Koszmarny mecz bramkarza. "Mogę tylko przeprosić" [WIDEO]
![Koszmarny mecz bramkarza. "Mogę tylko przeprosić" [WIDEO]](/storage/news/arch/412542.jpg)
Żaden bramkarz nie chciałby popełnić choć jednego takiego błędu w całej karierze. Ten popełnił dwa w jednym meczu. Mimo że obronił aż 49 strzałów, to spotkanie zapamięta jako swój koszmar.
Pochodzący z Czech szwajcarski bramkarz Robert Mayer zdecydowanie nie miał swojego dnia w meczu jego drużyny SCL Tigers z Zürich Lions w szwajcarskiej National League. 32-latek sprezentował rywalom nie jednego, a dwa gole w okolicznościach zupełnie kuriozalnych.
Pierwszy fatalny błąd popełnił w 37. minucie, gdy po lodzie sunął do niego krążek wystrzelony przez rywali z tercji obronnej. Mayer ustawił kij, by go zatrzymać, tyle że "guma" podskoczyła nad łopatką i wtoczyła się do bramki. Gola zapisano Marco Pedrettiemu, który zdołał ją musnąć w tercji neutralnej. W ten sposób drużyna z Zurychu doprowadziła do remisu 2:2 zaledwie 36 sekund po tym, jak goście wyszli na prowadzenie.
Nie był to jednak koniec fatalnego popołudnia Mayera. W trzeciej tercji bowiem, zaraz po wznowieniu gry w kole środkowym, obrońca "Lwów" Yannick Weber z tercji neutralnej wstrzelił krążek do tercji ataku. Bramkarz oczekiwał, że "guma" poleci obok bramki, więc zaczął wyjeżdżać w lewo. W ostatniej chwili zorientował się, że krążek leci prosto do siatki. Nie zdążył już jednak wrócić i go zatrzymać. Z wściekłością uderzył kijem o słupek, a później jeszcze swój kij kopnął
Dwa fatalne błędy Roberta Mayera:
W pierwszej sytuacji, widząc jadących na mnie dwóch napastników, chciałem szybko zagrać krążek, ale podskoczył mi nad kijem A druga to oczywiście mój błąd. Mogę tylko przeprosić drużynę i wszystkich kibiców Tigers. Coś takiego nie powinno się zdarzyć, ale kiedy robi się błędy, to trzeba się na nich uczyć
Komentarze