Łeb w łeb
Zwycięstwo nad najlepszą drużyną ubiegłego sezonu w Konferencji Wschodniej było dziewiątym triumfem Boston Bruins z rzędu. Zespół Claude Juliena wciąż toczy korespondencyjny pojedynek z San Jose Sharks o pierwsze miejsce w NHL.
Zwycięstwo nad Penguins może być symbolicznym sygnałem, że to Bruins przejmą w tym sezonie tytuł najlepszego zespołu na Wschodzie. Początkowo jednak wczoraj nic nie wskazywało na taki obrót sprawy. Co prawda goście z Bostonu w Mellon Arenie od pierwszych minut wyraźnie przeważali, ale dobrze w bramce Penguins spisywał się Marc-André Fleury. Do tego na trzy minuty przed końcem pierwszej odsłony Petr Sýkora po drugiej dobitce pokonał stojącego w bramce "Niedźwiedzi" Tima Thomasa i na pierwszą przerwę Penguins schodzili prowadząc 1:0. Sytuacja zmieniła się w drugiej tercji. Dzięki golom Zdeno Cháry, który tym razem nie uderzał z linii niebieskiej, a zjechał pod bramkę oraz Marca Savarda podopieczni Claude`a Juliena wyszli na prowadzenie. Wyrównać udało się Pascalowi Dupuis, ale radość Pingwinów z remisu trwała zaledwie 90 sekund, po których obsłużony świetnym podaniem przez Savarda Phil Kessel przywrócił oczekiwany przez fanów gości stan gry.
Podopieczni Michela Therriena zostali jednak ostatecznie pogrążeni w trzeciej odsłonie. Kiedy grali w przewadze podczas "zamka" rozgrywający swój 250. mecz w NHL Sidney Crosby próbował zagrać wszerz lodu, ale trafił prosto na kij Marca Savarda. Goście wyprowadzili kontrę, a Savard wyłożył krążek Martinowi St. Pierre`owi, który podwyższył na 4:2. Dla 25-letniego Kanadyjczyka był to dopiero drugi gol w NHL. Pierwszego także zdobył przeciwko Penguins. W 50. minucie wynik na 5:2 ustalił Dennis Wideman. Bruins po tym zwycięstwie mają już 60 punktów i pewnie prowadzą w tabeli Konferencji Wschodniej. Tyle samo punktów mają na Zachodzie San Jose Sharks i to oni legitymują się najlepszym bilansem w NHL, bowiem rozegrali o jeden mecz mniej. Wczorajsza wygrana Bruins oznacza, że obie drużyny, wspólnie z Chicago Blackhawks legitymują się także najdłuższą, bo dziewięciomeczową serią zwycięstw w sezonie, tyle że seria graczy z Bostonu jest jedyną wciąż trwającą. Boston Bruins nie wygrali tylu kolejnych spotkań od sezonu 1982-83.
Kapitan zespołu, Zdeno Chára powiedział jednak po spotkaniu, że wyniki te nie mają dla niego największego znaczenia. - Historia i statystyki to jedna rzecz, ale jak najlepsza gra w każdym meczu to druga sprawa. Po każdym meczu patrzymy raczej do przodu, niż do tyłu i chcemy wygrywać każde spotkanie - powiedział Słowak. Penguins zajmują w tej chwili dopiero 7. miejsce w Konferencji Wschodniej, a do Bruins tracą już 18 punktów. Słaba ostatnio dyspozycja sprawiła, że po meczu zawodnicy mieli w szatni rozmowę za zamkniętymi drzwiami. - Gdybym był graczem, sam bym się domagał takiego spotkania - mówił trener Pingwinów, Michel Therrien. - Muszę pokazać trochę przywództwa. Jestem ciekaw, co wyniknie z tego spotkania. Swój mecz numer 200 w NHL rozegrał wczoraj Jordan Staal, stając się w wieku 20 lat i 111 dni najmłodszym graczem w historii, który osiągnął taką liczbę spotkań.
Washington Capitals pokonali Buffalo Sabres 4:2. Zwycięskiego gola i asystę zapisał na swoje konto Szwed Nicklas Bäckström, a bramki zdobywali także Brooks Laich, Chris Bourque i Boyd Gordon. Dla Bourque`a, syna legendarnego obrońcy, Raya był to pierwszy gol w NHL. Capitals, dla których 31 interwencji zaliczył José Théodore zajmują drugie miejsce w Konferencji Wschodniej, tracąc do Boston Bruins 9 punktów.
Gol Pavela Kubiny w dogrywce dał Toronto Maple Leafs zwycięstwo 4:3 nad Atlanta Thrashers. Bohaterem dnia, mimo przeciętnego występu był jednak bramkarz Klonowych Liści, Curtis Joseph. 41-letni "Cujo" wreszcie wygrał pierwszy mecz w sezonie i 450. w karierze. Thrashers pozostają na przedostatnim miejscu w tabeli Wschodu.
Podobnie jak dzień wcześniej również wczoraj Maxim Lapierre był bohaterem Montréal Canadiens. Gracz, który w poniedziałek popisał się hat trickiem w meczu z Florida Panthers tym razem strzelił decydującego o zwycięstwie nad Tampa Bay Lightning gola w rzutach karnych. Canadiens wygrali 2:1, a Lapierre asystował także przy golu Guillaume`a Latendresse`a. Dla Lightning, którzy zakończyli serię trzech zwycięstw trafił Václav Prospal.
Na dziewięciu zatrzymał się licznik zwycięstw z rzędu Chicago Blackhawks. Konkretnie zatrzymali go najwięksi rywale Blackhawks, Detroit Red Wings, wygrywając 4:0 w siedemsetnym meczu pomiędzy klubami. Żadne inne zespoły w NHL nie mierzyły się ze sobą tak często. Dwa gole strzelił Johan Franzén, a bramkę i asystę zaliczył Paweł Dacjuk. Zwycięstwo jest dla Czerwonych Skrzydeł o tyle ważne, że wczorajsi rywale zmniejszyli wcześniej do czterech punktów stratę do Red Wings w tabeli Central Division. Wtorkowy mecz to jednak tylko wstęp do noworocznej rywalizacji obu drużyn na baseballowym stadionie Wrigley Field w Chicago, gdzie spotkanie obejrzy ponad 40 tysięcy widzów.
New Jersey Devils wygrali 4:3 z St. Louis Blues. Dwa gole zdobył Zach Parise, a trafiali także Brian Rolston i Jay Pandolfo. Dla Blues bramki zdobyli Brad Boyes, David Backes i Alexander Steen. Devils pozostają na trzecim miejscu w Atlantic Division ze stratą 4 punktów do prowadzących New York Rangers, ale mają najlepszą w Dywizji średnią punktów zdobywanych na mecz.
Philadelphia Flyers wygrali w Vancouver z Canucks 3:2, ale stracili swojego drugiego najskuteczniejszego gracza, Simona Gagné, który doznał kontuzji już w 15. sekundzie gry po ostrym ataku Kevina Bieksy. W obronie kolegi stanął Mike Richards, który stoczył z Bieksą pięściarski pojedynek. O zwycięstwie "Lotników" przesądził pierwszy w karierze gol Jeffa Kalinskiego, a swoją 27. bramkę w sezonie zdobył także najlepszy strzelec NHL, Jeff Carter. Flyers nie przegrali w Vancouver od prawie 20 lat. W porannym "rozjeździe" Canucks po raz pierwszy uczestniczył Mats Sundin, a klub ogłosił także pozyskanie z Los Angeles Kings bramkarza Jasona LaBarbery w zamian za wybór w siódmej rundzie najbliższego Draftu.
Ottawa Senators wywieźli dwa punkty z Edmonton, gdzie pokonali Oilers 3:2. Senatorowie przerwali w ten sposób serię dwunastu wyjazdowych porażek. Pierwsze dwie bramki zdobyli Jason Spezza i Daniel Alfredsson, z których każdy zapisał także po asyście, ale to pierwszy w NHL gol Briana Lee zdecydował o zwycięstwie. Mecz rozpoczął się z 25-minutowym opóźnieniem, ponieważ po wykonaniu hymnu narodowego Kanady światła w Rexall Place nie rozbłysnęły ponownie. Wczoraj w Edmonton obchodzono 27. rocznicę meczu Oilers z Philadelphia Flyers, w którym Wayne Gretzky strzelił dla "Nafciarzy" 5 goli, co dało mu najszybsze w historii 50 bramek w jednym sezonie. Gretzky na osiągnięcie tego wyniku potrzebował 39 meczów.
Komentarze