Powinniśmy walczyć z własną słabością, wk...ć się na siebie, przeklnąć. A zamiast tego w boksie nie ma nawet reprymendy - narzekał na turnieju w Rydze najlepszy polski hokeista. Polacy nie awansowali do turnieju olimpijskiego, przegrywając w finałowej grupie wszystkie mecze.
Mówi Mariusz Czerkawski, najlepszy polski, hokeista
Powinniśmy walczyć z własną słabością, wk...ć się na siebie, przeklnąć. A zamiast tego w boksie nie ma nawet reprymendy. Nie należę do zawodników wspaniale walczących ciałem, ale staram się. Atakuję pod bandą, niech rywale poczują. A wielu chłopaków ma świetne warunki fizyczne, lecz ich nie wykorzystują. Powinni zaryzykować, dać z siebie wszystko, nie bać się, że ktoś rzuci cię na bandę. Trudno, że boli, zaraz zrewanżujesz się rywalowi tym samym. Tego typu turnieje są jak wojna. Jeśli chcesz wygrać, musisz wkalkulować kilku rannych, że ktoś złamie rękę, komuś wybiją zęby, kilku innych będzie posiniaczonych.
Nie można bez mrugnięcia okiem powielać tych samych błędów na lodzie. Mam 33 lata, ale cały czas uczę się hokeja, wyciągam wnioski. Wyjechałem z Polski już w 1991 roku, a do dzisiaj coś mi wpajają. Jak zawalę, to mam "grzałę" (siedzę na ławce). Jak w Djurgarden na treningach przegram gierki dwóch na dwóch czy trzech na trzech, to zostaję po treningu ćwiczyć dodatkowo, robię 20 pompek. A że nikt nie chce zostawać dłużej, więc zapieprza na lodzie, żeby nie przegrać.
Not. mibi - GW
Czytaj także: