Marcin Kułak na podsumowanie sezonu MHL. "Mieliśmy ogromne nadzieje na podium w tym sezonie"
– Myślę, że rozegranie całego sezonu zasadniczego w pełnym składzie bardzo by nam pomogło. Ten atut moglibyśmy z większym powodzeniem wykorzystać w kluczowej fazie play-off – tak ubiegły sezon MHL podsumował Marcin Kułak. Ekipa z Łodzi zajęła piąte miejsce w sezonie zasadniczym, ale w ćwierćfinale play-off z Sokołami Toruń.
HOKEJ.NET: – Czy pierwsze mecze z Stoczniowcem Gdańsk i Sokołami Toruń były spotkaniami na dobre i spokojne wejście w sezon, czy jednak obawialiście się tych ekip?
Marcin Kułak, napastnik ŁKH Łódź: – Żadnej z tych ekip na pewno nie chcieliśmy lekceważyć. Pierwsze mecze są sprawdzianem również nas jako drużyny, efektów przygotowań poza sezonem jak i wzmocnień naszego składu. Stoczniowiec okazał się dobrym przeciwnikiem, żeby rozegrać pierwszy mecz i po pewnej wygranej mogliśmy z większą pewnością podjąć trudniejszego przeciwnika, jakim okazały się Sokoły Toruń. Niestety to spotkanie zakończyło się naszą pierwszą porażkę. Byliśmy jednak zmotywowani, by się poprawić.
W następnych kolejkach ponieśliście pięć porażek z rzędu, w tym bardzo wysoką z Opolem. Czym to twoim zdaniem było spowodowane?
– Myślę, że tutaj można byłoby wymieniać każdy mecz z osobna i wyliczać co zawiodło. Moim zdaniem największe znaczenie miało to, że nie skompletowaliśmy jeszcze pełnego składu, którym dopiero później mogliśmy pewniej sięgać po zwycięstwa. Część tych meczy pokazywała, że nie jesteśmy jeszcze do końca zgrani i wystarczająco skuteczni. Brakowało nam również obrońców, co odbijało się bardzo boleśnie na wyniku.
Natomiast do końca pierwszej rundy nie odpuściliście żadnego meczu i z każdego przywoziliście punkty...
– Wzmocniliśmy skład, wyciągnęliśmy wnioski na następne mecze. Wkładaliśmy bardzo dużo pracy aby nie zawieść naszych kibiców, wideo analizy i treningi stałych elementów gry. Musieliśmy zacząć grać jak drużyna, a potem szliśmy już za ciosem.
W drugiej rundzie dwa razy pod rząd daliście koncert strzelania bramek. Mowa tu o meczach z Tychami (10:4) i Janowem (10:3). Skąd tak dobra skuteczność?
– Po rozwiązaniu drużyny z Opola wróciło do nas kilku zawodników, którzy reprezentowali nasze barwy w poprzednim sezonie. To było duże wzmocnienie formacji ofensywnej. W połączeniu z ukształtowaną już taktyką i wzmocnioną obroną dało tlo widoczne efekty już po pierwszym meczu.
Do końca sezonu dobrze się prezentowaliście z mocnymi drużynami. Ukoronowaniem sezonu zasadniczego była wysoka wygrana z ekipą z Sanoka, w której ponownie dobiliście„dwucyfrówki”...
– Zgadza się. Udało się nam dotrzeć w naszej kolorowej drużynie i walczyć razem o wspólne cele. Mecz z Sanokiem był dobrym końcem sezonu zasadniczego. Wynik trochę dodawał nam pewności, chociaż byliśmy świadomi, że gramy z młodszym i osłabionym przez mecze ekstraligowe składem.
Na pierwszym szczeblu w play-offach przyszło wam się zmierzyć z Sokołami Toruń. To właśnie wasza para była najbardziej wyrównana spośród wszystkich ćwierćfinałów i rzeczywiście chyba tak było.
– To były trzy mecze pełne emocji i ciężkiej walki. Po pierwszej zdecydowanej wygranej, która mogła już nas stawiać w pozycji faworyta, przyszło nam uznać wyższość Sokołów, które zmontowały solidną obronę i uszczelnili bramkę do tego stopnia, że pomimo regularnych ataków udało im się przechylić szalę zwycięstwa na ich stronę. Myślę, że nikt nie mógłby uznać tych meczów za nudne, a wręcz przeciwnie były to szybkie i zacięte spotkania jak na play-off przystało.
W waszym ostatnim meczu z Sokołami, inicjatywę przejęła drużyna z Torunia. Co twoim zdaniem zawiodło w tym meczu?
– Do fazy play-off weszliśmy w solidnie wyselekcjonowanym składzie, ale niestety ze względu na kontuzje zabrakło kilku zawodników, którzy mogli by nam pomóc. Na dodatek do ostatniego meczu musieliśmy wejść bez dwóch doświadczonych obrońców, którzy zostali kontuzjowani co zmusiło nas na grę trzema parami, które momentami nie wystarczały przy tym tempie gry.
Patrząc z perspektywy całego sezonu, co jest twoim zdaniem do poprawy?
– Nie jestem trenerem, więc nie potrafię tak dobrze i trafnie spostrzec rzeczy, które wymagają poprawy. Natomiast z poziomu zawodnika wskazał bym tutaj na zgranie i wzajemną pomoc na tafli, która przynosi efekty w całokształcie gry. Myślę, że rozegranie całego sezonu zasadniczego w pełnym składzie bardzo by nam pomogło. Ten atut moglibyśmy z większym powodzeniem wykorzystać w kluczowej fazie play-off.
Jakie plusy możesz wskazać w tym sezonie? Czy twoja drużyna spełniła twoje oczekiwania i czy sam z siebie jesteś zadowolony?
– To była ogromna dawka doświadczenia dla każdego zawodnika z osobna. Również dla klubu i kibiców, którzy mogli cieszyć się z naszych coraz częstszych zwycięstw. Mieliśmy ogromne nadzieje na podium w tym sezonie. Mieliśmy również okazję trenować i grać z zawodnikami z innych kontynentów, co było ciekawym hokejowym przeżyciem. W mojej ocenie zespół spełnił moje oczekiwania jako drużyna mimo tego, że nie udało nam się osiągnąć upragnionego podium. Ciężko powiedzieć czy jestem sam z siebie zadowolony. Zawsze pozostanie jakiś niedosyt i chęć doskonalenia. Jeżeli chcę grać lepiej na tym poziomie, to czeka mnie jeszcze dużo pracy, ale myślę, że udało mi się mimo nagłej zmiany pozycji zaadaptować do nowej roli i przekonać do siebie trenerów na tyle, aby zaufali mi w fazie play-off. Było to niesamowite doświadczenie i nie mogę się doczekać następnego sezonu.
Rozmawiał: Jakub Klimek
Komentarze