Od prawie dwóch tygodni przebywa w rodzinnych Tychach Robert Kwiatkowski, wychowanek GKS-u Tychy, a w przeszłości zawodnik m. in. Unii Oświęcim, szwedzkiego Norkoping, czy niemieckiego Neuwid. Ten reprezentacyjny napastnik musiał zakończyć przedwcześnie swoją karierę po urazie pleców. Obecnie Pan Robert ma nową pasję, którą jest fizykoterapia. W zawodzie fizykoterapeuty się kształci i w nim widzi swoją przyszłość. Wczoraj odbyliśmy z Panem Robertem miłą rozmowę.
Hokej. Net: Czym obecnie zajmujesz się w Niemczech i jak przeżyłeś rozstanie z profesjonalnym hokejem?
Kwiatkowski: W dniu, w którym dowiedziałem się, że nie mogę grać w hokeja było mi niezmiernie przykro. Uprawiałem tę dyscyplinę sportu od czwartego roku życia. Niestety wszystko to prysło jak bańka mydlana i trzeba było się szybko przekwalifikować, aby zarobić na chleb. Od dwóch lat kształcę się w prywatnej szkole fizykoterapii, którą ukończę w lipcu 2007 r.
Hokej. Net: Skąd Panie Robercie pomysł zostania fizykoterapeutą?
Kwiatkowski: Podczas gry w niemieckim Neuwid, żona moja ( z pochodzenia Niemka - przyp. Red.) zasugerowała mi że może rozpocząłbym naukę w szkole związanej z fizykoterapią. Na początku nie byłem zadowolony z tego pomysłu małżonki, ponieważ do tego trzeba znać specjalistyczny język medyczny, a ja miałem trudności z pisaniem. Pierwszy rok uczęszczania do szkoły był bardzo ciężką pracą. Zajęcia odbywały się pięć razy w tygodniu od 8 do 15, a później cały czas szlifowałem język, aby dogonić niemieckich kolegów.
Hokej. Net: Jak się powodzi Pana żonie Sandrze?
Kwiatkowski: Czuję się świetnie, pracuje. Tworzymy zgrane małżeństwo.
Hokej. Net: Jak Pan ocenia występ reprezentacji Polski na mistrzostwach Division I?
Kwiatkowski: Na dzień dzisiejszy śledzę rozgrywki polskie w internecie, a w szczególności na stronie Hokej. Net, która mi się bardzo podoba. Jeśli chodzi o reprezentacje to trudno mi się wypowiedzieć, ponieważ grają już inni zawodnicy niż wtedy gdy ja ubierałem reprezentacyjną koszulkę. Uważam , że i tak powinniśmy się cieszyć, że jeszcze z kimś wygrywamy, mając około 200 seniorów z których wybieramy 35 reprezentantów. Czyli konkurencja jest znikoma. W wielu krajach wybiera się z kilku tysięcy zawodników reprezentację i to jest różnica, której nie da się zniwelować. Wydaje mi się, iż jesteśmy ewenementem na skalę światową i powinni pisać o naszym hokeju książki, że jeszcze nie kiedy zahaczamy o grupę "A". Chcielibyśmy stawiać na młodzież, ale jej po prostu nie ma. Hokej jest na 9 miejscu wśród popularności dyscyplin sportowych. Nawet jak jest grupa zapaleńców, to ona często się zniechęca, ponieważ sprzęt jest drogi a stopa życiowa Polaków dość niska.
Hokej. Net: Gdyby Pan był mocodawcą polskiego hokeja, jakie zmiany strukturalne by Pan wprowadził?
Kwiatkowski: To jest bardzo trudne pytanie. Tacy ludzie jak Mariusz Czerkawski czy Krzysztof Oliwa mogą poprzez swoje kontakt rozpowszechnić tę dyscyplinę sportu. Ale wszystko zaczyna się od podstaw. Nie ma odpowiedniego naboru w kategoriach młodzieżowych, finanse są małe, brak zainteresowania telewizji, mała wypłacalność klubów hokejowych to są czynniki kluczowe, które wpływają na całą otoczkę hokeja. Hokej na lodzie jest bardzo trudną dyscypliną. Sama nauka jazdy na łyżwach jest rzeczą pracochłonną. Jednak bieganie jest rzeczą nabytą naturalnie przez człowieka i dlatego piłkarze mają o wiele łatwiej.
Niestety w polskich warunkach Szkoły Mistrzostwa Sportowego nie zdały egzaminu. Postawiłbym bardziej na szkoły z miast, które są ośrodkami hokejowymi. Powinna być nad tym ścisła kontrola. Trenerzy powinni jeździć na seminaria robione przez polskich i zagranicznych specjalistów. Natomiast kadra seniorów powinna grać więcej turniejów z lepszymi reprezentacjami. Ale nie może być tak, że brakuje na kadrze kijów, jedzenie jest kiepskie i sprawy dniówek są nie rozstrzygnięte. Często to widziałem będąc na zgrupowaniach. Musi być team stworzony wokół reprezentacji. Można tu podać przykład trenera reprezentacji piłkarskiej Niemiec- Klinsmanna , gdzie 22 zawodników było obsługiwanych przez sztab 30 osobowy ( fizjologów, lekarzy, masażystów, psychologów).
Hokej. Net: Panie Robercie, jak Pan ocenia powiększenie ligi do 10 zespołów i zwiększenie limitu obcokrajowców do 5?
Kwiatkowski: Jest pewien wniosek zasadny. Czy tym klubom z pierwszej ligi wystarczy pieniędzy do końca rozgrywek, czy tylko do grudnia. Moglibyśmy skorzystać ze wzoru niemieckiego, gdzie wpłaca się kaucje na pokrycie strat wynikających z wycofania się z rozgrywek. Ale polskich klubów pewno nie byłoby stać na taką wpłatę. Jestem za zwiększeniem ilości obcokrajowców w naszych zespołach. My musimy to zrozumieć, że nie jesteśmy potęgą w hokeju. Jest 20 krajów lepszych od nas. Oczywiście trzeba sprowadzać zawodników o wiele lepszych niż Polacy. Ale do tego trzeba mieć odpowiednie finanse.
Hokej. Net: Nie dziwi Pana fakt, iż we władzach PZHL-u są ci sami ludzie od wielu lat?
Kwiatkowski: Nie mam na ten temat zdania, ponieważ nigdy w tych gremiach nie uczestniczyłem. Byłem zwykłym zawodnikiem, który chciał jak najlepiej wykonywać swoją pracę.
Hokej. Net: Wyobraźmy sobie Panie Robercie, że mamy utalentowanego hokeistę w wieku piętnastu lat. Jakie by mu Pan dał rady, aby ten młody człowiek mógł stać się profesjonalnym hokeistą?
Kwiatkowski: Bez jakiejkolwiek pomocy menedżerów lub zawodników występujących w silnych ligach, nie ma on większych szans na zaistnienie. Jesteśmy mało obserwowani przez skautów. Musi być systematyczny w treningach i musi mieć cel do jakiego zmierza.
Hokej. Net: Jak ocenia Pan grę GKS-u Tychy w ostatnich dwóch sezonach?
Kwiatkowski: Bardzo się cieszę, że mój ukochany GKS zdobył mistrzostwo Polski, a w następnym sezonie również grał w wielkim finale. Życzę im jak najlepiej, przecież tu się wychowałem i tutaj zdobywałem pierwsze szlify hokejowe.
Hokej. Net: Nowy zawód, który Pan za niedługo będzie wykonywał, pozwoli Panu jeszcze kiedyś wrócić do hokeja w jakieś roli?
Kwiatkowski: Dzisiaj na pierwszym miejscu jest dla mnie fizykoterapia. A czas pokaże czy jeszcze będę coś robił w hokeju.
Hokej. Net: Jaki kraj wybierze Pan w przyszłości jeśli chodzi o miejsce osiedlenia- Niemcy czy Polskę?
Kwiatkowski: Jestem między młotem a kowadłem. Z jednej strony moja żona jest w Niemczech, a moje korzenie są w Polsce. Tu są moi rodzice. Zobaczymy, jak się Polska rozwinie. Na razie są tu mniejsze perspektywy niż w Niemczech.
Hokej. Net: Jest Pan z krwi i kości tyszaninem. Co by Pan na koniec powiedział tyskim kibicom?
Kwiatkowski: Życzę przede wszystkim tyskiemu GKS-owi dużych sukcesów. Kibicom wspaniałych hokejowych emocji, a Tychom rozwijania się.
Czytaj także: