Marco Sanna: Wydarzenia z pierwszej tercji wstrząsnęły naszym zespołem

Nie zdołali utrzymać się na zwycięskim szlaku zawodnicy SGC Hafro Cortiny. W drugiej serii spotkań mistrzowie Włoch przegrali 0:8 z GKS-em Katowice. Przyczyn tak wysokiej porażki próbowaliśmy poszukać w rozmowie z Marco Sanną, napastnikiem włoskiego klubu.
Początek spotkania nie zwiastował, aby którakolwiek z drużyn miała zdominować spotkanie. Obie drużyny wyprowadzały szybkie ataki, próbując stworzyć zagrożenie pod bramką rywala. Przełomowe okazały się wydarzenia z 11. minuty. Na ławkę kar powędrował wówczas Diego Cuglieta. Katowiczanie błyskawicznie zdobyli bramkę w przewadze, a następnie wyprowadzili serię ciosów, która w trzy minuty dała mistrzom Polski aż cztery trafienia. Jak te wydarzenia wpłynęły na zawodników Cortiny?
– Pierwsze 5-10 minut spotkania w naszym wykonaniu było naprawdę niezłe. Utrzymywaliśmy tempo narzucone przez GKS. Nie da się ukryć, że stracone w przeciągu 20 sekund kolejne bramki wpłynęły na naszą grę. Wiedzieliśmy przed meczem, że czeka nas ciężka przeprawa. Jednak ciężko jest podjąć równorzędną walkę, kiedy pozwalasz przeciwnikowi wypracować po pierwszej tercji przewagę pięciu bramek. Te 3-4 minuty wstrząsnęły naszym zespołem i nie da się ukryć, że nasze morale spadły – wyjaśnił Marco Sanna.
Podopieczni Giorgio De Bettina mają spore trudności z odpowiednim wejściem w spotkania. W meczu przeciwko Herning Blue Fox, aż trzykrotnie zmuszeni byli odrabiać straty, jednak dzięki świetnej końcówce drugiej tercji zdołali odrobić straty. Co zdaniem Sanny, może być powodem takiej postawy?
– Tak, wczoraj zagraliśmy naprawdę niezły mecz, co być może ukierunkowało naszą mentalność i podejście do dzisiejszego spotkania w niewłaściwym kierunku. Jak widać zapłaciliśmy za to bardzo wysoką cenę – zauważył napastnik.
W przeciągu całego spotkania gospodarze turnieju zebrali aż 16 minut karnych. Mistrzowie Polski rozgrywając swoje przewagi nie mieli dla przeciwnika żadnych skrupułów, zdobywając w „power playach” pięc bramek. Co było powodem tak sporej liczby wykluczeń?
– GKS Katowice momentami prezentował szybkie rozegranie, zresztą jak wszystkie drużyny na tym turnieju, stąd pojawiała się potrzeba faulowania. Na pewno odczuwaliśmy też trudy wczorajszego spotkania. Staraliśmy się szacować nasze siły, ograniczając naszą mobilność, co też przyczyniło się do kolejnych wykluczeń. Za taką postawę, również zostaliśmy mocno skarceni, bowiem gra w przewagach w wykonaniu GKS-u była dzisiaj na niesamowitym poziomie – dodał skrzydłowy.
Międzynarodowa Federacja Hokeja na Lodzie, wciąż nie wyjaśniła wątpliwości dotyczących sposobu w jaki będą klasyfikowane zespoły, które uzyskają taką samą liczbę punktów. Kalkulując jednak wszelkie możliwe warianty, nie da się ukryć, że jeśli mistrzowie Włoch chcą myśleć o udziale w turnieju finałowym, powinni w niedzielnym spotkaniu sięgnąć po trzy punkty. Z jakim nastawieniem zawodnicy Cortiny wyjadą na lód?
– Jeżeli wygramy jutrzejsze spotkanie, będziemy mieli realne szanse na awans, przegrana najprawdopodobniej wykluczy nas z dalszej gry. Zagramy najlepiej jak potrafimy, dając z siebie 200%. Musimy być gotowi na ciężką rywalizację od pierwszej sekundy. Nie możemy odpuszczać żadnego pojedynku, walczyć o każdy krążek. Pokazać się z dobrej strony jako drużyna – zakończył Marco Sanna.
Mateusz Mrachacz, Cortina d'Ampezzo
Komentarze