"Trener Zacharkin dawno temu mógł się spakować i wyjechać, a on ciągle jest z nami. Wie, że chłopcy mu zaufali, chce pomóc polskiemu hokejowi. Jestem pełen podziwu, że tyle z nami został" – mówi w rozmowie z RMF FM Leszek Laszkiewicz, zawodnik reprezentacji Polski i opartego na kadrowiczach klubu 1928 KTH Krynica. Podkreśla, że zawodnicy wciąż wierzą w krynicki projekt. "Trzy miesiące bez pieniędzy, a każdy tutaj jest, trenuje i gra za darmo i nikt nie grymasi. Moglibyśmy dawno odejść do innych klubów, ale my po prostu chcemy tu być" – mówi.
Edyta Bieńczak: Co wydarzy się jutro wKatowicach? Trener Igor Zacharkin zapowiedział konferencję prasową imówi się, że ogłosi rozstanie zpolską kadrą.
Leszek Laszkiewicz:Nie wiemy, co wydarzy się na konferencji prasowej, sami jesteśmy tego ciekawi.
Jak rozumiem, trener nie rozmawiał dotąd zwami oswoich planach na najbliższą przyszłość?
Nie. Wszystko idzie tutaj cały czas normalnym tokiem, trenujemy, gramy. Oczywiście dochodziły do nas sygnały, że PZHL-u nie stać na opłacenie takiej klasy trenera, ikażdy znas liczył się ztym, że prędzej czy później taka sytuacja może nadejść, to jest zrozumiałe. Ale cały czas wykonywaliśmy ztrenerem swoją robotę, trener cały czas tu znami jest iwykonuje swoją pracę. Ajutro będzie konferencja prasowa ina niej wszystko się wyjaśni.
Na początku października trener Zacharkin mówił, że zostanie wKTH, "dopóki ostatni spośród chłopców nie znajdzie sobie pracy". Wzespole szykują się zmiany?
Nie, nie można brać tych słów tak dosłownie. Trener został znami, cały czas pracuje mimo ogromnych problemów. Dawno temu mógłby się spakować iwyjechać, bo propozycji na pewno ma mnóstwo, ale jest znami, widzi, że wszystkim nam jest ciężko. Wie, że chłopcy zaufali mu, że może tu powstać coś fajnego. Można sobie tylko wyobrazić, czy inny trener ztakim nazwiskiem siedziałby tyle wPolsce, przy takim bałaganie, jaki od miesięcy panuje wpolskim hokeju. Jestem pełen podziwu, że trener tyle znami został.
Zastanawiam się, czy nie dzieje się tak dlatego, że zauważył wwaszym zespole potencjał, widzi, jakie postępy robicie.
Na pewno chce pomóc polskiemu hokejowi. Jest tu już dość długo, widzi, jakie są problemy. Cały czas wnas wierzy, chce zrobić ten krok do przodu imocno to powtarza. My mocno trenujemy, wnaszej grze widać chyba postępy. Ale jeżeli nie będzie wsparcia finansowego, to sukcesu nie będzie nigdy. Bez pieniędzy nie da się osiągnąć sukcesów wżadnym sporcie.
Niedługo, wpierwszej połowie listopada, reprezentacja ma grać wturnieju Euro Ice Hockey Challenge wBudapeszcie. Liczycie się ztym, że pojedziecie tam bez trenera Zacharkina?
Na dzień dzisiejszy wszystko jest możliwe. Panuje bałagan, po części też wreprezentacji, jest dużo niewyjaśnionych spraw. Nie ma co ukrywać: jest bardzo źle. Wszystko wyjaśni się na dniach. Podejrzewam, że reprezentacja stawi się wkomplecie - ajak to będzie, to zobaczymy na zgrupowaniu.
Jaka atmosfera panuje teraz wKTH?
Na pewno mogłoby być lepiej. Nie oszukujmy się: nie dostajemy pensji, ajesteśmy tu praktycznie od czterech miesięcy, ciężko pracujemy, gramy od początku wzasadzie na trzy "piątki", tak że nie jest łatwo. Aatmosfera? Atmosfera jest wtedy, kiedy wszystko jest organizacyjnie poukładane iwygrywa się mecze. Ana razie jest, jak jest. Nie zarabiamy pieniędzy, tylko ciężko pracujemy. Chylę czoła przed chłopakami, że mimo ogromnych problemów - bo nie chodzi tylko opieniądze, każdy ma swoje sprawy - wchodzą na lód idają zsiebie wszystko. Bo tutaj nie można nam niczego zarzucić - każdy znas wychodząc na lód zapomina oproblemach idaje zsiebie sto procent.
Z klubem pożegnali się już Krzysztof Zapała iMikołaj Łopuski. Podeszliście ze zrozumieniem do ich decyzji?
Oczywiście, że tak. Nie było żadnych zgrzytów, każdy podziękował, podał rękę.
Ztaką sytuacją liczyliśmy się już, można powiedzieć, od sierpnia, kiedy miał być pierwszy termin wypłat pieniędzy, apieniędzy nie było. Już wtedy podejmowaliśmy decyzje, kto chce zostać, kto nie. Nikt nikogo tu na siłę nie trzyma, wkażdym momencie każdy zawodnik może odejść. Jesteśmy tego świadomi od początku.
Tylko że każdy tutaj zawierzył, że za rok będziemy grali wmocnej lidze, że będziemy trenowali - najlepsi znajlepszymi, bo tylko tak można podnieść poziom umiejętności igry. Innej możliwości nie ma. Ikażdy wto wierzył.
Ci dwaj zawodnicy, którzy byli ogromną siłą naszej drużyny, mieli już dość obiecywanek iwybrali inną drogę. My to bardzo szanujemy. Hokej jest hokejem, ale to jest naszapraca, zczegoś trzeba żyć.
A pan myśli ozmianie wnajbliższej przyszłości?
Oczywiście, że jeśli sytuacja wklubie nie jest poukładana, to myśli się otym, co dalej. Ale na dzień dzisiejszy jestem wKrynicy, daję zsiebie wszystko icieszę się, że mogę tu trenować. Ajeżeli sytuacja nie rozwiąże się wnajbliższych dniach, to na pewno każdy znas będzie podejmował inne kroki.
Kilka miesięcy temu, kiedy ogłaszał pan odejście zCracovii, mówił pan, że potrzebuje nowych wyzwań iże czasem, kiedy zawodnik za długo przebywa wjednym miejscu, zaczyna mu brakować motywacji. Ztej zmiany, zprzenosin do Krynicy jest pan zadowolony?
Pod względem sportowym oczywiście, że tak! Ja nie jestem zawodnikiem, który mógłby przeczekać do emerytury, potrzebuję wyzwań. Wkażdym klubie stawiałem sobie zawsze najwyższe cele. Teraz chodziło oto samo: trenować znajlepszymi trenerami na świecie igrać znajlepszymi zawodnikami wPolsce, aza rok występować wlidze EBEL, bo takie były plany na początku. Kto by się na to nie skusił? Podejrzewam, że nie było wPolsce zawodnika, który by wtym projekcie nie chciał uczestniczyć. Wiadomo, że teraz to wszystko inaczej wygląda, ale sami wiemy, ile było telefonów, ile było zapytań, bo każdy chciał grać wtej drużynie.
Tak że pod względem sportowym nie zastanawiałem się wogóle. Ja mam już swoje lata, więc bardziej się już nie rozwinę, ale nigdy nie bałem się nowych wyzwań iwiedziałem, że grając znajlepszymi muszę się bardziej starać, ana tym mi zależy. Ja potrzebuję wżyciu motywacji.
Myśli pan, że te ostatnie tygodnie wspólnego trenowania, rozgrywania meczów, zaprocentują choćby na przyszłorocznych mistrzostwach świata?
Nie da się przewidzieć, co będzie na mistrzostwach świata, sezon jest bardzo długi, wszystko się może zdarzyć, amistrzostwa to turniej iw turnieju różne rzeczy się dzieją. Poza tym hokej poszedł wróżnych krajach do przodu, amy praktycznie ciągle się cofamy, na pewno stoimy wmiejscu. Ale cały czas wierzymy wto, że gdyby ten krynicki projekt wytrzymał, gdybyśmy grali ze sobą, trenowali ze sobą, to będziemy lepiej przygotowani do mistrzostw, niż to było dotąd wkolejnych latach, iże przejdziemy turniej izrobimy krok do przodu. Tego polskiemu hokejowi na pewno brakuje.
A propos kroku do przodu... Mam trochę wrażenie, że całe lata świetlne dzielą nas od sierpnia 2012 roku, kiedy trenerzy Bykow iZacharkin zaczynali współpracę zkadrą ikiedy zapanowało takie poczucie, że coś wkońcu wpolskim hokeju drgnęło, że idziemy do przodu.
My cały czas mamy radość zgry, chcemy trenować inaprawdę trenujemy bardzo dużo. Chęci są ogromne. Proszę zobaczyć: trzy miesiące bez pieniędzy, akażdy tutaj jest, trenuje igra za darmo inikt nie grymasi. Moglibyśmy odejść do innych klubów już dawno, ale my po prostu chcemy tu być. Każdy znas cały czas wierzy wten projekt.
A gdyby miał pan realnie ocenić sytuację, to jest jakieś światełko wtunelu? Jest szansa na to, że sytuacja się wyprostuje iten krynicki Dream Team przetrwa?
Ja dalej wto wierzę. Komuś może się to wydawać naiwne, ale wco mam wierzyć? To jest praktycznie jedyna szansa na to, żeby wpolskim hokeju coś się poprawiło. My jeszcze wto wierzymy...
Edyta Bieńczak

Czytaj także: