Po pierwszej tercji niedzielnego spotkania pomiędzy Pol-Aqua Zagłębiem Sosnowiec a Comarch Cracovią (1:3) doszło do walki na pięści Leszka Laszkiewicza z Teddym Da Costą.
Jestem w szoku
- Dowiedziałem się o tym dopiero w autobusie. Nic takiego nie miało miejsca. Nigdy w życiu nie uderzyłem nikogo z głowy, bo nie jestem wariatem. Gdybym go uderzył w ten sposób to sytuacja byłaby zupełnie inna: Da Costa padłby na lód, a kibice reagowaliby inaczej. Zlinczowaliby mnie!
Pasów.
- Podjechałem pod ławkę kar, powiedziałem kilka mocnych słów i w tym momencie Da Costa wyskoczył z pięściami. Zaczęła się walka
- Całe wydarzenie widziałem bardzo dokładnie. Wyskoczyli na siebie z pięściami i zaczęli się bić, ale nie było żadnego uderzenia głową
Pasów.
- Gram piętnaście lat w hokeja i nigdy nie zagrałem na pograniczu brutalnego faulu. To jakieś nieporozumienie, kompletna bzdura
Czytaj także: