd, nie powinno być rzutu karnego. Ten materiał będzie dobrym materiałem szkoleniowym, więc warto go pokazać – usłyszeliśmy w Wydziale Sędziowskim.
CAŁA SYTUACJA WIDOCZNA PONIŻEJ
Czytaj także: