Comarch Cracovia w najciekawiej zapowiadającym się spotkaniu 35. kolejki Polskiej Hokej Ligi pokonała u siebie GKS Tychy. Do tego starcia goście podchodzili po siedmiu wygranych z rzędu i ta seria została zastopowana przez "Pasy".
Hit kolejki od początku toczył się w szybkim tempie, ale obie ekipy miały problem ze stworzeniem sobie klarownych sytuacji do zdobycia pierwszego trafienia. Zdecydowanie więcej pracy w pierwszej odsłonie miał Tomáš Fučík, który zmuszony do interwencji był szesnaście razy i za każdym razem, to właśnie bramkarz GKS-u Tychy wychodził obronną ręką. Przyjezdni w pierwszych dwudziestu minutach dziesięć razy sprawdzali czujność Roka Stojanoviča, który również nie dał się pokonać i oba zespoły na pierwszą tercję zjeżdżały remisując.
Dopiero po 27. minutach gry doczekaliśmy się pierwszego trafienia. Autorem bramki został Jiří Gula, który uderzył mocno, a odbity krążek zawisł w powietrzu i wpadł za plecy zdezorientowanego Fučík. Po tym trafieniu mieliśmy chwilę przerwy, bo na tafli wylądowały pluszowe misie w ramach akcji Teddy Bear Toss. Po przerwie wróciliśmy do gry i najciekawsze zdarzenie miało miejsce w 37. minucie, kiedy to Christian Mroczkowski urwał się rywalom i umieścił gumę w bramce między parkanami bramkarza Cracovii i na drugą przerwę ponownie obie ekipy zjeżdżały z rezultatem remisowym, ale tym razem bramkowym.
Trzecia tercja źle zaczęła się dla tyszan, bo szybko na ławkę kar powędrował Jan Krzyżek. Jednak hokeiści GKS-u wykorzystali chwilę zawahania się graczy Cracovii i Bartłomiej Jeziorski stanął oko w oku ze Stojanovičem. Zawodnik gości był faulowany przed oddaniem strzału i sędziowie podyktowali rzut karny, którego na gola próbował zamienić Jean Dupuy. Ostatecznie napastnik przegrał pojedynek z golkiperem "Pasów" i wynik nie uległ zmianie. W 46. minucie mieliśmy niemal kopię pierwszej bramki dla tyszan, ale tym razem to Ondřej Šedivý minął środkiem rywali i zdobył gola. Goście cieszyli się z prowadzenia niecałą minutę, bo Cracovia szybko odpowiedziała za sprawą Vojtěcha Tomiego, który wykorzystał dobry pressing całego zespołu w tercji obronnej rywali. Wydawało się, że w tym starciu będziemy świadkami dogrywki, jednak w 58. minucie Sebastian Brynkus odebrał gumę w tercji GKS-u podał do Damian Kapicy, a ten obsłużył znakomitym podaniem Patryka Wronkę.
Comarch Cracovia - GKS Tychy 3:2 (0:0, 1:1, 2:1)
1:0 Jiří Gula - Aleš Ježek, Erik Němec (26:25, 5/4)
1:1 Christian Mroczkowski - Jean Dupuy, August Nilsson (36:51)
1:2 Ondřej Šedivý - Filip Komorski, August Nilsson (45:05)
2:2 Vojtěch Tomi - Erik Němec, Marek Račuk (45:50)
3:2 Patryk Wronka - Damian Kapica, Sebastian Brynkus (57:21)
Sędziowali: Mateusz Bucki, Michał Baca (główni) - Sławomir Szachniewicz, Wojciech Moszczyński (liniowi).
Minuty karne: 8-8.
Strzały: 32-32.
Widzów: 2500.
Cracovia: R. Stojanovič - S. Kinnunen, A. Ježek, M. Kasperlík, R. Rác (2), R. Sawicki - J. Šaur, J. Gula, P. Wronka (4), F. Kapica, D. Kapica - P. Husák, R. Graborenko, E. Němec, M. Račuk (2), V. Tomi - D. Krejčí, M. Bdžoch, S. Brynkus, R. Arrak, M. Michalski.
Trener: Rudolf Roháček
GKS Tychy: T. Fučík - B. Pociecha, O. Bizacki, O. Šedivý, F. Komorski (2), B. Jeziorski - A. Younan, K. Sobecki, R. Szturc (2), R. Galant, K. Wróbel - O. Kasperek, A. Nilsson, C. Mroczkowski, M. Ubowski (2), J. Dupuy - O. Jaśkiewicz, B. Ciura, J. Krzyżek (2), F. Starzyński, S. Marzec.
Trener: Andriej Sidorenko
Czytaj także: