- Potrzebni są dwaj obrońcy, jednego już testujemy, oraz środkowy napastnik. W przeciwnym razie szkoda pieniędzy na zatrudnianie trenera - mówi Wojciech Matczak, szkoleniowiec Polonii Bytom.
Nie da się ukryć, że ratowanie Polonii Bytom przed degradacją to dla trenera, który ma w dorobku mistrzostwo i wicemistrzostwo Polski, spacer po cienkim lodzie. - W życiu często przychodzi nam stąpać po kruchym lodzie. To nie była decyzja spontaniczna. Długo ją rozważałem. Adam Fras i Zbyszek Bryjak, członkowie zarządu Polonii, z którymi znamy się jeszcze z czasów zawodniczych, chcą uratować hokej w Bytomiu. Budują niejako od zera. Rozumiem ich, bo sam coś podobnego przeżyłem w 1997 roku w GKS-ie Tychy - przypomina Matczak.
Szkoleniowiec nie kryje, że bez wzmocnień drużyna nie ma szans na skuteczną walkę o zachowanie bytu w najwyższej klasie rozgrywkowej. Polonia składa się w tej chwili z zawodników, którzy nie zmieścili się w innych klubach. Potrzebni są dwaj obrońcy, jednego już testujemy, oraz środkowy napastnik. W przeciwnym razie szkoda pieniędzy na zatrudnianie trenera. Lepiej przeznaczyć je na przykład na sprzęt. W tabeli już nic się nie wydarzy. Dla nas liczy się już tylko walka o utrzymanie - kończy opiekun bytomskiej drużyny.
Więcej w Dzienniku "SPORT"
Czytaj także: